Pada od nocy.

Nareszcie moje rośliny napiją się do woli, bo od środy znowu wieszczą upały. Wracając do domu zajechałam do B. tylko po mąkę na chleb.
Basiu moje hortensje rosną wbrew naukowym opracowaniom, że muszą mieć dobrą glebę. Widocznie moje piaski zaprawione lekko gliną im odpowiadają.

Też od jesieni prowadzę Polar Bear na pniu. Niestety dwa razy przesadzana, z pewnością długo będzie się aklimatyzować. Jeśli eksperyment z drzewkiem na pniu się nie uda, to zawsze można wrócić do formy krzaczastej.
Moniko Marunę zostawiłam żeby się wysiała, zobaczymy, czy powtórzy cechy. Mogę podzielić się nasionami.
Jolu u mnie też jeden komputer, a M często pracuje w domu. Na szczęście lubi sport na ekranie, to wieczorem mam dostęp.

Teraz pokazuję kolory, bo już jesień się zbliża i szaro się zrobi.

Ogród stale się zmienia, więc nawet ja czasem nie nadążam.
Mariolu już myślę nad tym, jak ciąć hortensje wiosną, żeby ograniczyć ich szerokość.

Z moich pięcioletnich doświadczeń wynika, że krzew musi mieć dwa metry przestrzeni. Moja Pinki Winki cięta wiosną dość radykalnie, ma prawie dwa metry. Po wykopaniu host, na których opierały się dolne pędy, leży na chodniku.

Musisz dobrze przemyśleć sadzenie przy drodze, bo ja posadziłam beznadziejnie.
Małgosiu dziękuję,

może jeszcze spróbuję ze świecami na nornice.

Na Klip Daggi już wymyśliłam miejsce.

Wykarczowałam dwie pęcherznice, więc zanim urosną tam hortensje, KD będzie je cieniowała.
Lucynko werbena się wysiała, więc jest na każdej rabacie, nawet w nogach żywotnika sobie poradziła.

Cieszę się bo ogród podlany i jeszcze trochę kolory ożyją. Niestety hortensje wyjątkowo szybko przekwitają, zwykle w październiku jeszcze ładnie wyglądały.
Anitko przed hortensjami jest tak mało miejsca, że zmieściły się tylko cynie, które trochę złamały monotonię rabaty. Zastanawiam się nad wysokimi jeżówkami różowymi.

Nie musiałabym co roku sadzić.
Gosiu kupuję gotowe preparaty na mrówki, są skuteczne.

Zgodnie z łacińska nazwą, hortensje kochają wodę, jak mają dużo, lepiej kwitną.
