Wszystkim odwiedzającym bardzo dziękujemy, ja i pies
Ewa_888 - dziękuję za życzenia
Grzegorz B - też dziękuję

Jeśli zazdrościsz, to pewnie jesteś chętny do pomocy, hę?
DorkaWD - tak, to jest szczupak (zamiast ryb w jeziorze

) i rzeczywiście jest to prezent od gościa. Od naszego przyjaciela Marka B. który Sz.M. przywiózł rybę, a mnie... no zgadnijcie co? Kaczkę!!! I wcale nie jest taki tajemniczy, tylko sympatyczny!!!

Kaczka siedzi na moim nowym komputerze, na stole w jadalni
(zdjęcie sprzed paru minut
)
KaRo - miło, że tak sądzisz, ale do Raju to tu jeszcze daleko

Ale małymi kroczkami, powolutku, przesuwamy się w stronę Nieba

Jedyny problem w tym, że nie ma ogrodzenia i furtki
Tak, to hiacynt. Cebulki po wiosennym kwitnieniu wcisnęłam pod leszczynę, bo nie miałam co z nimi zrobić. A one zamiast odpoczywać - puściły liście i ponownie zakwitły!!!
Lila31 - "to właściwie na Twojej działce nie trzeba nic robić" - i to właśnie robię, czyli NIC, kiedy leje, albo kiedy mi się nie chce
Tzn. taka natura w nienaruszonym stanie była tu przez kilka lat i było nam z tym dobrze. Potem człowiek wydoroślał ze szczętem i trzeba było zbudować sobie dach nad głową. A do domu pasuje i trawnik, i krzaczki, i kwiatki, prawda? A twarożek z własną siekaną miętą, albo makaron w własną bazylią (w książkach pisali, że bazylia pachnie goździkami, a ja nie wierzyłam

), czy surówka z hyzopem i kolendrą, tego aromatu naprawdę nie da się porównać w wątłymi, wymęczonymi "ziółkami" ze sklepu.
Lilu, o drzewie też myślałam, ale muszę sprawę dobrze przemyśleć, uwielbiam słońce, a tutaj mam ścianę olch właśnie od południa, słońce jest, ale właściwie mamy bardzo blisko, kilka metrów od domku, czarny gąszcz pokrzyw, olch i czarnego bzu u sąsiada zza strumyka. Dodawanie sobie kolejnego wysokiego drzewa zacieniłoby kolejną stronę świata, a do tego warunki tu dość specyficzne, woda bardzo płytko, nie każde drzewo da sobie radę. Ale pewnie jeszcze coś wymyślę, jak nie sama, to z pomocą Forumków
KarolinaL - tak właśnie ma być, w miarę naturalnie i stosunkowo swojsko i wiejsko. Stąd wielomiesięczne poszukiwania mirabelki z Nancy, stąd też uwieńczone sukcesem poszukiwania rudbekii o złotych kulistych kwiatach, stąd kalina, lilak, dereń, maciejka i nasturcja, jakieś groszki, fasolki ozdobne i inne "staromodne" roślinki. A jeszcze trochę mam w planach, jakąś czeremchę, głóg, dzikie wino na płocie, spis mam spory, ale nie wszystko da się zrobić w jednym roku, przyjemność trzeba rozkładać na dłużej
Ewelina - dziękuję

Zimą, pytasz? A czemu nie, można mieszkać tu zimą, byle tylko drogę odśnieżali, bo inaczej trzeba by przejść na żywienie korzonkami. Woda jest, ogrzewanie jest (kominek ma rozprowadzenie ciepła na cały dom), byle prądu nie wyłączali, bo wtedy trzeba siedzieć przy kaganku od wczesnego popołudnia do późnego poranka, a jedzenie robić na ognisku. No i przywieźć dodatkowe metry drewna do palenia non-stop. Ale byliśmy tu już w zimie,a syn nawet urządzał kilkudniowego, kilkuosobowego Sylwestra i było fantastycznie.
Basa Gabriela - tak, piękne te chwaściory u sąsiadów, w tym roku już rośnie następne pokolenie. Cieszę się, że sąsiedzi sami we własnych osobach nie zaszczycają nas swoją obecnością. Co jakiś czas zapalam świeczkę w intencji, żeby nikt nic nie pobudował za miedzą, bo każdy hałas odbija się od ściany olch nad strumykiem i mogłoby być głośno. Ale najbliżsi sąsiedzi nie byli tu tyle lat, ile mamy działkę! A dalszego nawet nie widzę, bo jest paręset metrów dalej, w dołku za górką, poza tym nieczęsto tu bywa, więc nie ma problemu.
Anekoc - dziękuję

Tak, trawka ze żwirkiem jest super, szczególnie jak nasionka trawy spłyną po deszczu na żwirową dróżkę i radośnie wykiełkują. Teraz co jakiś czas latam po dróżkach i wyrywam kiście trawy jak dziadek rzepkę

Ale to taki urok miejsca
Wisienka - dziękuję za życzenia

Tak, mamy "żaroodporne" szyby, żeby je stłuc, to traktorem trzeba wjechać, albo z kulomiotu strzelać. Dzięki temu nawet sama czuję się tu bezpiecznie. A z psem jest jeszcze lepiej, obcego usłyszy wcześniej niż ja, pilnuje mnie jakby nie miał nic innego do roboty (pewnie nie ma

