Dziś rano obserwując za oknem okoliczności przyrody doszliśmy wspólnie z eMem do wniosku i zabrzmiało to prawie jak
złota myśl, że lepiej z bloku podziwiać domki, niż z domku mieć widok ino na bloki, czyż nie?
A potem zaczęły się schody...
Wybraliśmy się na działkę, żeby pomierzyć teren pod domek narzędziowy. Śnieg leżał, słoneczko świeciło.... nawet było całkiem przyjemnie.... ale do czasu... aż nie spróbowaliśmy wyjechać...
dalej nastąpiła godzina przekleństw Ma, pot na skroniach, machanie łopatą i wizja, że zostaniemy tam do roztopów, a może i dłużej, bo po mokrej glinie też ciężko się jeździ...... Na szczęście jakoś się udało i dotarliśmy do drugiego punktu planu dnia, a mianowicie salonu Orange. M chciał przedłużyć umowę. Po półtoragodzinnym bezowocnym oczekiwaniu na rozmowę z konsultantem (sobota, wczesne popołudnie, full ludzi, a przez większość czasu czynne tylko jedno stanowisko), dowiedział się, że jako klient przedłużający umowę biznesową nie może umówić konkretnego terminu wizyty i zarezerwować telefonu (na którego pojawienie się w ofercie czekał od ponad 2 m-cy), ponieważ takie prawo przysługuje jedynie nowym klientom. Na moje pytanie skąd takie nierówne traktowanie, uzyskałam odpowiedź panienki z informacji, że na stałym kliencie salonowi nie zależy, bo na nim nie zarabia. Przynajmniej była szczera. Pogratulować polityki firmie!!!
W trzech kolejnych salonach, które potem odwiedziliśmy niestety rzeczonego modelu telefonu nie mieli...
I tak minęła nam prawie cała sobota....
Na ogródku zdążyłam machnąć kilka fotek - pełnowymiarowa zima (zmierzyłam - pokrywa śnieżna miała grubość 9 cm ...)
i tylko jedna oznaka wiosny, mały... nieśmiały krokusik...
Ilonko, za komplement dziękuję

. Staram się jak mogę, żeby mój kawałek świata jako tako wyglądał ...
Sweety, Ty to masz pomysły...
Variegato, dzięki za rozgrzeszenie. Od razu się lepiej poczułam!
Kasiu, cudowne... Już myślę jak (i gdzie

) je posadzić...
Shirall, mam nadzieję, że takie się okażą!
Aniu, oby Lovely Green okazała się warta takiego poświęcenia
