Nie, to znaczy że tnę równo z ziemią. Dlatego pisałam że to wymaga trochę odwagi

.
Trzeba przyciąć nad samym miejscem szczepienia, dosłownie 3-4 mm. Nie można tylko uszkodzić zgrubienia które powstało po szczepieniu. U starszych róż, szczególnie parkowych i pnących, to zgrubienie jest często już nad powierzchnią gruntu. Ale u rabatowych i wielkokwiatowych, które miały miejsce okulizacji ok 5cm poniżej gruntu w momencie sadzenia, cięcie wypada właściwie równo z ziemią.
Nie może zostać żaden fragment starszego pędu z oczkiem które przejmie cały impet wiosennego pędzenia

. Muszą uaktywnić się pączki śpiące w miejscu okulizacji (nie widać ich ale one tam są

).
Znałam tą metodę w teorii ale spróbowałam po którejś z tych okropnych zim 2011 czy 2012, kiedy kilka wielkokwiatowych zmarzło do ziemi. Dosłownie żaden fragment pędu nie był zielony. Odbiły wszystkie i krzewy były wyjątkowo gęste i równe. Od tej pory funduję taką kurację właściwie co roku jakiejś róży (stary krzew albo uparcie nie chce się zagęścić) i jak pisałam nigdy żadnej z tego powodu nie straciłam.
Oczywiści to jest
kuracja którą stosujemy w określonym celu. Normalnie róże tniemy zostawiając określoną liczbę pędów, oczek itd jak pisałaś.
Pozdrawiam. Sławka