zabkamarta Czy jestem gotowa?

Wyznaję zasadę "Expect nothing, appreciate everything", więc będę doceniać i chuchać na każdy storczyk, który trafi pod mój dach
Znając mnie, jak się w coś wkręcam to na max, więc... 170 nie brzmi wcale nierealnie
norbert76 Postawiłam w większości na mech, mam nadzieję, że się sprawdzi, szczegóły opiszę później.
Naobiecywałam Wam fotki nowych nabytków i się ociągam
Trochę się zebrało, więc pewnie będzie na raty.
Hybryda Phal. Golden Beauty (wg etykietki) - kolory na zdjęciu troszkę przekłamane, ale robiłam wieczorem i telefonem, muszę któregoś razu normalnie aparatem obfocić ten mój rosnący ogród

Zdjęcie z dnia zakupu, aktualnie rozwinął się jeszcze jeden pąk, a dwa kolejne powoli się otwierają
No i Cymbidium, które nie dawało mi spokoju, dlatego też musiałam "przejść obok" tego sklepu jeszcze raz i pogrzebać w doniczkach ;) tę jedną znalazłam bez widocznej pleśni.
Nie wiem, co to za Cymbidium, ale w sieci znalazłam zdjęcia C. Jungfrau Dos Pueblos i wydaje mi się, że wygląda tak samo.
Po wyjęciu go z doniczki myślałam, że umrę z przerażenia. Jak

ja mam usunąć podłoże spomiędzy
tego?
Pod spodem niezbyt przyjemny widok - pleśń, której na górze, przy roślinie na szczęście nie było, jednak wcale nie poczułam się dużo spokojniejsza:
Po ponad dwóch godzinach

naprzemiennie moczenia, dłubania palcami, moczenia, dłubania pęsetą, moczenia, dłubania szydełkiem, płukania, powolnego rozplątywania, decydowania co należy usunąć...
Mój pachniuszek ma trzy malutkie przyrosty, do których szeptałam, żeby przynajmniej spróbowały urosnąć
Cała procedura przesadzania trwała tak długo, że prawie ze łzami w oczach myślałam, że następnego dnia to tylko zobaczę obumierające kwiaty i ten ostatni nierozwinięty pąk, marniejącą roślinę i tyle będzie z mojego pierwszego Cymbidium.
Jednak chyba nieźle się u mnie czuje, tak jak pisałam już wcześniej - kwiaty dalej kwitną i pachną, rozwinął się też ten ostatni pąk, a kwiaty to w ogóle aż się całe kleją od gutacji. Dziś natomiast dostrzegłam jeszcze dwa przyrosty, jeden mikro mikro, a drugi całkiem spory odsłonił się pod zaschniętą resztką po liściu, którą chciałam usunąć
Nowych pacjentów przedstawię w kolejnym poście, tymczasem króciutko z trochę innej beczki:
W styczniu (bodajże w okolicach 10.) musiałam awaryjnie przesadzać grudnika, ponieważ zaliczył upadek z wysokiego parapetu i trochę się poturbował.
Niby nie przesadza się kaktusów czy sukulentów w okresie zimowym, no ale tak wyszło. Tymczasem ten zgłupiał i właśnie mi kwitnie - wprawdzie dwoma kwiatkami, ale to i tak dla mnie niespodzianka
Tymczasem kilka ułamanych gałązek wstawiłam do wody (nie próbowałam wcześniej ukorzeniać takich roślin) i dziś już chyba nadają się do posadzenia w ziemi - mam cały gąszcz cieniutkich, "włochatych" korzonków. Żeby było śmieszniej... gdzieniegdzie widzę, że tworzą się pąki kwiatowe
Wiosna idzie, moi drodzy!