Jaki ja mam talent do kasowania swoich postów... znowu....
Edi, Małgosiu, Aniu - cieszę się, że historyjka się wam podobała. Leon jest uroczy w tych momentach, gdy akurat nie wyje, nie wymusza i nie krzyczy

;)
Ewelino - trawę póki co odwracam tak jak ty i czekam, cóż mi z tego powstanie... Cieszę się, że podobają ci się doniczki. Mi też. Z dnia na dzień bardziej. Wczoraj wystawiłam jeszcze małe dekoracje wielkanocne. A dziś kupiłam skrzynki na okno kuchenne i bratki na cmentarz. A że na cmentarz pojadę dopiero w środę, to póki co bratki w skrzynce

Moja skalnica ma dopiero rok, a już wydaje mi się całkiem spora. Jetem ciekawa, ile będzie mogła rosnąc, zanim będę musiała ją odmładzac. W sumie to się tego nie boję, bo już wiem, że jesienią będę coś zmieniac w kamieniach. Usunę niezapominajki i żółte niewiadomoco bo są za wysokie i mi tu nie pasują jakoś - kryją np floksy.
Robert - cieszę się, że i tobie historyjka przypadła do gustu. Tulipany ładne, ale jak to biedronka co i rusz pojawia się jakaś niezgodnośc. Ale nic to - w moim początkującym ogrodzie jest miejsce dla każdego.
A teraz SUPER dzień dzisiejszy. Wróciłam z pracy późno dośc, bo o 16.30 i to z wizją sporej ilości papierkowej roboty. Wjechałam do wsi, a tu 300m od domu ogromna ładowarka - po prostu spełnienie marzeń wszystkich małych chłopców.

A ja widząc, że ta ładowarka pracuje szybko się zatrzymałam i wrzuciłam kamień do bagażnika obiecując sobie, ze ja tam jeszcze dziś wrócę.
Zjedliśmy obiad, ubrałam dzieci, wystawiłam za drzwi i stwierdziłam, że.... nie chce mi się, po szaro, buro, padac będzie. Przyleciały dzieci, że u babci koparka i czy oni mogą iśc. No to musiałam iśc z nimi, bo myślałam, że ona tam pracuje i dzieci pilnowac trzeba. Tymczasem pan koparkowy zaparkował u dziadków, żeby maszyny w polu nie zostawiac

:) Stąd powyższe zdjęcie. A że już na dworze byliśmy, to ruszyliśmy sprawdzic, co też ta koparka odkryła. Po dotarciu do celu szybki telefon - kochanie bierz rękawice, szpadel i podjeżdżaj brudniejszym samochodem. Efekt jest taki:
Myślę, że widac, które kamienie są nowe
I do tego powykopywałam z ziemi wiele innych, których nie dalismy rady podnieśc, albo które zaszkodziłyby autu i plan jest taki, że dziadek jutro poprosi panów, by te przygotowane kamienie nam przywieźli - ma zadzwonic po swojego dorywczego pomagacza ogrodniczego, żeby ten dopilnował sprawy i pomógł ładowac, a na kamienie liczę ja
Popołudnie zaliczam do owocnych
