Zaskrzypiało, zatrzeszczało, i puściło

. Kłódka od ostatniego mojego wejścia do forumowego ogródka zapiekła się nieco ale wreszcie jestem

.
W kalendarzu prawie lato. W powietrzu ostatnio też. Czy warto pisać teraz co się działo na wiosnę? Tulipany miałam i chęć sprzedaży działki, jak co roku. Minęły i tulipany i ta chęć. A tulipany były takie piękne.
Jadziu, pomimo początkowych obaw, ziemia za radą
Lucynki posypana cynamonem, pozbyła się pleśniowego nalotu i werbeny wyrosły pięknie. A widzisz, ja nie muszę smarować rąk z powodu przesuszenia ale paznokcie w sezonie ogródkowym zrujnowane doszczętnie.
Izo, faktycznie, różom nie stała się krzywda z powodu pogody. Dwie różyczki z nowych nabytków ucierpiały jednak za sprawą czynnika ludzkiego. Czynnik chodził z kosiarą w linii prostej i nie przejmował się roślinami niższymi niż do kolan. Z takim traktowaniem nie zgodziły się róże Papa Meilland i postanowiły zakończyć współpracę. A rękawice faktycznie mocne. Dokupiłam sobie jeszcze dwie pary ale nie było już z różami. Z koniczynkami też ładne.
Krysiu-Ignisiu, zimy coś łaskawe ostatnio. A może tak zaniechać okrywania? Albo tylko leciutko samą włókniną?
Lucynko, niech Cię ozłocę za radę o cynamonie i pleśni. No, posypałam i zadziałało. Podobno oprysk z cynamonu na różach też działa.
Beatko, bazgrolę strasznie. Nawet jak piszę powoli i się staram, to nie wychodzi. Efekt rozleniwienia palców widać już nieodwracalny.
Irenko, okrywanie róż w Opolu, to zupełnie niepotrzebny wysiłek. U mnie działeczka ma specyficzny niekorzystny mikroklimat ale i ja myślę o braku okryw zimowych. Bardziej dokucza wiosna niż zima.
Aniu, hortensję posadziłam jesienią do donicy i przechowałam w nieogrzewanym pomieszczeniu z oknem. W bloku. Zakwitła bardzo wcześnie a teraz siedzi w ziemi u mojej Mamy, bo ja nie mam miejsca na dwie takie same hortensje w rozmiarze XXL.
Dorotko, okrywanie zimowe róż, to mordęga. Często wtedy zimno ale najgorszy jest wiatr utrudniający pracę. Ja niestety nie mogę sobie decydować, że pojadę na działkę, kiedy będzie dobra pogoda. Jeżdżę, kiedy akurat czas pozwala. Na szczęście małż pomaga dzielnie i jakoś wespół w zespół dajemy radę.
Wando, ano tak bywa, że człowiek się podziurawi i wena ulatuje tymi dziurami. Prawdę mówiąc zniechęca mnie pracochłonne przygotowane zdjęć do zamieszczenia na forum. To całe zmniejszanie, pobieranie do publikacji, zamieszczanie pojedynczo. Trzeba sobie zapewnić sporą ilość czasu, żeby tak zasiąść przy komputerze i oddać się forumowym przyjemnościom. Ostatnio trudno mi było wygospodarować na to czas. Pracuję zawodowo a po pracy mam bardzo absorbujących domowników. W weekendy działka.
Postaram się jednak bardziej

. W wakacje więcej czasu

.