Fittipaldi pisze: ↑21 cze 2024, o 00:36ile ludzi potrzeba żeby przejeść tyle zbiorów arbuza
Mieliśmy tu już dyskusję na ten temat w ubiegłym roku - z uwagi na fakt, że arbuz nie sałata, można go dość długo przechowywać, to dla wielbicieli tego smaku nawet pół tony nie będzie za dużo, zwłaszcza jeśli ma się rodzinę
Nie pamiętam, ile krzaków masz,
reyav - 24? Ładnie porosły
Ja spokojnie zjem 150-200 kg arbuza w te 2-3 miesiące, i wtedy piję zero wody, czyli jak normalnie piłabym 1,5 do 2 litrów wody dziennie (nie dlatego, że taka moda, tylko dlatego, że przy codziennej pracy fizycznej po prostu tyle potrzebuję), tak po zbiorach arbuzów wody pić nie muszę - przyjemne z pożytecznym, bo w smaku zdecydowanie arbuz wygrywa u mnie nawet z San Pellegrino z kostkami lodu zrobionymi z porannej rosy z dodatkiem nektaru z konwalii
W ubiegłym roku nie rozdawałam na prawo i lewo, bo miałam za mało, dwa lata temu było za dużo, to dobrym znajomym mogłam dać i nie widzę w tym ani problemu, ani nic dziwnego, że nie wspomnę o tym, iż nikt nie jest w stanie przewidzieć urobku, jaki będzie miał w danym sezonie - czasem z 10 krzaków zbierze się mniej, niż w lepszym roku z pięciu. Tegoroczne zaś koszty produkcji wszelkich rozsad i zakupu dodatkowych 50 metrów agroszmaty powetowałam sobie sprzedając sadzonki pomidorów i innych warzyw, i jeszcze na tym wyszłam na plus. Zero strat, czysty zysk, a jeśli arbuzy dojrzeją, to jeszcze przyjemność - ja nie mam na co narzekać, dopóki arbuzy są zdrowe. Moje nerki też mają się nieźle, choć razem ze mną robią już 50. okrążenie wokół Słońca, a arbuzów już od groma i jeszcze trochę przefiltrowały.
Tymczasem na razie słabo z kwitnieniem, Niuniuś wypuścił 4 żeńskie, ale to jeszcze za wcześnie na oklaski, a wczoraj odkryłam kilka samosiejek arbuza na Kompostowej Górze, które muszę skasować, i teraz się martwię, że ubiegłoroczna dżuma może jednak do mnie wrócić, bo skoro jakieś nasiona przetrwały zimę, to zaraza pewnie też
