Klon palmowy 'Atropurpureum' zmiany na liściach,zasychanie,zamieranie roslin
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1823
- Od: 21 wrz 2008, o 13:59
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- dianek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 894
- Od: 24 lip 2008, o 11:43
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraków
mam go od marca z tego co pamiętam
rośnie sobie w doniczce, raz był przesadzany - zaraz po kupnie
to jest acer palmatum 'atropurpureum'
roślinka 3-letnia
rośnie sobie w doniczce, raz był przesadzany - zaraz po kupnie
to jest acer palmatum 'atropurpureum'
roślinka 3-letnia
Pozdrawiam, Diana
Mój ogródek
Mój ogródek
- nocny_drwal
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1186
- Od: 16 lip 2009, o 09:56
- Lokalizacja: Kłodzko / Wrocław
- Kontakt:
po kolei:
suche końcówki liści są objawem niedoboru potasu i złej gospodarki wodnej. roślinę należy wyściółkować i zapatrzeć w brakujący składnik. 100% słońce też może być problemem.
zieleniejące klony palmowe to efekt rozmnażania z nasion. niestety odmiana 'Atropurpurea' już paradoksalnie nie istnieje. odmiana jako kultywar musi być rozmnażana wegetatywnie. nagminne rozmnażanie z nasion doprowadziło do wyginięcia i zatracenia oryginalnej odmiany. obecnie to co zostało powinno nazywać się forma atropurpurea. rośliny rozmnażane z nasion lepiej lub gorzej powtarzają cechę. większość takich siewek nie trzyma dobrze barwy nawet w słońcu.
najgorszą bolączką klonów palmowych jest werticillium. często mylone z przemarznięciem, gdyż objawy często występują po zimie. nowe przyrosty więdną i zasychają zanim się jeszcze w pełni rozwiną. choroba to grzyb zatykający wiązki przewodzące wewnątrz rośliny. tak zaatakowana roślina dusi się i umiera. nie ma na to ratunku. patogen ten jest w stanie wykończyć w ciągu roku duże, kilkunastoletnie drzewo. klony palmowe są szczególnie na to wrażliwe :/
suche końcówki liści są objawem niedoboru potasu i złej gospodarki wodnej. roślinę należy wyściółkować i zapatrzeć w brakujący składnik. 100% słońce też może być problemem.
zieleniejące klony palmowe to efekt rozmnażania z nasion. niestety odmiana 'Atropurpurea' już paradoksalnie nie istnieje. odmiana jako kultywar musi być rozmnażana wegetatywnie. nagminne rozmnażanie z nasion doprowadziło do wyginięcia i zatracenia oryginalnej odmiany. obecnie to co zostało powinno nazywać się forma atropurpurea. rośliny rozmnażane z nasion lepiej lub gorzej powtarzają cechę. większość takich siewek nie trzyma dobrze barwy nawet w słońcu.
najgorszą bolączką klonów palmowych jest werticillium. często mylone z przemarznięciem, gdyż objawy często występują po zimie. nowe przyrosty więdną i zasychają zanim się jeszcze w pełni rozwiną. choroba to grzyb zatykający wiązki przewodzące wewnątrz rośliny. tak zaatakowana roślina dusi się i umiera. nie ma na to ratunku. patogen ten jest w stanie wykończyć w ciągu roku duże, kilkunastoletnie drzewo. klony palmowe są szczególnie na to wrażliwe :/
- Karo
- -Administrator Forum-.
- Posty: 22038
- Od: 16 sie 2006, o 14:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Centrum Polski
- Kontakt:
I to było u mnie to ...
Niewątpliwie verticillium.
Werticilioza (Verticillium )
Objawy choroby:
Jest to choroba systemu korzeniowego,której sprawcą mogą być grzyby z rodzaju Verticillium.
Grzyb ten występuje powszechnie w glebie i poraża wiele gatunków roślin, m. in. pomidory, ziemniaki, ogórki, maliny.
Uprawa tych roślin sprzyja nagromadzeniu się grzyba w ziemi.
Grzyb wnika do korzeni i rozrasta się w jego naczyniach,co uniemożliwia pobieranie wody przez roślinę.
