Niestety zdecydowanie łatwiej się radzi komuś, niż samemu sobie i potem efekty takie sobie wychodzą.
Marysiu nie martw się, nie denerwuj, bo to Cię tylko bardziej rozłoży. Pomyśl sobie, że nie tak dawno temu o tej porze roku ogród był jeszcze często pod śniegiem i też dawaliśmy sobie radę ze wszystkim uporać.
Remont? Na ten temat nawet się nie wypowiadam, bo mojemu ciśnieniomierzowi skali braknie.
Połowę domu mam od dłuższego już czasu rozrytą i zdążyłam się już zżyć emocjonalnie z tym widokiem, ale by było ciekawiej i bardziej emocjonalnie, to trafiło mi kuchenkę gazową i to przed świętami.
Wymiana kuchenki w innym rozmiarze zaprocentowała zupełną demolką kuchni.
Jesteśmy cały czas przy sprawach ogrodowych, więc w moim ogrodzie mąż zaczął kopać rowki pod rury ściekowe dla deszczówki z dachu. Rozrył kawał trawnika, dwie rabaty i......przestał, bo musiał uporać się z kuchnią, ale i tak wszystko stoi, bo wrócił późno z pracy i wparował kuzyn.
W ogrodzie coś tam pomalutku działam, ale w większości niedokończone wykopaliska małzusia stopują mnie.
Poprawiłam Ci choć ociupinkę samopoczucie? Bo wiesz......w grupie raźniej.....







