Ewamaj, nie wiedziałam, że masz kłopoty z rękami. W takim razie bardzo ci współczuję. Ja ciężarów też już nie noszę ze względu na kręgosłup, ale taką ścieżkę można ułożyć z niezbyt ciężkich, mniejszych kamieni, to będzie wyglądać jeszcze lepiej. No ale nic, nie namawiam. Sama wiesz Ewuniu, co ci nie służy, a co nie.
Drozd, no cóż bardzo mi przyjemnie, że tak postrzegasz mój ogródek. Niewielka to ogrodzinka, ale nasza. A pracy w niej akurat tyle, ile mamy sił, aby to obrobić. A więc szystko jest jak trzeba. A z ciebie Januszu to chciałabym przede wszystkim wyrwać tajemnicę ukorzeniania róż, przecież wiesz. Ta zabawa bardzo mnie pociąga, głównie dlatego, że jak do tej pory mi nie wychodzi. Gdyby choć jedną udalo mi się ukorzenić...

Także żałuję, że nie byliśmy na spotkaniu u was, bo wiele dobrego słyszałam o waszym ogrodzie. Pewnie wiele bym się nauczyła
BOGULENKA, witam cię Bogusiu i bardzo mi miło, że postanowiłaś się w końcu ujawnić. Sprawilaś mi dużą przyjemność pisząc, że regularnie u mnie bywasz. To tak raduje serce i motywuje do dalszych starań.

Tyle jest pięknych ogrodów na forum, że jeśli nasz jest dla kogoś miejscem, do którego chętnie przybywa, to jest to ogromnie miła wiadomość.
Dobrze by było, gdybyś założyła swój wątek. A może go już masz, tylko że nie ma podpisu w stopce?
Bogusiu, jesteśmy prawie sąsiadkami. Czy mieszkasz w samej W-wie, czy dalej?
Margo, ja bym lubiła ich liście, gdyby co roku nie miały na sobie jakiejś paskudnej rdzy. Można co prawda opryskiwać, ale i tak to nic nie daje. Jakby tak człowiek miał robić na wszystko opryski, to czasu by nie wystarczyło na nic innego. A to robactwo, a to grzyb jakiś. Ech...