W.o...Psach - 3cz.(07.05-07.10)
- Nalewka
- Przyjaciel Forum
- Posty: 6501
- Od: 30 paź 2006, o 12:42
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Działka na Warmii
Wieści z frontu:
- od 14 jesteśmy w domu, Prot nosi specjalny fartuch dla "krojonych" pacjentów, taki zielony z czterema otworami na łapy i z białymi tasiemkami wiązanymi na grzbiecie, ale to dla dziewczynek, a nie dla chłopców, więc trzeba zdejmować, żeby zrobić siusiu
- na razie nie boli, bo koło południa psio dostał zastrzyki p.bólowe i kroplówkę. Oczywiście mam nadzieję, że nie będzie bolało wcale, ale jakby co, mamy dwa zastrzyki w lodówce. Jesteśmy przygotowani na całe dwa dni, ale co potem? Jakie środki p.bólowe można dawać psu? Jakie proszki można dawać psu z pokrojonym jelitem?
- mamy też trzy flaszki z płynem nawadniającym i muszę się nauczyć robić kroplówkę :/ Zastrzyki podskórne już umiem robić, ale podskórna kroplówka??? Horror.
- Prot ma być na diecie zerowej jeszcze trzy dni, co godzinę - dwie wolno dać pół szklanki wody, a gorąco jest okropnie, prawie 30 stopni, więc trudno oderwać się od wody. To jakby dodatkowa kara za grzechy obżarstwa...
- cały pies śmierdzi szpitalem, a kąpanie będzie możliwe dopiero za tydzień, a może i 10 dni, po zdjęciu szwów. Może umyję go mokrą gąbką, będzie mu chłodniej i może uda się zetrzeć trochę tego zapachu?
- Prot głównie śpi, przysypia, podsypia i drzemie. I bardzo dobrze. Podnosi się czasem, ale niechętnie. Na łąkę tylko wystawia nos i węszy z domu, chyba jeszcze nie ma siły się ruszać. Odpoczywa więc i łaskawie daje się głaskać. Gada sobie przy tym, jakby mu to sprawiało przyjemność. A może głaskanie tylko uspokaja? A Protowe gadanie to takie poburkiwanie, mruczenie jak kot, albo jak traktor
- w klinice leżał tyłem do drzwi i nie chciał mnie znać. Za chwilę jednak przyszedł i wylizał mi policzki, słodki psiul
- czy ja mam już hopla na jego punkcie?
- od 14 jesteśmy w domu, Prot nosi specjalny fartuch dla "krojonych" pacjentów, taki zielony z czterema otworami na łapy i z białymi tasiemkami wiązanymi na grzbiecie, ale to dla dziewczynek, a nie dla chłopców, więc trzeba zdejmować, żeby zrobić siusiu

- na razie nie boli, bo koło południa psio dostał zastrzyki p.bólowe i kroplówkę. Oczywiście mam nadzieję, że nie będzie bolało wcale, ale jakby co, mamy dwa zastrzyki w lodówce. Jesteśmy przygotowani na całe dwa dni, ale co potem? Jakie środki p.bólowe można dawać psu? Jakie proszki można dawać psu z pokrojonym jelitem?
- mamy też trzy flaszki z płynem nawadniającym i muszę się nauczyć robić kroplówkę :/ Zastrzyki podskórne już umiem robić, ale podskórna kroplówka??? Horror.
- Prot ma być na diecie zerowej jeszcze trzy dni, co godzinę - dwie wolno dać pół szklanki wody, a gorąco jest okropnie, prawie 30 stopni, więc trudno oderwać się od wody. To jakby dodatkowa kara za grzechy obżarstwa...
- cały pies śmierdzi szpitalem, a kąpanie będzie możliwe dopiero za tydzień, a może i 10 dni, po zdjęciu szwów. Może umyję go mokrą gąbką, będzie mu chłodniej i może uda się zetrzeć trochę tego zapachu?
- Prot głównie śpi, przysypia, podsypia i drzemie. I bardzo dobrze. Podnosi się czasem, ale niechętnie. Na łąkę tylko wystawia nos i węszy z domu, chyba jeszcze nie ma siły się ruszać. Odpoczywa więc i łaskawie daje się głaskać. Gada sobie przy tym, jakby mu to sprawiało przyjemność. A może głaskanie tylko uspokaja? A Protowe gadanie to takie poburkiwanie, mruczenie jak kot, albo jak traktor