Objawy choroby widoczne są późną wiosną lub wczesnym latem w ciepłe, słoneczne dni.
Liście więdną, najpierw starsze, a potem gwałtownie zamierają całe rośliny.
INFO:tąd

Niewątpliwie verticillium.
Werticilioza (Verticillium )
Objawy choroby:
Jest to choroba systemu korzeniowego,której sprawcą mogą być grzyby z rodzaju Verticillium.
Grzyb ten występuje powszechnie w glebie i poraża wiele gatunków roślin, m. in. pomidory, ziemniaki, ogórki, maliny.
Uprawa tych roślin sprzyja nagromadzeniu się grzyba w ziemi.
Grzyb wnika do korzeni i rozrasta się w jego naczyniach,co uniemożliwia pobieranie wody przez roślinę.
Objawy choroby widoczne są późną wiosną lub wczesnym latem w ciepłe, słoneczne dni.
Liście więdną, najpierw starsze, a potem gwałtownie zamierają całe rośliny.
INFO:tąd
- nocny_drwal
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1186
- Od: 16 lip 2009, o 09:56
- Lokalizacja: Kłodzko / Wrocław
- Kontakt:
grzyb atakuje z gleby przez włośniki. na miejscu, na którym stwierdzono werticillium nie można sadzić innych klonów i perukowców. w zasadzie nie powinno się tam sadzić większości roślin.z tego co pamiętam, to przetrwalniki są w stanie przetrwać parenaście lat w glebie. ponoć brzozy są w miarę odporne...:/
choroba ta przenosi się szczególnie w szkółkach przez zakażony sekator. niestety, jeśli szkółkarz nie ma pojęcia o problemie, to nie odkazi sekatora i potem jest jak jest :/ dla tego najlepiej kupować u sprawdzonych specjalistów. mi niestety choroba zaczyna dobierać się do zielonolistnego, około 7 letniego egzemplarza. i nic nie mogę na to poradzić
teoretycznie siewki powinny być bardziej odporne, ale to nie jest reguła. jeśli roślina ma patogena w sobie, może nie zdradzać o tym nawet kilka lat. jeśli grzyb już zaatakuje, rośline czeka agonia i pewna śmierć. podlewanie, wycinanie nie pomaga.
tak jak napisałem wcześniej, jednym z zamierań jest nagłe na wiosnę. przez cały poprzedzający okres wegetacyjny roślina nie zdradza objawów, natomiast na wiosnę puszcza nowe przyrosty, które w oczach więdną. wielu myli to z przemarznięciem i stwierdza, że ta odmiana nie jest mrozoodporna. tym czasem większość odmian jest wystarczająco mrozoodporna i z powodzeniem można je uprawiać. byle by pochodziły z pewnego źródła.
choroba ta przenosi się szczególnie w szkółkach przez zakażony sekator. niestety, jeśli szkółkarz nie ma pojęcia o problemie, to nie odkazi sekatora i potem jest jak jest :/ dla tego najlepiej kupować u sprawdzonych specjalistów. mi niestety choroba zaczyna dobierać się do zielonolistnego, około 7 letniego egzemplarza. i nic nie mogę na to poradzić

teoretycznie siewki powinny być bardziej odporne, ale to nie jest reguła. jeśli roślina ma patogena w sobie, może nie zdradzać o tym nawet kilka lat. jeśli grzyb już zaatakuje, rośline czeka agonia i pewna śmierć. podlewanie, wycinanie nie pomaga.
tak jak napisałem wcześniej, jednym z zamierań jest nagłe na wiosnę. przez cały poprzedzający okres wegetacyjny roślina nie zdradza objawów, natomiast na wiosnę puszcza nowe przyrosty, które w oczach więdną. wielu myli to z przemarznięciem i stwierdza, że ta odmiana nie jest mrozoodporna. tym czasem większość odmian jest wystarczająco mrozoodporna i z powodzeniem można je uprawiać. byle by pochodziły z pewnego źródła.
mój ogród
pozdrawiam, Jakub
pozdrawiam, Jakub
- bishop
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5117
- Od: 4 cze 2008, o 22:54
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: ze wsi/prawie środek Polski
- Kontakt:
Czy końcówki na poniższych zdjeciach świadczą o braku potasu?nocny_drwal pisze:[...]suche końcówki liści są objawem niedoboru potasu i złej gospodarki wodnej. [...]



