Dzisiejszy dzień długi, nudny, taki jakiś...Jesienna deprecha mnie dopada

Czy wirus? Niewiele zdziałałam ogrodowo, i wszystko pod przymusem. Trochę pokopałam, to znaczy poszerzyłam rabaty na niekorzyść trawnika, posadziłam cebulowe ( nie wszystkie), pościnałam przekwitłe kwiaty i astry ( smucą mnie takie przekwitnięte). I zaczęłam robić ogromy szal zimowy na zlecenie córki. Druty mnie pochłonęły na całe popołudnie.
Paulinko - Ja uwielbiam winobluszcz. Mój jest potworem, pozwalam mu na wiele
Aniu - Tak, ten murek w Dobrzycy też widziałam i dzięki niemu narodziła się myśl...
Małgoś - Wiem o czym piszesz. Ja mam kilka sztuk dalii, ale po wykopaniu to potwory są. Na szczęście do wykopania miałam mieczyki ( już schowane i wysuszone) i dalie ( suszą się). Praca w ogrodzie to czasami ciężka harówka.A przy Twoich okazach to faktycznie jest co nosić. Dbaj o siebie, kręgosłup mamy tylko jeden.
Aguś -

Już dawno chciałam mieć starą ścianę w ogrodzie. Czasami marzenia się spełniają
Miłka - Puszczę po ścianie bluszcz...taki jest plan.Reszta jak zwykle pełen spontan.
Dzisiaj pozuje Mary Rose. Jestem w trakcie zapełniania listy z zakupami różanymi...chciałabym mieć je wszystkie. Ale nie mogę
i dla przełamania różu dodam pączuś na China Girl...chorowała cały sezon i teraz się zabrała gwiazda do roboty
Bonica jest niezniszczalna
I Rosarium U. też nie chce odpoczywać
NN
