Na moim parapecie stoją pierwsze zielone maluszki- kanny:

Zeszłej wiosny kupiłam kanny w trzech różnych miejscach, wszystkie miały wirusa a tylko jedna zgadzała się odmianowo
W ogrodzie nic się nie dzieje, a to co ładniejsze (i delikatniejsze) przykryły kopczyki z kory. Śniegu dalej nie ma
Takie bure kolorki ma późna zima. Jedyne, z czego można się w ostatnich tygodniach cieszyć, to że niemal co dzień wychodzi słońce choćby na kilka godzin.




Jako, ze nic się nie dzieje i nie ma co pokazać, wracam do pokazywania zeszłego sezonu
Moja najbardziej udana rabata przed warzywnikiem też była całkiem nowa
Wiosną przekopałam dwa półkola (z grubsza, bo kształt był trochę ciekawszy) i dostały solidną dawkę nawozu i grubą warstwę kompostu.


Nad wejściem stanęła pergola, na rabacie zamieszkały sadzonki i cebulki:


Jeszcze tylko mały przestój w trakcie majowych przymrozków...

I już nic więcej nie zakłócało kwiatom wzrostu



Myślałam, że sadzę rośliny w dużych odstępach, ale jak się rozrosły, to dosłownie wylewały się z rabaty
















Do końca coś sobie na niej kwitło



Na rabacie rosły i kwitły cynie zielone i lawendowe, dzwony irlandzkie, kosmosy, lewkonie kremowe i różowe, monarda, malwy, zielone i różowe mieczyki, petunie, lilie, kłosowce (sprzedawane przez Vilmorin jako "mięta meksykańska"



