Tomaszkowa, czy już jesteś po degustacji karczochów?
Moja przygoda z karczochami zaczęła się w zeszłym roku za sprawą Marysi/Maski

Posiałam nasionka ze sklepu, ale nie pamiętam odmiany, wysadziłam w maju do gruntu.
Owoców/kwiatów doczekałam się w tym samym roku, ale było ich malutko i niezbyt duże, późno się pokazały i w zasadzie nie mogłam w pełni doświadczyć jak smakują, ale wiedząc że niektórym udawało się je przezimować, okryłam swoje w nadziei że się uda i mnie (mimo że rosną w ciężkiej glebie). No i się udało
Pierwszego lipca już było sporo pąków:

i mogłam w pełni delektować się ich smakiem:

Trzeba też monitorować dwuletnie rośliny bo bardzo szybko zakwitają i już chyba wtedy nie są smaczne, a także szkoda je już wtedy ścinać, bo są piękne:

Z dwóch przezimowanych roślin było minimum 20 kwiatów/pąków, dokładnie nie liczyłam, ale jak zobaczyłam że rośliny mi przezimowały, dosadziłam kilka i mam nadzieję również w tym roku je przezimować, czy się uda, zobaczymy na wiosnę, bo ta zima była bardzo łagodna więc i zimowanie było łatwiejsze.
Czytałam tu na wątku (ktoś napisał), że karczochy nie są smaczne i że to warzywne chwasty, dla niektórych na pewno, na moim eMie nie zrobiły wielkiego wrażenia

, takie tam wysysanie płatków, i kartofelek na dnie, cóż z pewnością nie jest to kawał mięsa

, ja uważam je za pyszne i najprościej podane, czyli ugotowane w słonej wodzie i polane, masłem wymieszanym na patelni z solą i sokiem z cytryny, oczywiście suto polane, żeby można każdy płatek moczyć obficie w tym sosie i serce karczocha również.
Nie rezygnujcie z uprawy karczochów