Pozdrawiam - Krzysiek
Mój czasopożeracz
Mój czasopożeracz
- nocny_drwal
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1186
- Od: 16 lip 2009, o 09:56
- Lokalizacja: Kłodzko / Wrocław
- Kontakt:
Niekoniecznie. Może to być typowe odbarwienie dla tej odmiany. O typowym niedoborze potasu świadczą suche końcówki, które łatwo można skruszyć w palcach, a te na takie nie wyglądają. Tak czy siak warto co jakiś czas zaopatrzyć klony w ten składnik.
mój ogród
pozdrawiam, Jakub
pozdrawiam, Jakub
- bishop
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5117
- Od: 4 cze 2008, o 22:54
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: ze wsi/prawie środek Polski
- Kontakt:
Dzięki.To nówka ze szkółki, przesadzana do większej donicy z dodatkiem nawozu, skoro nie muszę interweniować to poczekam 

Pozdrawiam - Krzysiek
Mój czasopożeracz
Mój czasopożeracz
- nocny_drwal
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1186
- Od: 16 lip 2009, o 09:56
- Lokalizacja: Kłodzko / Wrocław
- Kontakt:
problem pojawia się najczęściej przy czerwonolistnych odmianach. Te, by dobrze się wybarwiały, potrzebują mocnego słońca. Jednak jeśli stanowisko nie jest przygotowane idealnie, często dochodzi do poparzenia i zasychania końcówek liści. Nie jest to jakaś poważna choroba, po prostu szpeci roślinę i przyczynia się do słabszego wzrostu.
mój ogród
pozdrawiam, Jakub
pozdrawiam, Jakub
- bishop
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5117
- Od: 4 cze 2008, o 22:54
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: ze wsi/prawie środek Polski
- Kontakt:
Ten 'Dissectum' jest co prawda zielony, ale w szkółce stał w "oranżerii", a u mnie wylądował na świeżym powietrzu. A jakie ostatnio było ostre słońce - wiadomo.
Pozdrawiam - Krzysiek
Mój czasopożeracz
Mój czasopożeracz
Mam pytanie. Czy tego grzyba na klonie nie można wyeliminować żadnym środkiem chemicznym?
Większość grzybów można jakoś zwalczać.
Uwielbiam klony i chciałabym mieć ich całe mnóstwo. Ale zawsze coś się z nimi dzieje.
Jak nie przemarznie, to zasychają liście. W tym roku po raz pierwszy zamiera mi klon palmowy czerwony. Wsadzony w zeszłym roku. Kupiony był w szkółce gdzie był hartowany. Pani je hoduje z siewek.
Bardzo ładne ma wybarwienie. Ale już prawie nic z niego nie zostało.
Myślałam, że to słońce, że zbyt obfite deszcze....
najpierw zmieniłam podłoże ponownie, dałam drenaż i podniosłam
teraz przesadziłam w mniej nasłonecznione miejsce
teraz już wiem, że to ten grzyb.
Chciałabym na przyszłość się zabezpieczyć i wiedzieć czy można go zwalczać.
Jeśli cięłam sekatorem gałązki i nie odkaziłam, to czy przeniosłam chorobę? Jak odkażać?
Większość grzybów można jakoś zwalczać.
Uwielbiam klony i chciałabym mieć ich całe mnóstwo. Ale zawsze coś się z nimi dzieje.
Jak nie przemarznie, to zasychają liście. W tym roku po raz pierwszy zamiera mi klon palmowy czerwony. Wsadzony w zeszłym roku. Kupiony był w szkółce gdzie był hartowany. Pani je hoduje z siewek.
Bardzo ładne ma wybarwienie. Ale już prawie nic z niego nie zostało.
