Hej Lorrie, ja uszczknęłam ok. 7 cm końce, które po oberwaniu dolnych listków wsadziłam do ukorzeniacza i ok 2 cm zanurzyłam w doniczkach 9x9 po 3 szt. Ale to było w sierpniu - teraz uważam że raczej jest już za zimno, więc na powietrzu chyba się nie ukorzeni, ja swoje trzymałam w tunelu z pomidorami... a lawenda chyba nie lubi mieszkań, bo mojej przyjaciółce w domu uschła. Natomiast moje ewidentnie urosły - niektóre nawet wypuściły kwiaty i je utrzymały, więc mam wrażenie, że eksperyment się udał... ale możesz spróbować, ale lepiej udaje się ukorzenianie letnie niż wiosenne - tu miałam wynik 0%. Na zimę zamierzam je zadołować w doniczkach i obsypać papierami i przykryć swierkiem, bo jedna sadzonka mi wyleciała i korzonków nie było widać, ale skoro 2 miesiące jest żywa, to chyba żyje... a na wiosnę się okaże, czy znalazłam dobry sposób na rozmnażanie lawendy... zastanowię się wtedy nad masową produkcją i lawendowym polem

Z nasion też uzyskałam sadzonki, ale tu nie wiadomo czy powtórzą się geny matecznej... w lutym znalazłam nasiona na roślinach, bo po jesiennym kwitnieniu nie obcięłam badylków. Wykruszyłam ich całą miseczkę, część wysiałam w doniczkę i wzeszły w 90%, ale niestety nie umiałam ich popikować i na zewnątrz padły... natomiast część nasion w kwietniu wysiałam w żwirku wokół domu i ok. 20 roślin wyrosło - więc kiełkowalność pewnie 5%, no ale jak lawenda się rozrośnie to się mam nadzieję rozsieje przy mojej pomocy i uzyskam zwarty szpaler...
powodzenia w uprawie....
Magda