- w klinice leżał tyłem do drzwi i nie chciał mnie znać. Za chwilę jednak przyszedł i wylizał mi policzki, słodki psiul

- czy ja mam już hopla na jego punkcie?
"Wyrzuciłem telewizor na śmietnik, a w radiu urwałem gałkę, tak aby nikt z rodziny nie mógł zmienić stacji i teraz jest tylko wasze radio u mnie w domu. I jestem naprawdę wolnym człowiekiem."
- cappuccino
- Przyjaciel Forum
- Posty: 339
- Od: 25 cze 2007, o 19:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Zamość woj lublin
Tak. Masz hopla. Jak wielu z nas. hopla w pozytywnym sensie tego słowa. Można byłoby nie jeść i nie spać byle oszczędzić zwierzęciu bólu. To przecież członek rodziny, zwierzę a bliskie sercu jak człowiek.
Gosia
Szczęście w życiu nie polega na tym, żeby być kochanym. Największym szczęściem jest kochać.
( Sigrid Undset)
Szczęście w życiu nie polega na tym, żeby być kochanym. Największym szczęściem jest kochać.
( Sigrid Undset)
Nie masz Nalewko hopla.ja kocham psy bardziej niż ludzi-tak wszyscy mówią-to one są największymi naszymi przyjaciółmi-kochają bezwarunkowo-nigdy nie zawodzą.Mnie to nie dziwi.Jest jedna rzecz na świecie której nie kupisz za pieniądze-merdanie psiego ogona.Oby Twoja walka była bardziej skuteczna niż moja 

- cappuccino
- Przyjaciel Forum
- Posty: 339
- Od: 25 cze 2007, o 19:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Zamość woj lublin
- kogra
- Przyjaciel Forum
- Posty: 36510
- Od: 30 maja 2007, o 18:02
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Cieszyn
Nie masz żadnego hopla. Wszyscy psiarze tak robią w chwilach zagrożenia. Kiedy moja poprzednia jamniczka kończyła swoje życie trzymaliśmy z mężem wartę przez 24 godz. na dobę, na zmiany.Wszystko trwało 2 tygodnie - wyobrażasz sobie jak my wyglądaliśmy po tym czasie?
Całe szczęście że wszystko dobrze się skończyło i Prot wraca do zdrowia. I z pewnością wróci, mając tak wspaniałą opiekunkę.

Całe szczęście że wszystko dobrze się skończyło i Prot wraca do zdrowia. I z pewnością wróci, mając tak wspaniałą opiekunkę.


Grażyna.
kogro-linki
kogro-linki
- mora1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 579
- Od: 31 mar 2006, o 17:37
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie
- Kontakt:
Jakiego hopla? jesteś bardzo normalna to inni są nienormalni .Trzymam kciuki, najgorsze za Wami, teraz musi być już tylko lepiej. Jak odeszła nasza poprzednia sunia to wyłam tydzień a znajomym mówiłam, że to zapalenie spojówek. Prot ma Ciebie, Ty masz Prota i o to chodzi w tej układance. Moja mam to już mega korba , gabinet zabiegowy nawet z domu robiła, kroplówki, OIOM, reanimacja, o mojej babci i prababci nie wspomnę, u mnie to choroba dziedziczna.
Pozdrawiam Monika
moja skarpa
moja skarpa
Nalewko, jak tam Prot dzisiaj?
To chyba normalne mieć takiego hopla, pamiętam jak odeszła moja jamniczka cztery lata temu, to się czułam jakby mi ktoś pół serca wyrwał, muszę przyznać, że płakałam bardziej niż po mojej babci...
Tak to już jest, że cierpienie zwierzęcia przejmuje nas często bardziej niż cierpienie człowieka. Może dlatego, że zwierzę nic nie powie, nie udaje i jest takie prostolinije... Tak jak w piosence z filmu "Psie serce": nie udaje, nie kłamie, nigdy serca nie złamie...itd.
Trzymamy kciuki!
To chyba normalne mieć takiego hopla, pamiętam jak odeszła moja jamniczka cztery lata temu, to się czułam jakby mi ktoś pół serca wyrwał, muszę przyznać, że płakałam bardziej niż po mojej babci...

