W.o...Psach - 3cz.(07.05-07.10)
- cappuccino
- Przyjaciel Forum
- Posty: 339
- Od: 25 cze 2007, o 19:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Zamość woj lublin
- cappuccino
- Przyjaciel Forum
- Posty: 339
- Od: 25 cze 2007, o 19:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Zamość woj lublin
- mora1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 579
- Od: 31 mar 2006, o 17:37
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie
- Kontakt:
Wstaw cappuccino zdjęcia Rudej. Skołtunioną sierść tak jak pisały już osoby powyżej najlepiej wyciąć, innego wyjścia nie ma. Odrośnie i będzie dobrze. Czesanie zapobiega powstawaniu dredów. Możesz podać jej jakiś preparat na odrost sierści, albo podawaj jej do jedzenia olej np. słonecznikowy, kukurydziany może być i rzepakowy, dobrze wpływa na sierść. Jaj jak czyszczę uszy mojej suczy to ....... ziewam tak oscentacyjnie i oblizuje się. Może to brzmi debilnie
, ale są to naturalne sygnały uspakajające. W pierwszych dniach najważniejsze dla niej będzie tzw, " swoje miejsce" pies szybciej się klimatyzuje jak w nowym domu ma taki azyl. Wielkie
dla Ciebie, że dałaś jej dom.


Pozdrawiam Monika
moja skarpa
moja skarpa
- cappuccino
- Przyjaciel Forum
- Posty: 339
- Od: 25 cze 2007, o 19:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Zamość woj lublin
To że dałam jej dom to jest dla mnie całkiem naturalne... Ja kocham psy. Poprzednio, jak pisałam, miałam dwa jamniki. Toro to był pies o którym zawsze marzyłam, wyszukany z ogłoszenia. Kupiony za sporą kasę... A jego żona - Luna. to była jamniczka z domieszką nierasowej krwi, która trafiła do nas mając 3 miesiące i piekło za sobą. Dużo pracy poświęciliśmy, ąby poczuła się bezpieczna. Nie umiała się bawić. Na każdy gwałtowny ruch reagowała piskiem. Odpłaciła miłością i wiernością... Toro umarł w grudniu ubiegłego roku. A Lunka 4 miesiące póżniej . Oboje mieli po 13 lat.Kurczę! Nawet teraz, nie umiem się powstrzymać od płaczu.
A teraz jest Ruda. Nie odstępuje mnie na krok. Jest naprawdę słodka. Cuuudowna...
A teraz jest Ruda. Nie odstępuje mnie na krok. Jest naprawdę słodka. Cuuudowna...

Gosia
Szczęście w życiu nie polega na tym, żeby być kochanym. Największym szczęściem jest kochać.
( Sigrid Undset)
Szczęście w życiu nie polega na tym, żeby być kochanym. Największym szczęściem jest kochać.
( Sigrid Undset)
- kogra
- Przyjaciel Forum
- Posty: 36510
- Od: 30 maja 2007, o 18:02
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Cieszyn
A będzie jeszcze bardziej, bo spaniele to mistrzowie świata w merdaniu ogonem. Zadbaj tylko o to żeby miała zawsze sucho w uszaach i sprawdzaj oczy - stan zapalny sprzyja opadaniu powiek - a z pewnością będzie najbardziej uroczym dzieckiem w domu.




Grażyna.
kogro-linki
kogro-linki
- Nalewka
- Przyjaciel Forum
- Posty: 6501
- Od: 30 paź 2006, o 12:42
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Działka na Warmii
Od tygodnia mamy wielkie kłopoty Sad
W środę po południu Prot ukradł mi z talerza obiadowe udo z kurczaka. Oczywiście je pochłonął szybciej niż zdążyłam zareagować. Podkrada smaczne kąski nie dlatego, że głodny i zabiedzony, a dlatego, bo nigdy nie wie, czy jeszcze kiedyś znajdzie coś do jedzenia, więc je na zapas. Tak to jest, kiedy się przeżyło kilkutygodniową? kilkumiesięczną? tułaczkę po lasach i polach. Pewność własnej pełnej miski przez ostatnie pół roku, to widać jeszcze za mało. Podtycie z 35 do 39 kilo w cztery miesiące to też widać za mało, żeby darować "bezpańskiej" kości z pysznym mięskiem.
No i kłopoty gotowe! W czwartek apetyt nadal dopisuje, ale zaczyna się problem z drugim końcem przewodu pokarmowego. W piątek zaczynam kurację siemieniem lnianym (taki kisielowaty glutek na poślizg). W sobotę rano pierwsza porcja oleju parafinowego. Kolejne małe porcje oleju co 4 godziny. Apetyt psu nadal dopisuje, humor też.
Niedziela - porcje oleju rosną - ma być 100 gram na raz. Dobrze, że olej nie jest miętowy, już wystarczy, że jest gęsty i kleisty, bleee.
