Nelu nie wiem jakich słów użyć, żeby Cię pocieszyć, nigdy nie byłam w tym dobra... Moją metodą walki ze stresem i zmartwieniami, jest obracanie wszystkiego w żart. To mi pomaga. Pozwala czasem spojrzeć z dystansu na wiele spraw... To rodzaj walki z moimi "
potworami". Coś co wyśmieję i wykpię wydaje mi się mniej straszne. Ale nie każdy to rozumie, czasami jestem odbierana jako nieczuła flądra, a to wcale nie jest tak.... Więc nie będę tu próbować...
Wiem, że to niewiele zmieni, ale chociaż wirtualnie Cię przytulę

. Trzymaj się Kochana, jak mówią
co nas nie zabije, to nas wzmocni. Czasami nawet -z wydawałoby się - beznadziejnych sytuacji może narodzić się dobro. Może za kilka lat (nawet jeżeli sprawdzi się czarny scenariusz) wspominając te chwile, pomyślisz jak dobrze, że dostałaś wtedy kopa od życia. Bez tego nie miałabyś motywacji do zmian, które wyszły Wam tylko na dobre....