Jestem, jestem - nigdzie nie przepadłam, tylko musiałam nadrobić zaległości w spanku.
Widzę, że dyskusja zeszła na pączkowanie i ogryzanie.
To że koniki też lubią róże , to też szok.
Jak takimi delikatnymi wargami można obrywać tak ostre kolce ?
Kurczę, myślałam że tyle już wiem o zwierzynie a tu proszę - same niespodzianki.
Babopielko - nieogrodzona posesja to dla zwierząt jak zaproszenie do stołówki.
Nic dziwnego, że przyszły na poczęstunek.
W takim przypadku niestety trzeba liczyć się ze stratami.
Krysiu - fajnie, że o tym napisałaś .
Znów coś nowego wiemy.
Może w takim razie Alutce czy innym francuskim ogrodnikom koniki podskubują róże a wina idzie na sarny.
Co do pączków to może Krysiu łopata i przez płot - tak byłoby najkrócej.
A jeśli płot niski to może konik od razu tyłkiem się odwróci i zapłatę zostawi za jedzonko.
Izuś - magiczne pączki u Krysi chyba i tak dobrze działają na jej róże bo ma tak wyrośnięte i obsypane kwieciem, że nawet nawozić ich już nie musi.
Za to powinna z sąsiadem układ pączkowy zawrzeć - konie na wyżerkę na róże a potem zapłata.........
Ulka - no to pogadaj wiosną z sarenkami, że mają Ci magiczne rodzynki pozostawiać po obiedzie w ogródku.
Bo inaczej ogrodzisz posesję i tyle będą miały z jedzonka.
Hanuś - miło, że wpadłaś na pączkową dyskusję.
U mnie dzisiaj pogoda pod zdechłym Azorkiem.
Ciapa totalna i wciąż sypie śnieg z deszczem.
Do tego zimno i wilgotno na potęgę, aż do szpiku kości.
Znów nic nie zostało do jedzenia tylko same odpadki.
Czy w ogóle warto dziś wychodzić z domu ?