Poniedziałek - wizyta u weta w Ostródzie, badanie palcami, ale palec weta jest za krótki, a sondy nie ma (?), zdjęcie rtg i diagnoza potwierdzająca moje przypuszczenia, zalecenia - robić lewatywy z wody z mydłem i olej do pyska. Mleko zakazane. Czekać. Humor nadal psu dopisuje, apetyt też. Obraża się trochę na mnie za ten olej, cały jest w nim upaćkany, ja zresztą też, ale czego się nie robi dla dobra psa. Żeby tylko pomogło!!! Ale nic nie pomaga, pies się napina aż do drżenia wszystkich mięśni, bardzo się stara, pracuje i NIC!!!
Wtorek - wet w Olsztynie, antybiotyk, środki rozkurczowe, masaż, dwie lewatywy, kilka godzin na trawniku przed kliniką. Palce weta są za krótkie, a sonda nie daje rady rozkruszyć kamiennej masy. Nic nie idzie! Zalecenia - dieta zero kalorii, trochę mleka, olej i lekkie masaże. Nadal skutek zerowy.
Środa rano - wet w Olsztynie - zastrzyki, dwie lewatywy i masaż. Kolejne zdjęcie rtg. Stan bez zmian, więc dotychczasowe metody zupełnie zawodzą. Inny, zdrowy pies już dawno by się pozbył balastu, ale Prot nie jest zdrowym psem. Prot po operacji miednicy ma źle zrośnięte kości, kanał jest tak wąski, że "baton" z suchych, odwodnionych resztek nie może przedostać się ani sam, ani z pomocą lekarza na zewnątrz. Palec weta ledwie może się tam wcisnąć. Prot w ogóle nie powinien jeść kości, żadnych szyjek indyczych, żadnych świńskich ogonów, nawet chrząstki są zakazane! A do tej pory weterynarze w związku z Protową krótszą nogą kazali dawać dużo chrząstek, żyłek, kostek, gnatków i produktów pomagających odnawiać chrząstkę główki szyjki udowej. A do tego prochy i karma weterynaryjna z dużym dodatkiem glukozaminy. Od teraz będą tylko rosołki z dużą ilością tartych jarzyn i mielonym czy siekanym mięskiem. Ale jak ja to mogłam przewidzieć???
Środa g. 13. - zapada decyzja - ciąć! Im szybciej, tym lepiej. Może w końcu dojść do odgniecenia jelita, albo zablokowania tego końca przewodu pokarmowego i zatrucia organizmu. Ale przecie Prot ma padaczkę, jest na lekach, miał już ciężką wielogodzinną operację miednicy, jak kolejna narkoza wpłynie na jego zdrowie? Cięcie musi być dość długi, lekko esowate, przez powłoki brzuszne. Może uda się wymasować "baton" bez naruszania jelita. Jeśli nie, może wystarczy jelito naciąć, ale tu może dojść do zakażenia otrzewnej. A może trzeba będzie dokonać resekcji fragmentu jelita, a to goi się już o wiele gorzej i zostawia zwierzę w o wiele gorszej kondycji do końca jego życia. Ale bez operacji nic się nie zmieni i może być tylko gorzej! Decyzja jest jedna - ciąć!
Środa g. 17. - już po operacji. Nacięcie ma 12 cm długości i jest proste. To dobrze, bo jest krótsze i łatwiej się zagoi. Jelito trzeba było naciąć, ale bez komplikacji. Prot jest w klinice, zostaje na noc, bo jednak opieka lekarska tam jest o niebo lepsza, niż w domu na działce na końcu świata. Biedny Prot zostaje sam, przyjadę po niego dopiero jutro przed południem.
Czwartek - dzisiaj rano. Za chwilę jadę po Prota. Będzie dobrze, bo musi. Musi. Musi.
_________________
W środę po południu Prot ukradł mi z talerza obiadowe udo z kurczaka. Oczywiście je pochłonął szybciej niż zdążyłam zareagować. Podkrada smaczne kąski nie dlatego, że głodny i zabiedzony, a dlatego, bo nigdy nie wie, czy jeszcze kiedyś znajdzie coś do jedzenia, więc je na zapas. Tak to jest, kiedy się przeżyło kilkutygodniową? kilkumiesięczną? tułaczkę po lasach i polach. Pewność własnej pełnej miski przez ostatnie pół roku, to widać jeszcze za mało. Podtycie z 35 do 39 kilo w cztery miesiące to też widać za mało, żeby darować "bezpańskiej" kości z pysznym mięskiem.
No i kłopoty gotowe! W czwartek apetyt nadal dopisuje, ale zaczyna się problem z drugim końcem przewodu pokarmowego. W piątek zaczynam kurację siemieniem lnianym (taki kisielowaty glutek na poślizg). W sobotę rano pierwsza porcja oleju parafinowego. Kolejne małe porcje oleju co 4 godziny. Apetyt psu nadal dopisuje, humor też.