Trzymamy kciuki!

- Nalewka
- Przyjaciel Forum
- Posty: 6501
- Od: 30 paź 2006, o 12:42
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Działka na Warmii
Wieści z dzisiejszego dnia:

Prot w ubranku na posłanku. Jest kochany, prawie nie płacze, jest bardzo spokojny i głownie poleguje. Niekoniecznie chce wychodzić na dwór, a nawet jak już wyjdzie, to szybciutko chce wracać do siebie. Pije po troszku wodę, ale bardzo trzeba go do tego namawiać Na szczęście dziś jest chłodniej, niż wczoraj, jaieś 22 stopnie, więc i pragnienie mniejsze.
Na dworze ledwie podnosi łapy, a już oblanie krzaczka (oczywiście najlepiej oblewa się mojego mini-świerczka tuż przy domu
) to spory wysiłek, łapa ledwie odrywa się od podłoża, bo szwy pewnie ciągną. Przy chodzeniu szczególnie tylne łapy zawodzą, więc pies wygląda, jakby trochę halsował po ścieżce pod wiatr, tak się słania. Ale siusiu jest, a to znaczy, że nerki działają.
Ubranko jest takie troszkę jak fartuszek króliczka z Playboya, z białymi kokardkami, ale rzeczywiście świetnie spełnia swoją rolę, lizanie szwów przychodzi Protowi do głowy tylko na chwilę, kiedy widzi na brzuchu bajowe galotki natychmiast traci zainteresowanie rozdrapaniem ran. Chyba już wie, że nie tak łatwo przebić się przez ten fartuch
Zastrzyki p. bólowe czekają na swój czas, ale na razie chyba nie było potrzeby ich użyć. I mam nadzieję, że nie będzie.

Rano był stały punkt programu, czyli Luminal prosto do pyska. Zaraz potem antybiotyk w zastrzyku. Koło południa zaś nauczyliśmy się robić kroplówkę. Ja, bo to dla mnie pierwszy raz, a Prot, bo był bardzo ciepliwy i pozwolił mi na kłucie i powolne kapanie. Ten maleńki różowy motylek na zdjęciu, to właśnie końcówka igły od kroplówki. Weszło prawie 250 ml płynu Ringera z potasem, sodem i wapniem. Jak już zrobiła się jedna bulka pod skórą, przełożyłam igłę w drugie miejsce, a Prot nawet nie mruknął. Dzielny pies, prawda? Następna porcja płynu pójdzie po południu, reszta wieczorem, a potem już tylko kolejne dwie litrowe butle... A za trzy dni pierwszy posiłek, chudy rosołek. Rekonwalescent będzie dostawał na wzmocnienie bulion z tartymi jarzynami, jak to osoba po operacji
Jak wszystko dobrze pójdzie (a niby dlaczego ma dobrze nie pójść???), zdjęcie szwów nastąpi plus minus za tydzień. Wtedy też zdejmiemy na stałe ubranko. Ale dieta lekkostrawna i płynna albo półpłynna musi być utrzymana trochę dłużej. Trochę się obawiam pierwszego jedzenia stałego, a właściwie tego, co musi nastąpić po jedzeniu. Ale powoli, po troszku, łagodnie, może nie będzie kłopotów.
cdn.

