Poleciałam na działkę ale już pierwszy rzut oka mnie rozczarował, śnieg nadal jest.
Na dodatek poczynił pewne szkody, różaneczniki te mniejsze jeszcze pod śniegiem, laurowiśnia i iglaczek rozkraczyły się pod naporem śniegu.
Hortensja pnąca, którą w sierpniu wiatr powalił - nadal leży bo miejsce gdzie chcę ją przesadzić jeszcze nie jest przygotowane.
Tam gdzie nie ma tego białego - jest piękne, mlaszczące z zadowolenia błocko.
Ale i tak zaczęłam już coś robić i im więcej myślę tym więcej roboty na teraz-zaraz-natychmiast widzę przed sobą.
Poprzycinać maliny i winorośle, bluszcz od strony ulicy wykłada się już na trawnik, trzeba też powycinać stare badylki i .....
tadam !!! pełno chwastów do zwalczania.
Trzeba przyciąć wilki na jabłoniach i gruszach, zlikwidować trawniczek pod warzywniak i takie tam inne.
Posprzątać altankę i przygotować się do nowego sezonu, pozbierać kamienie wykopane późną jesienią.
Jak zacznę to pewnie jeszcze wiele do zrobienia się ukaże.
A oto dowody ze zima jeszcze jest.
Żeby nie było tak pesymistycznie to znalazłam jednak oznaki budzącej się przyrody :P
Zapomniałam powiedzieć że nic nie posiałam, nie zdążyłam po prostu, ale w weekend się poprawię
Za to kupiłam sobie krokusy i hiacynty do podpędzenia w domu