Niedziela - porcje oleju rosną - ma być 100 gram na raz. Dobrze, że olej nie jest miętowy, już wystarczy, że jest gęsty i kleisty, bleee.
Poniedziałek - wizyta u weta w Ostródzie, badanie palcami, ale palec weta jest za krótki, a sondy nie ma (?), zdjęcie rtg i diagnoza potwierdzająca moje przypuszczenia, zalecenia - robić lewatywy z wody z mydłem i olej do pyska. Mleko zakazane. Czekać. Humor nadal psu dopisuje, apetyt też. Obraża się trochę na mnie za ten olej, cały jest w nim upaćkany, ja zresztą też, ale czego się nie robi dla dobra psa. Żeby tylko pomogło!!! Ale nic nie pomaga, pies się napina aż do drżenia wszystkich mięśni, bardzo się stara, pracuje i NIC!!!
Wtorek - wet w Olsztynie, antybiotyk, środki rozkurczowe, masaż, dwie lewatywy, kilka godzin na trawniku przed kliniką. Palce weta są za krótkie, a sonda nie daje rady rozkruszyć kamiennej masy. Nic nie idzie! Zalecenia - dieta zero kalorii, trochę mleka, olej i lekkie masaże. Nadal skutek zerowy.
Środa rano - wet w Olsztynie - zastrzyki, dwie lewatywy i masaż. Kolejne zdjęcie rtg. Stan bez zmian, więc dotychczasowe metody zupełnie zawodzą. Inny, zdrowy pies już dawno by się pozbył balastu, ale Prot nie jest zdrowym psem. Prot po operacji miednicy ma źle zrośnięte kości, kanał jest tak wąski, że "baton" z suchych, odwodnionych resztek nie może przedostać się ani sam, ani z pomocą lekarza na zewnątrz. Palec weta ledwie może się tam wcisnąć. Prot w ogóle nie powinien jeść kości, żadnych szyjek indyczych, żadnych świńskich ogonów, nawet chrząstki są zakazane! A do tej pory weterynarze w związku z Protową krótszą nogą kazali dawać dużo chrząstek, żyłek, kostek, gnatków i produktów pomagających odnawiać chrząstkę główki szyjki udowej. A do tego prochy i karma weterynaryjna z dużym dodatkiem glukozaminy. Od teraz będą tylko rosołki z dużą ilością tartych jarzyn i mielonym czy siekanym mięskiem. Ale jak ja to mogłam przewidzieć???
Środa g. 13. - zapada decyzja - ciąć! Im szybciej, tym lepiej. Może w końcu dojść do odgniecenia jelita, albo zablokowania tego końca przewodu pokarmowego i zatrucia organizmu. Ale przecie Prot ma padaczkę, jest na lekach, miał już ciężką wielogodzinną operację miednicy, jak kolejna narkoza wpłynie na jego zdrowie? Cięcie musi być dość długi, lekko esowate, przez powłoki brzuszne. Może uda się wymasować "baton" bez naruszania jelita. Jeśli nie, może wystarczy jelito naciąć, ale tu może dojść do zakażenia otrzewnej. A może trzeba będzie dokonać resekcji fragmentu jelita, a to goi się już o wiele gorzej i zostawia zwierzę w o wiele gorszej kondycji do końca jego życia. Ale bez operacji nic się nie zmieni i może być tylko gorzej! Decyzja jest jedna - ciąć!
Środa g. 17. - już po operacji. Nacięcie ma 12 cm długości i jest proste. To dobrze, bo jest krótsze i łatwiej się zagoi. Jelito trzeba było naciąć, ale bez komplikacji. Prot jest w klinice, zostaje na noc, bo jednak opieka lekarska tam jest o niebo lepsza, niż w domu na działce na końcu świata. Biedny Prot zostaje sam, przyjadę po niego dopiero jutro przed południem.
Czwartek - dzisiaj rano. Za chwilę jadę po Prota. Będzie dobrze, bo musi. Musi. Musi.
_________________
"Wyrzuciłem telewizor na śmietnik, a w radiu urwałem gałkę, tak aby nikt z rodziny nie mógł zmienić stacji i teraz jest tylko wasze radio u mnie w domu. I jestem naprawdę wolnym człowiekiem."
- kogra
- Przyjaciel Forum
- Posty: 36510
- Od: 30 maja 2007, o 18:02
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Cieszyn
Naleweczko - bądż dobrej myśli. Będzie dobrze. Jakoś się z tego wyliże i jeszcze będzie hasał po ogrodzie. Trzymam kciuki za Prota i Ciebie.
Grażyna.
kogro-linki
kogro-linki
- cappuccino
- Przyjaciel Forum
- Posty: 339
- Od: 25 cze 2007, o 19:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Zamość woj lublin
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 8487
- Od: 22 sty 2006, o 11:50
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.