Prot w ubranku na posłanku. Jest kochany, prawie nie płacze, jest bardzo spokojny i głownie poleguje. Niekoniecznie chce wychodzić na dwór, a nawet jak już wyjdzie, to szybciutko chce wracać do siebie. Pije po troszku wodę, ale bardzo trzeba go do tego namawiać Na szczęście dziś jest chłodniej, niż wczoraj, jaieś 22 stopnie, więc i pragnienie mniejsze.
Na dworze ledwie podnosi łapy, a już oblanie krzaczka (oczywiście najlepiej oblewa się mojego mini-świerczka tuż przy domu

Ubranko jest takie troszkę jak fartuszek króliczka z Playboya, z białymi kokardkami, ale rzeczywiście świetnie spełnia swoją rolę, lizanie szwów przychodzi Protowi do głowy tylko na chwilę, kiedy widzi na brzuchu bajowe galotki natychmiast traci zainteresowanie rozdrapaniem ran. Chyba już wie, że nie tak łatwo przebić się przez ten fartuch

Zastrzyki p. bólowe czekają na swój czas, ale na razie chyba nie było potrzeby ich użyć. I mam nadzieję, że nie będzie.

Rano był stały punkt programu, czyli Luminal prosto do pyska. Zaraz potem antybiotyk w zastrzyku. Koło południa zaś nauczyliśmy się robić kroplówkę. Ja, bo to dla mnie pierwszy raz, a Prot, bo był bardzo ciepliwy i pozwolił mi na kłucie i powolne kapanie. Ten maleńki różowy motylek na zdjęciu, to właśnie końcówka igły od kroplówki. Weszło prawie 250 ml płynu Ringera z potasem, sodem i wapniem. Jak już zrobiła się jedna bulka pod skórą, przełożyłam igłę w drugie miejsce, a Prot nawet nie mruknął. Dzielny pies, prawda? Następna porcja płynu pójdzie po południu, reszta wieczorem, a potem już tylko kolejne dwie litrowe butle... A za trzy dni pierwszy posiłek, chudy rosołek. Rekonwalescent będzie dostawał na wzmocnienie bulion z tartymi jarzynami, jak to osoba po operacji

Jak wszystko dobrze pójdzie (a niby dlaczego ma dobrze nie pójść???), zdjęcie szwów nastąpi plus minus za tydzień. Wtedy też zdejmiemy na stałe ubranko. Ale dieta lekkostrawna i płynna albo półpłynna musi być utrzymana trochę dłużej. Trochę się obawiam pierwszego jedzenia stałego, a właściwie tego, co musi nastąpić po jedzeniu. Ale powoli, po troszku, łagodnie, może nie będzie kłopotów.
cdn.
"Wyrzuciłem telewizor na śmietnik, a w radiu urwałem gałkę, tak aby nikt z rodziny nie mógł zmienić stacji i teraz jest tylko wasze radio u mnie w domu. I jestem naprawdę wolnym człowiekiem."
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 8487
- Od: 22 sty 2006, o 11:50
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Biedne, kochane, dzielne psisko! No i dzielna Nalewka oczywiście!
Pamietam jak moja wspomniana już jamniczka miała operację, to też była podobna historia, tylko na szczęście nie musieliśmy jej robić zastrzyków, ani kroplówek, tego sobie nie wyobrażam! Ale pamiętam jak chodziła w fartuszku i jak trudno jej było się poruszać. Pierwszej nocy po operacji ani na chwilę się nie położyła, przysypiała na siedząco, bo ją bolało i nie mogła się jakoś przyzwyczaić do fartuszka. Z kolei obecna retrieverka to podejrzewam, że by natychmiast sobie fartuszek zdjęła, bo ona nie cierpi mieć na sobie czegokolwiek. Kiedyś jak miała rankę na łapce, to próbowalismy jej zakładać bandaż, a potem skarpetkę, ha ha... Miała przynajmniej dobrą zabawę 


