Pelasia pisze:Tadeusz,pokrzywę wsadzam do dołka, bo tak robiła moja Babcia. Widzę w tym sens taki, że pokrzywa, która gnije w ziemi pod korzeniami pomidora, wydziela składniki pokarmowe.
Muszę szczerze przyznać, że ten problem jakoś mocno utkwił w mojej głowie. Może dlatego, że dokończyłam oglądanie na YouTube serii 12 filmików
Rozwiązania lokalne na globalny bałagan
Najpierw pomyślałam podobnie jak
Pelasia. Świeża pokrzywa zawiera jakieś mikro i makropierwiastki, których nie ma w oborniku. Czyli się uzupełniają. Ale potem przypomniało mi się stwierdzenie, że
pokrzywa jest afrodyzjakiem dla dżdżownic. Jeśli to prawda, to można by snuć taką teorię: dżdżownice wędrują do znajdującej się pod ziemią pokrzywy, ich miłosne uniesienia skutkują potomstwem. Skoro na miejscu mają obornik, to po co wędrować dalej? Idealne warunki do życia. A dużo dżdżownic, to dużo szybko przyswajanych składników dla roślin. Chyba muszę iść w ślady
Dziuni87 i dopisać do listy eksperymentów.
krismiszcz pisze:
A ja wiesz co Ci powiem, jesienią do rączek ręczny rozrzutnik obornika, grubo i nie żałować pachnącego materiału następnie szpadel i przekopać w ostrą skibę.
Krismiszcz, wyrosłam na wsi, gdzie tak uprawiano ziemię. I pamiętam, że można było po niej chodzić, nie czując że się ugina. (Z wyjątkiem okresu, gdy przeprowadzano prace polowe) W ubiegłym roku zaczęłam zagospodarowywać podwórko, na którym od lat nic nie rosło. Miałam zamiar upiększyć je kwiatkami. I nie mogłam wyjść ze zdumienia, bo gdy wyrwałam już pokrzywy i mogłam wejść, czułam, jak gleba się ugina. Była sypka niezależnie od pory roku, ilości deszczu. Dopiero, gdy zetknęłam się z informacjami o EM-ach, zaczęłam trochę rozumieć. Im więcej czasu poświęcam na szperanie w tych tematach, tym bliższe wydają mi się zagadnienia permakultury, wzbogacania gleby w mikroorganizmy, stosowania nawozów zielonych i
nie orania ziemi. Muszę przyznać, że początkowo był to dla mnie szok, ale powoli się z nim oswajam.
krismiszcz pisze:
Co do Twojej teorii marketingowej, znowu
mijasz się z prawdą, osoba która jest dystrybutorem takiego produktu świetnie na tym skorzysta. Ponieważ ludzie stosujący syf z pokrzyw uwierzą i w inne alternatywne metody, w dodatku jak im powiesz że można mieszać to tym bardziej są łatwym targetem na zakup produktu, bo zastanów się kto bardziej jej uwierzy
doświadczony rolnik stosujący od lat nawozy mineralne czy
działkowiczka ślepo zakochana w mikstukrach i wywarach z pokrzyw z nadprzyrodzonymi właściwościami? 
Krismiszcz, marketing to złożone zagadnienie i nie do końca da się wszystko przewidzieć. Dlatego
nie możesz twierdzić, że moje rozumowanie jest błędne.
Możesz jedynie tak sądzić, przypuszczać, wysuwać tezy.
Moim zdaniem pierwszy błąd popełniasz, przeciwstawiając rolników doświadczonych w stosowaniu nawozów sztucznych i działkowców hobbystów. To trochę tak, jakbyś przeciwstawił doświadczonego lekarza i zielarza. Owszem współczesna medycyna zachodnia poczyniła ogromne postępy i niesie pomoc ludziom. Ale czy we wszystkim sobie radzi? Jeszcze kilkadziesiąt lat temu wyszydzano stosowanie ziół. Antybiotyk miał być jedynym panaceum. Tak jak w rolnictwie nawozy mineralne i opryski.
Jesteś zwolennikiem EM-ów, więc pewnie czytałeś, że stosuje się je również w szpitalach, bo dają sobie radę ze szczególnie złośliwymi szczepami bakterii. Podobno w bardzo inteligentny sposób. Nie próbują ich unicestwić, więc nie wydają walki na śmierć i życie, jedynie ograniczają ich rozwój. Właścicielka sklepu ogrodniczego w którym robię zakupy, jest zwolenniczką EM-ów i ma je w ciągłej sprzedaży. Twierdzi, że ona i mąż od czasu do czasu sami je piją. Nikogo do tego nie namawia, po prostu wyszło to w rozmowie.
Taddeo pisze:Książka została wydana przez "działkowiec" Sp.zo.o Warszawa .2004r.
Polecam to opracowanie można się naprawdę dużo dowiedzieć i nauczyć.
Kochani Działkowcy, pomóżcie. Czy w Waszych ogródkach działkowych można na przykład zamawiać książki i czasopisma wydawane właśnie przez tę spółkę. Bo w moim miasteczku są nawet dwa ogrody działkowe. Jeśli można by było u nich kupić, musiałabym się tam wybrać, jeśli nie, to szkoda mojej fatygi.
monika pisze:
Widocznie bardziej efektywna jest ochrona biologiczna roślin wspomagana grzybami/bakteriami niż minerałami (np. typu gnojówki, destylaty roślinne), to moja subiektywna opinia oczywiście
Moniko, dlatego tak bardzo zafascynowała mnie możliwość dodawania EM-ów do gnojówek. Co mi się w tym podoba? Sporo czytałam, żeby dodawać EM-y do gleby sukcesywnie, nie jednorazowo. Ponoć mikroorganizmy rozwijają się lepiej gdy mają dużo pokarmu, to chyba wydaje się logiczne. Dlatego
Microbia radziła dodawać EM-y do gnojówek, bo są bardzo żarłoczne a jednocześnie zdominują rozwijające się tam mikro życie.
Mikroryza też mi się podoba. Przekonało mnie pokazanie jak to funkcjonuje. Grzyby łączą się w długie łańcuchy i tworzą jakby przedłużenie korzeni. Potem pobierają wodę oraz składniki z miejsc, do których korzenie roślin nie dotarłyby. A na dodatek szkodniki roślin, widzą w grzybach grzyby a nie korzenie, więc ich nie atakują. Fajna symbioza.
Jestem początkującym teoretykiem. Jeśli moje rozważania wydają się Wam błędne, podajcie proszę swoją interpretację.