Myślałam, że to słońce, że zbyt obfite deszcze....
najpierw zmieniłam podłoże ponownie, dałam drenaż i podniosłam
teraz przesadziłam w mniej nasłonecznione miejsce
teraz już wiem, że to ten grzyb.
Chciałabym na przyszłość się zabezpieczyć i wiedzieć czy można go zwalczać.
Jeśli cięłam sekatorem gałązki i nie odkaziłam, to czy przeniosłam chorobę? Jak odkażać?
w Koluszkach też jest ładnie OGRÓD
- maryann
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4724
- Od: 3 wrz 2007, o 14:31
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Czechy k. Krakowa
Werticilioza?
Przeciwko niej można wyjść tylko Topsinem... na buraku.
Nie ma czym z tym walczyć. Ale tak pomyślałem o cudownych preparatch ekologicznych na wszystkie choroby i niekiedy szkodniki. Może jakiś Biochikol wzmocnił by nieco roślinę? Na szczęście ten grzyb nie jest bardzo zjadliwy, inaczej cała nasza planeta wyglądałaby jak wyspa Wielkanocna.
Przeciwko niej można wyjść tylko Topsinem... na buraku.
Nie ma czym z tym walczyć. Ale tak pomyślałem o cudownych preparatch ekologicznych na wszystkie choroby i niekiedy szkodniki. Może jakiś Biochikol wzmocnił by nieco roślinę? Na szczęście ten grzyb nie jest bardzo zjadliwy, inaczej cała nasza planeta wyglądałaby jak wyspa Wielkanocna.
Każdy potrzebuje prawdy. Wielu, o ironio, tak bardzo, że zamiast jej poszukać- prawdą nazywają kłamstwo!
- nocny_drwal
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1186
- Od: 16 lip 2009, o 09:56
- Lokalizacja: Kłodzko / Wrocław
- Kontakt:
Problem jest znaczny i niestety na dzień dzisiejszy nie dysponujemy odpowiednią bronią przeciwko temu grzybowi.
dzisiaj zamieszczę zdjęcie jak wyglądają zatkane tkanki na przekroju poprzecznym pnia. Drzewko miało już ponad 3 metry... niestety. Generalnie zasada jest taka, by od samego początku nie popełniać błędów. Miejsce i podłoże musi być przygotowane perfekcyjnie. Przesadzanie wiąże się z ryzykiem zranienia korzeni a to jest najprostsza droga wnikania grzyba. Przy cięciu odkażać. Ponoć maczanie sekatora w etanolu wystarczy.
Generalnie powinno wyglądać to tak: odkażenie, cięcie jednego klona, odkażenie, cięcie następnego. Nie na zasadzie trochę ten trochę tamten. Grzyb jest bardzo zdradziecki. Ciężko poznać drzewo w początkowym stadium choroby. wyglądają 100% zdrowa, ale niestety mają już w sobie obcego
Ja też już wiele klonów straciłem, o wszystkie się boję. Jednak najdelikatniejsze są te japońskie, czyli wszystkie palmowe, shirasawy, koreański, japoński itp.
co do sprzedaży - jak znajdę sprzedawcę podkładek to będą w przyszłym roku, jak nie, to muszę poczekać aż moje podrosną, czyli za 2 lata
dzisiaj zamieszczę zdjęcie jak wyglądają zatkane tkanki na przekroju poprzecznym pnia. Drzewko miało już ponad 3 metry... niestety. Generalnie zasada jest taka, by od samego początku nie popełniać błędów. Miejsce i podłoże musi być przygotowane perfekcyjnie. Przesadzanie wiąże się z ryzykiem zranienia korzeni a to jest najprostsza droga wnikania grzyba. Przy cięciu odkażać. Ponoć maczanie sekatora w etanolu wystarczy.