- Nalewka
- Przyjaciel Forum
- Posty: 6501
- Od: 30 paź 2006, o 12:42
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Działka na Warmii
Wieści z frontu:
- wczoraj po południu podałam Protowi pierwszy posiłek - szklankę rosołku z tartą marchewką. Pycha, mało nie wylizał w misce dziury
A potem, co zrobił? Powolutku, ostrożnie (wcale nie dlatego, że boli, tylko żeby się nie rzucać w oczy) zmył się przez strumień do suk sąsiada!!! W ubranku pooperacyjnym!!! No cóż, na moje wołanie zatrzymał się, ale "tam" ciągnęło go bardziej, w końcu nie był tam ponad tydzień!
Wrócił po godzinie, upaćkany w błocie i mokrych krzaczorach, ubranko musiałam z niego natychmiast zdjąć, bo było namięknięte. Uprałam, a potem suszyłam suszarką do włosów, bo nie mam drugiego takiego fartucha, a w nocy wolę jednak spać, niż pilnować psich szwów. A ersatz w postaci galotów piżamowych Sz.M. niestety nie zdał egzaminu, szkoda, że nie mam aparatu foto, bo uśmialibyście się razem ze mną, nogawka od bokserek machająca w rytm majtającego się ogona
Parę dni temu pytałam weta, czy słyszał o altruizmie wśród psów, Prot zaniósł ze dwa tygodnie temu swoją kość (wędzony ogon) szczennej suce! Okazuje się, że to niekoniecznie altruizm, raczej norma, że stado dokarmia sukę z małymi. Ale to znaczy, że Prot ma dwa stada, jedno karmiące i głaszczące, którego trzeba pilnować i bronić, a drugie, które trzeba dokarmiać i odwiedzać dwa razy dziennie. Towarzyski pies, nie ma co.
- dziś rosołki daję co 4 godziny, sama bym je chętnie objadła, pachnie i wygląda to bosko, jak zupka dla niemowlęcia. Niestety, jeszcze nie ma skutków, których się trochę obawiam, ale podobno pies trawi kilkanaście godzin, więc na pierwsze próby mamy czas do popołudnia. Doktor pozwolił zrezygnować z kroplówek, bo To wcale nie jest takie przyjemne, a jeśli pies pije wodę i dostaje już zupki, to może się nie odwodni.
Dziś przy oglądaniu szwa (nie dla masochistycznej przyjemności, tylko sprawdzenia, czy jest czysto, czy się goi, czy się nie rozeszło itd) znalazłam w okolicy spory krwiak w kolorze świeżej czerwieni. Ciekawam, czy to jakaś resztka z operacji właśnie spłynęła tam dzięki grawitacji, czy może jest tam gdzieś jakieś pęknięte czy niezaszyte naczynko krwionośne i stąd ten krwiak. Poczekam do jutra, zobaczę, czy zacznie się wchłaniać, czy zmieni kolor, oby nie trzeba było niczego znowu otwierać. A może ta kreatura uszkodziła sobie coś wczoraj na tej wycieczce do suki? Miał ubranko mokre od dołu, co oznacza, że leżał tam na trawie i odpoczywał, ale może kiedy skakał przez strumień coś naderwał, albo co? Głupek jeden!
Może on i głupek, a le ja jestem jeszcze większy głupek! Teraz mam wyrzuty sumienia, powinnam była po niego pojechać samochodem, a nie stać i gwizdać. Teraz nauczona tym wyskokiem wyprowadzam Prota tylko na smyczy, bo nawet najukochańsze wyżły miewają skłonności do głuchoty (tj. do okazania swojego indywidualizmu). I robią to całkiem niegłupio, bo są psami inteligentnymi i sprytnymi.
Wczoraj wieczorem Prot leżał na posłaniu w gaciach Sz.M. i tylko czekał, aż odwrócę od niego wzrok. Natychmiast morda leciała do brzucha i jęzor do szwa, choć niby wie, że nie wolno lizać. Ale z drugiej strony jeśli swędzi, to znaczy, że się goi.
cdn
- wczoraj po południu podałam Protowi pierwszy posiłek - szklankę rosołku z tartą marchewką. Pycha, mało nie wylizał w misce dziury