), jest duży, więc jak zawarczy, to łydki ludziom drżą - i o to chodzi!
Uporządkowane otoczenie? Żartujesz chyba, to dopiero zalążek porządku, coś jakby zręby ogrodu, jeśli wiesz, co chcę powiedzieć. Teraz już wiem, co należy tu zmienić

Panowie fachowcy przywieźli ziemię i ją rozplantowali, a resztę trzeba zrobić samodzielnie (i dobrze, bo jak to tak, żeby się obcy plątali

). No i wzmocnili skarpę, ale tak to świetnie zrobili, że paliki właśnie się odchyliły od pionu i ziemia ze skarpy spłynęła z ulewami do strumyka, czekam, żeby gleba trochę odparowała i obeschła, żeby wszystko naprawić - brakoroby!
Tak więc sieję, sadzę, kopię, odchwaszczam itd. Jak sobie widłami odperzyłam pionową skarpę o wysokości chłopa i długości parunastu metrów, byłam pewna, że zejdę. Rozłożyłam robotę na tydzień, bo ciężko się dokopać na głębokość chyba metra, ale duma nie pozawalała mi się wycofać. Kretynka!!! Teraz smaruję Roundapem i czekam, samo się robi

No chyba, że pada, to tylko czekam
Weigela - dziękuję

A najlepsze było robienie zdjęć po nocy, aparat ustawiłam na misce plastikowej, bo nie miałam do niego statywu, ale znaleźć poziomy i równy kawałek gruntu okazało się po ciemku niemożliwością, więc aparat zsuwał się, zdjęcia wyszły niemal wszystkie poruszone. Oparłam się więc o plecami płot, ale to nie wystarczyło. Przelazłam przez drut kolczasty, wyrwałam z niego spodnie i oparłam aparat na słupku od płota. Słupek był ucięty u góry ukośnie, aparat znowu zjeżdżał. No cyrk, prawdziwy cyrk, dobrze, że mnie nikt tam nie widział... W końcu położyłam się na trawie (środek nocy, rosa, robale, brrrr, ale nic to, zdjęcie musiałam zrobić!) i bohatersko utrzymałam nieruchomo aparat na tej nieszczęsnej misce tyle czasu, żeby zdjęcie wyszło nieporuszone. Prawie
Anna i Lech - miło mi Was gościć na łące

Poczekajcie, najlepsze trzymam na koniec, jeszcze sporo przed nami
Ariel - mam nadzieję, że nie spodziewasz się takich ekscesów, jak w tv? Chociaż, jak na razie, przygód nam nie brakuje. Wczoraj na ten przykład Prot wyszedł na spacer około 21 i wrócił zmachany koło północy, prawie cały czas biegał po łące jak oszalały, z nosem przy ziemi, węsząc, ganiał zające albo coś podobnej wielkości, bo szurnęło mi jakieś nieduże coś spod nóg, ale w trawie nie zobaczyłam co to.
Dopóki było widać - pies latał i tupał, potem już tylko tupał
Barbarka - "będzie jeszcze piękniej" - i tego się trzymam

Jeszcze z dwanaście iglaków jest do wsadzenia, ale na wysokiej skarpie, jak jestem sama, to nie będę włazić na rozłożoną drabinę położoną płasko na ziemi, płasko, ale przecie niemal w pionie. Jakbym zleciała, to pies mnie nie zawiezie do lekarza, więc nie ryzykuję. Tam jest z kilometr wysokości! Musi być jakaś asekuracja, więc dalej czekam, aż ktoś przyjedzie i jednocześnie nie będzie lało...
Chatte - dziękuję

Dużo miejsca jest faktycznie, szkoda, że najlepsze jest na skarpie niewidocznej z okien domu. Zaczęłam wprawdzie przekopywanie rabaty przed oknem kuchennym, ale na razie mam mnóstwo innych rzeczy do zrobienia, więc ten pomysł odłożyłam do przyszłego roku. I chyba już wiem, co tam będzie rosło
Elizabetka - też się cieszę, że do nas trafiłaś

Miło mi Cię gościć
Agrazka - dziękuję, to rzeczywiście ładne miejsce. Szkoda tylko, że jednak dość daleko od domu, ale bliżej TakiegO miejsca nie było, więc na lato prawie się tu przeprowadziłam
Anulka - a pewnie, że tak, Żeby nie zapeszyć, nie napiszę, że jestem szczęściarą

Ale też ciężko na to zapracowałam, żeby umieć teraz widzieć i docenić każdą najmniejszą chwilkę, drobiażdżek, okruszek. Żeby nie zgubić w sobie dziecka w zachwycie zagapionego na coś tam. A "dawanie sobie rady" zależy tylko od odpowiedniej motywacji
Anya - dziękuję, a i Szanownemu Małżonkowi na pewno powtórzę. Tak, też mam nadzieję, że roślinki będą się tu dobrze czuły. W końcu wybierałam je z wielką pomocą wielu Forumków, to ich wiedza i doświadczenia pomogły mi w wyborze odpowiednich roślin i sposobów pielęgnacji.
Dziękuję wszystkim za odwiedziny i zapraszam ponownie. Co prawda łącze telefoniczne nie jest takie szybkie, jak je opisują w ulotkach reklamowych, a Fotosik działa jak ślimak i od miesiąca nie odpowiada na moje reklamacje, ale staram się, bardzo się staram, żeby dojść w historii ogrodu do czasów obecnych

I jeszcze jedno, te zdjęcia, które już pokazałam, to oczywiście drobny wybór najbardziej charakterystycznych albo najładniejszych, na własne oczy widzę jednak trochę co innego i tego na pewno nie pokażę 8)