Igala, wiesz, wzruszyło mnie to, że tak miło wspominasz mój przydomowy ogródek i że nawet pamiętasz takie szczegóły jak winobluszcz na ścianie domu. Dziękuję

Z biegiem czasu bardzo się tu zacieniło i właściwie stał się ten ogród taki leśno-trawiasty. Rosną tu już prawie same kwasolubne, no i kępy traw. Wszystko, co lubi słońce, przeniosłam na ranczo. Od razu odżyły tam liliowce, irysy, róże.
A propos róż, to mam dla Ciebie ciekawostkę. A jest nią różyczka
Stanwell Perpetual. Ta pnąca odmiana kwitnie wczesną wiosną jako jedna z pierwszych. Moja prawie wcale wtedy nie zakwitła. Nękała ją susza. Pędy wyschły mimo podlewania i już byłam pewna, że ją stracę. Aż tu całkiem niedawno obrosła nowymi listkami i wytworzyła sporo pączków. No i teraz w październiku właśnie kwitnie

A jak pięknie pachnie.

W tle widać, że domek jest cały czas w trakcie obrastania winobluszczem. Dłuuugo to trwa.

A przy domku robi się złociście i sennie.

Kupiłam trochę marcinków, żeby ożywić tę jesienną zadumę.
Bufo-Bufo, zobacz, Agnieszka-pelagia72 pisze, że u niej lwie paszcze przezimowały w doniczce na dworzu w bardzo niskiej temperaturze, więc różnie to z nimi bywa.
neferet, właśnie ostatni spodobały mi się marcinki. Jakoś wcześniej nie pałałam do nich sympatią ze względu na ich łysiejące nogi. Ale te niskie odmiany krzaczaste są w porządku.
kuneg, jesień to moja ukochana pora roku. No ale musi być ona ciepła, otulająca, taka nasza polska złota. Miejmy nadzieję, że jeszcze się pogoda poprawi. i będzie można przyjemnie zgrabiać liście.
pelagia72, super miałaś z tymi lwimi paszczami. Wniosek jest taki, żeby nie wyrywać z korzeniami, nawet jak wydają się suche czy martwe, bo wiosną coś się może z nich odrodzić.
Misza, oj to ja Ci bardzo zazdroszczę tych marcinkowych widoków. Do tej pory miałam tylko dwie odmiany, ale myślę, że dostaną u mnie miejsce dożywotnie. Bardzo mi się podobają ich wyraziste kolory.
Róże mają jeszcze pojedyncze kwiaty. Niektóre krzaczki musiałam przesadzić, więc niestety trzeba było przyciąć pędy razem z kwiatami. Ale to nic, mam nadzieję, że dzięki temu się wzmocnią.
Aster krzaczasty "Peter Pan"
