Elwi, wszyscy ostatnio jesteśmy w niedoczasie

Ja swoje pomidory dopiero w zeszłym tygodniu wysadzałam z rozsadnika, pewnie pierwsze owoce będę zbierać jesienią
Kule położyłam na rabacie i tak są. Obmywają się deszczem z nieba lub z węża. Jakoś brud się ich nie trzyma.
A Ty nie narzekaj bo Twój ogrodziu to za przykład można stawiać. Zmienny jak kalejdoskop w każdej fazie roku. Cud, miód

Tam nigdy nie można się nudzić
Miłka, w Poznaniu bywam dość często u swej rodzicielki z rodziną

Jak będę miała kiedyś chwilę wytchnienia to chętnie bym wpadła, może w fazie kwitnienia dalii...

A w jakiej części Poznania można Cię znaleźć? Majówka przeszła mi w tym roku koło nosa, choróbsko w wyrku mnie zatrzymało
Sylwia, goście w domu sama radość, a ogród poczeka. Ja tam lubię wszelkiego rodzaju Hunowe najazdy. Hosty moje chyba dobrze się tu czują, bo ta przecięta na pół już wcale nie pokazuje że jakieś zabiegi na niej były czynione. A lawenda to nawet nie wiedziałam że taka wysoka może urosnąć. Mam tylko nadzieję że całej kratki z różami mi nie zasłoni

---------------------
Kochani pada u mnie
P A D A

I nie jakieś tam pitu pitu a porządny deszczyk. Może nie jest to ulewa, ale po takim okresie suszy i taki deszcz cieszy. Tym bardziej że tak sobie popaduje już z pół godzinki. Oby tak dalej
A teraz zdjęcia mojej wspominanej zastawionej nalewki. No więc wyobraźcie sobie że gdzieś wyczytałam że im mniej tych patyczków z baldachów tym lepiej, więc siedziałam jak ten świstak i obierałam wszystkie baldachy z maleńkich kwiatuszków, potem dopiero doczytałam że aż tak bardzo to nie trzeba się wysilać

Nalewkę robiłam z 50 baldachów.
Najpierw podzieliłam na dwie butle, a w końcu docelowo zmieściło się w jednej. Potem trzeba będzie rozlać w więcej, jak alkohol się doda. Na razie w zalewie cukrowej z cytryną i limonką.
I powoli zaczyna puszczać kolorek, w końcu to był bez black beauty
