Moniko żebym to ja wiedziała co mu nie podpasiło.
Podejrzewam, że musiał byc w sklepie zalany, a ja na to nie zwróciłam uwagi. Sama go dużo nie podlewałam,
postawiłam go też w lekkim półcieniu i wydaje mi się, że wilgoc też miał nie za małą.
No i się posypał.

A był taki ładny, gęsty i duży.
Dostałam małą szczepkę, ale oczywiście się nie ukorzeniła podobnie jak i inne Eszynantusy, które dostawałam.
Tylko jeden raz się ukorzenił, ale rósł może miesiąc lub dwa (o ile rośnięciem mozna nazwac wypuszczenie może 4 listków

)
i też się pożegnaliśmy.

Dlatego teraz Eszki

sobie z głowy.
