Pozdrawiam wszystkich pasjonatów.

Ale problemów...
Przerzuciłem wątek pobieżnie, wybaczcie jeśli coś przegapiłem, ale mam chętkę wetknąć kij w mrowisko.
Po pierwsze zasada ogólna: Cierpliwości!
Jeśli drzewko oberwało zimą i nie jest się pewnym co robić -
czekać! Drzewo nie sałata! Jesienią będzie wiadomo
Drzewa potrafią "odbudować" całkiem spore odcinki zmarzniętego pnia - o ile go ktoś nie urżnie...
oczywiście jeśli są zdrowe, ale jeśli złapały infekcję to i tak niewiele się poradzi.
Pamiętać że drzewko musi się przyjąć, odchorować przesadzanie, zapuścić korzenie. Po paru latach być może zacznie sobie radzić. Spokojnie, nie dręczyć za bardzo. Dać mu żyć.
"Zasady sztuki" trzeba traktować z wyobraźnią - są pomyślane na typowe warunki. A jeśli są nietypowe? To nie prawo karne, wolno łamać przepisy.
Patrzeć i myśleć, nie działać bez zastanowienia. Podrzucę parę własnych obserwacji, zaznaczam: są to moje prywatne dziwactwa, odpowiedzialności nie biorę!
Lubię robić na odwrót, bywa wesoło ;)
Czereśnie: one akurat mają pełne prawo marznąć, nic dziwnego. Sadzę tylko wiosną (wtedy przyjemniej), a mam cieplutko.
Mogą też być zarażone czymś od początku. Trudno, nie pieniądz, lepiej dla higieny wymienić.
Chemia, opryski - oczywiście że mogą zaszkodzić, jak z każdym lekarstwem "możliwe skutki uboczne", primum non nocere. (ja praktycznie nie pryskam).
Można poparzyć liście, ruszające pączki... Uważnie. Dbać o higienę, nie kaleczyć, dezynfekować narzędzia. Nie trzymać chorych drzew, karczować, palić. Nie sadzić w zainfekowane miejsce (po usuniętym).
Kupować uważnie. Mówi się że nie należy sadzić czereśni po ruszeniu pąków - święta racja, ale jeśli pąki ruszyły, to widać jak żywotne jest drzewo i czy w ogóle jeszcze żyje!
Pytał mnie ktoś dlaczego drzewko ma liście tylko na dole - a czemu kupił takie które nie miało na górze?
Zabezpieczenie przed mrozem? Ja z południa. Jeśli drzewko się już przyjęło i nie jest to palma

to ma mrozy wytrzymać. Jak nie wytrzymuje - użyć lepszej odmiany. Ile można się mordować? W końcu i tak zmarznie w najmniej właściwym momencie.