Generalnie powinno wyglądać to tak: odkażenie, cięcie jednego klona, odkażenie, cięcie następnego. Nie na zasadzie trochę ten trochę tamten. Grzyb jest bardzo zdradziecki. Ciężko poznać drzewo w początkowym stadium choroby. wyglądają 100% zdrowa, ale niestety mają już w sobie obcego

Ja też już wiele klonów straciłem, o wszystkie się boję. Jednak najdelikatniejsze są te japońskie, czyli wszystkie palmowe, shirasawy, koreański, japoński itp.
co do sprzedaży - jak znajdę sprzedawcę podkładek to będą w przyszłym roku, jak nie, to muszę poczekać aż moje podrosną, czyli za 2 lata

mój ogród
pozdrawiam, Jakub
pozdrawiam, Jakub
Hmmm to wielka szkoda, że nic nie można poradzić ani nawet zapobiegać w początkowym stadium.
Czy już zawsze będę się trzęsła nad klonami skoro nawet po kilku latach mogą umrzeć.
A nigdy nie wiadomo czy go nie zainfekował hodowca.
ech
pozdrawiam
Czy już zawsze będę się trzęsła nad klonami skoro nawet po kilku latach mogą umrzeć.
A nigdy nie wiadomo czy go nie zainfekował hodowca.
ech
pozdrawiam
w Koluszkach też jest ładnie OGRÓD
No proszę jednak kolejny raz się potwierdza, że nasze Forum to niezastąpiona składnica wiedzy. Trochę bez wiary postanowiłem poszukać informacji o problemie z tym klonem (bez wiary bo one chyba nie są zbyt popularne w Polsce) a tu niespodzianka, bardzo szybko znalazłem rzetelne i wyczerpujące wyjaśnienia.
Ja nasze (trzy klony palmowe ale różne odmiany) kupiłem tej wiosny i niestety Atropurpureum już zmarniał. Jednak sam sobie chyba jestem winien bo popełniłem wszystkie możliwe błędy: nie wsadziłem w kwaśne podłoże (nawet nie było lekko kwaśne
), wystawiłem na bezpośrednie słońce no i z dbaniem o wilgotność też było różnie a o potasie to one chyba "nawet nie słyszały".
Wiem, że teraz już po wszystkich wyjaśnieniach mniej się to przyda ale ponieważ nie pojawilo się zdjęcie to pozwolę sobie dla zobrazowania dla przyszłych czytających ten wątek pokazać takiego zmarniałego (mam nadzieję, że nie chorego na werticillium) Atropurpureum. A fachowców proszę o info czy to zdjęcie jest właściwym przykładem omawianych problemów.
Dodam tylko, że gdy go kupiłem był naprawdę "czerwony" i że dwa inne ("Dissectum" i "Inaba-shidare") posadzone w podobnych (złych) warunkach i w tym samym miejscu poradziły sobie znacznie lepiej.
Aha i pytanie dodatkowe czy to, że ma dość dużo takich jakby czekających w pogotowiu a zdrowo wyglądających pączków (widoczne na drugim zdjęciu) o czymś świadczy ... jest nadzieja ?? Oczywiście już wszystkie są zabrane z tego "złego miejsca" i podłoże też odpowiedniejsze mają.
Ja nasze (trzy klony palmowe ale różne odmiany) kupiłem tej wiosny i niestety Atropurpureum już zmarniał. Jednak sam sobie chyba jestem winien bo popełniłem wszystkie możliwe błędy: nie wsadziłem w kwaśne podłoże (nawet nie było lekko kwaśne

Wiem, że teraz już po wszystkich wyjaśnieniach mniej się to przyda ale ponieważ nie pojawilo się zdjęcie to pozwolę sobie dla zobrazowania dla przyszłych czytających ten wątek pokazać takiego zmarniałego (mam nadzieję, że nie chorego na werticillium) Atropurpureum. A fachowców proszę o info czy to zdjęcie jest właściwym przykładem omawianych problemów.
Dodam tylko, że gdy go kupiłem był naprawdę "czerwony" i że dwa inne ("Dissectum" i "Inaba-shidare") posadzone w podobnych (złych) warunkach i w tym samym miejscu poradziły sobie znacznie lepiej.
Aha i pytanie dodatkowe czy to, że ma dość dużo takich jakby czekających w pogotowiu a zdrowo wyglądających pączków (widoczne na drugim zdjęciu) o czymś świadczy ... jest nadzieja ?? Oczywiście już wszystkie są zabrane z tego "złego miejsca" i podłoże też odpowiedniejsze mają.