Daffodil,

Słowami Twoimi poczułam się szczodrze obdarowana. Dziękuję. Jakoś tak pewnie jest, że nasze ogrody odzwierciedlają nasze tęsknoty - mój moje na pewno. Ciąg dalszy nastąpi.
Firletko
Klonik palmowy Garnet mam od wiosny 2008 roku. Nie spieszno mu wzwyż, zresztą nie mam mu tego za złe, swoim ulubionym tempem więc podąża ku słońcu - choć zdaje się woli półcień. Zimy znosi dzielnie, bez mojej wiosennej troski, za to wymusza ją przed nadejściem mrozów. Zwykle wspomagam go wiązką słomy, którą okładam pień delikatny i korzenie - tak tylko na zapas, asekuracyjnie - by nie czuł się pomijany, mniej ważny. Zimę przetrwał bez uszczerbku dla zdrowia i urody. Podrzuciłam mu garść torfu, podlałam - i kraśnieje wdzięcznie.
z maja 2008 r.
sprzed kilku dni
Tak, to azalia pontyjska. Szkoda, że nie mogę tu przedstawić jej najcenniejszego atrybutu - zapachu! Niesamowity. Bardzo przyjemny. Mam wrażenie, że herbata pita na tarasie przenika jej zapachem - szkoda, że tak krótko kwitnie - intensywnie, zależnie od pogody - dwa, trzy tygodnie.