Wrócił po godzinie, upaćkany w błocie i mokrych krzaczorach, ubranko musiałam z niego natychmiast zdjąć, bo było namięknięte. Uprałam, a potem suszyłam suszarką do włosów, bo nie mam drugiego takiego fartucha, a w nocy wolę jednak spać, niż pilnować psich szwów. A ersatz w postaci galotów piżamowych Sz.M. niestety nie zdał egzaminu, szkoda, że nie mam aparatu foto, bo uśmialibyście się razem ze mną, nogawka od bokserek machająca w rytm majtającego się ogona

Parę dni temu pytałam weta, czy słyszał o altruizmie wśród psów, Prot zaniósł ze dwa tygodnie temu swoją kość (wędzony ogon) szczennej suce! Okazuje się, że to niekoniecznie altruizm, raczej norma, że stado dokarmia sukę z małymi. Ale to znaczy, że Prot ma dwa stada, jedno karmiące i głaszczące, którego trzeba pilnować i bronić, a drugie, które trzeba dokarmiać i odwiedzać dwa razy dziennie. Towarzyski pies, nie ma co.
- dziś rosołki daję co 4 godziny, sama bym je chętnie objadła, pachnie i wygląda to bosko, jak zupka dla niemowlęcia. Niestety, jeszcze nie ma skutków, których się trochę obawiam, ale podobno pies trawi kilkanaście godzin, więc na pierwsze próby mamy czas do popołudnia. Doktor pozwolił zrezygnować z kroplówek, bo To wcale nie jest takie przyjemne, a jeśli pies pije wodę i dostaje już zupki, to może się nie odwodni.
Dziś przy oglądaniu szwa (nie dla masochistycznej przyjemności, tylko sprawdzenia, czy jest czysto, czy się goi, czy się nie rozeszło itd) znalazłam w okolicy spory krwiak w kolorze świeżej czerwieni. Ciekawam, czy to jakaś resztka z operacji właśnie spłynęła tam dzięki grawitacji, czy może jest tam gdzieś jakieś pęknięte czy niezaszyte naczynko krwionośne i stąd ten krwiak. Poczekam do jutra, zobaczę, czy zacznie się wchłaniać, czy zmieni kolor, oby nie trzeba było niczego znowu otwierać. A może ta kreatura uszkodziła sobie coś wczoraj na tej wycieczce do suki? Miał ubranko mokre od dołu, co oznacza, że leżał tam na trawie i odpoczywał, ale może kiedy skakał przez strumień coś naderwał, albo co? Głupek jeden!
Może on i głupek, a le ja jestem jeszcze większy głupek! Teraz mam wyrzuty sumienia, powinnam była po niego pojechać samochodem, a nie stać i gwizdać. Teraz nauczona tym wyskokiem wyprowadzam Prota tylko na smyczy, bo nawet najukochańsze wyżły miewają skłonności do głuchoty (tj. do okazania swojego indywidualizmu). I robią to całkiem niegłupio, bo są psami inteligentnymi i sprytnymi.
Wczoraj wieczorem Prot leżał na posłaniu w gaciach Sz.M. i tylko czekał, aż odwrócę od niego wzrok. Natychmiast morda leciała do brzucha i jęzor do szwa, choć niby wie, że nie wolno lizać. Ale z drugiej strony jeśli swędzi, to znaczy, że się goi.
cdn
"Wyrzuciłem telewizor na śmietnik, a w radiu urwałem gałkę, tak aby nikt z rodziny nie mógł zmienić stacji i teraz jest tylko wasze radio u mnie w domu. I jestem naprawdę wolnym człowiekiem."
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 8487
- Od: 22 sty 2006, o 11:50
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.