Krysiu staram się nie stosować chemii. kiedyś posypałam ślimakolem i potem patrzyłam na śmierć jeża, jak w męczarni konał po zjedzeniu zatrutych ślimaków. Od tej pory podsypuję tylko w donicach, jeśli stoją na ziemi, ale i to rzadko. Zaczęłam stosować trociny i wysypuję je dookoła posesji a w ogrodzie systematycznie zbieram i.....fora ze dwora na drugą stronę drogi lub do parku za ogrodem. Mąż nie jest dla nich aż tak łaskawy jak ja.
Niestety taki już los ogrodnika, że zawsze coś wypadnie i nawet nie wiadomo dlaczego.
W tym roku wypadł mi już jeden rododendron a teraz widzę, że drugi też czeka w kolejce. I to wcale nie ten posadzony obok.

Po prostu zasycha, bez żadnej konkretnej przyczyny. A wody ma dostatek, bo wciąż pada. Nie widać też żadnej zarazy, ani szkodników. Coś atakuje system korzeniowy i roślina ginie. Chyba przyjdzie mi przerzucić się na azalie, bo te nie są takie wrażliwe.
Mam też większy problem z brzoskwiniami i to chyba za sprawą pogody. Kędzierzawość atakuje mimo oprysków - co robić.

Ale myślę, że jakoś to będzie.