. Jeśli osłaniać to czymś przewiewnym. Jeśli jeszcze nie przyjęte, jesienią sadzone, najlepiej zakopać, ale - co by człek nie robił, loteria.
W życiu nie malowałem drzewek. Południowa wystawa, potrafi słońce nagrzać. Sąsiad malował. Różnicy nie widzę. No nie, jest różnica - zające obżarły mu pół sadu
Mnie nie.
Osłonki!
Polecam drobną siateczkę. Lepszy przewiew. Może być jasna, to osłoni przed nagrzewaniem lepiej niż malowanie (ja mam czarne). Osłonki to mus, mysza nadgryzie czy zając, ba, kot podrapie - i po drzewku, rany się zakażą. Nie upilnujesz. Osłonki!
Raka bakteryjnego nie wyleczy, drzewo może zwalczać infekcje samo, no, prawie... Mam czereśnię z jakimś rakiem - od dawna. 45 lat. Największe drzewo w okolicy. Nigdy nie widziała nawozu - to dla tych co wciąż chcą wiedzieć jak nawozić drzewka. (podlewania też nie)
Podkładki: antypka jest wiśnią. Nie każdej czereśni pasuje. Ale przede wszystkim jest podkładką skarlającą:
służy do osłabienia drzewa. Ditto
Colt (mnie się podoba) ma ponoć ciekawą wadę - nie potrafi pobierać z gleby którychś tam mikroelementów, wręcz zalecają nawozić nimi dolistnie. Coś w tym jest; mam na kiepskiej glebie drzewko na Colcie które zupełnie nie rośnie, a obok na Gizeli (skarlającej) jak dąb.
Czereśnia ptasia: w naturze rośnie - u mnie, na Pogórzu. Bardziej na północ nie. Więc cierpi. Niemniej nie ma lepszej zgodności niż czereśnia na czereśni. Najodporniejsze rozwiązanie.
Jabłonki.
Jeśli chcesz przeszczepić, moja rada: kup Antonówkę Zwykłą (półtorafuntowa smaczniejsza, ale dużo silniej rośnie, uwaga) na podkładce jaką sobie życzysz. Naszczepiaj na gałązkach ("w koronie") przez stosowanie, wiosną. Najłatwiejsza metoda, nie trzeba wprawy. Jeśli się nie uda - nie strata, drzewko jest, można powtarzać do skutku. Chwyci choćby jeden zraz - można całą koronę wyprowadzić z gałązki, nie problem. Na antonówce przyjmuje się każda odmiana (przeszczepiam Close na "tuzin smaków" i niektóre odmiany źle się zrastają), stanowi też zdrową podstawę. Zrazy można brać wiosną i szczepić natychmiast, nieważne co o tym mówią - mnie się sprawdza. Zrazy tylko sprawdzić czy żywotne i nie podmarznięte - żadnej brązowizny na przekroju.
Podkładki: M26 pasuje każdej odmianie, P14 niekoniecznie. Mają inny sposób wzrostu. Na M26 drzewka rosną powoli, z roku na rok się rozpędzając. Dla sadownika dobrze, nie trzeba ganiać i przycinać, korona mała i luźna. P14 - drzewko od początku rośnie intensywnie. Do wejścia w owocowanie zdąży urosnąć bardziej, potem jego wzrost słabnie. Trzeba pilnować.
Nie lubię sadzić jesienią. Zawsze może coś zimą ucierpieć. Wiosną drzewka i w szkółce bywają przemrożone - no i dobrze, niech marzną u szkółkarza, ja wybiorę zdrowe. Można też darować sobie przycinanie po posadzeniu (jeśli drzewko prawidłowe), wolę w razie czego podlać później, nawet uszczknąć część liści, ale nie ranić drzewka. Zależy jakie ma korzenie, jeśli mało, korona nadmiernie wybujała, albo pouszkadzana - lepiej przyciąć, a najlepiej - nie kupować. Jak się przyjmie, to się uformuje. Najlepiej formować przez przyginanie - nie rani.
Nawożenie przy sadzeniu - odradzam. Ani przed, ani przy, ani po. Nie ma powodu, drzewo i tak bez korzeni, popędzane ucierpi.
Gleba powinna być przygotowana jesienią (wtedy można nawieźć, do wiosny się "ustabilizuje") a wiosną tylko wsadzić i nie cudować. Jak zdrowe to będzie rosło.
Leczyłem rany na drzewkach, głównie złamane gałęzie ale i zdartą korę, owijając folią, raczej luźno, dla osłony. Złamaną gałąź można jednak związać ściśle (żeby się trzymała - jak przy szczepieniu). Kalus rośnie błyskawicznie i zalewa.
Murawa, ugór, ściółki - nie przesadzajmy! Zależy gdzie i po co. (w produkcyjnym sadzie wiadomo, chodzi o tony z ha, w ogrodzie może chodzić o coś innego). Ugór podlega erozji, mnożą się patogeny i chwasty, azot ulatuje w dal. Ściółka może zagnić, stać się siedliskiem grzybów, nawet nornic, pod matą gleba się zaparzy... Różnie bywa, zależy jak u kogo.
Mam w trawie, bo lubię naturalność i leń ze mnie ;). Konkurencja dla drzew? Dam na mocniejszej podkładce. Ludzie gonią z wężem co wieczór, a martwią się że trawa wodę pije. Ja rozumiem jeśli wody brakuje! Trawa wzbogaca glebę, stabilizuje wilgotność, czasem to bywa korzystne, a czasem nie. Zależy.
Perz, chwasty - oczywiście won; ale w nisko koszonym trawniku długo nie pożyją.
Poza tym zależy jak silne drzewo (
podkładka skarlająca służy do osłabienia drzewa, powtarzam.)
M9 - w ugorze, takie maleństwo to mrówka zadepcze.
Antonówka - w lesie wyrośnie, co jej tam trawa...
M26 - na dwoje babka wróżyła.
Mam kłopot - pod jabłonką (na M26) nie chce mi trawa rosnąć, robi się ugór...
