rozumiesz co się we mnie dzieje z tego powodu...

Odpowiem więc krótko,na tyle na ile umiem krótko ...
Moje drzewka krzewuszkowe robię z giętkiego,prostego pędu pobranego późną wiosną lub latem.
Odrywam go od rośliny matecznej i razem ze stopką wsadzam do przepuszczalnej ziemi w półcieniu.
Uszczykuję czubek ,obrywam liście i podwiązuję do silnej podpórki np.kij od szpadla,w kilku miejscach szeroką taśmą lub bandażem.
Podlewam regularnie.
Na efekt ukorzenienia czeka się bardzo długo, nawet do jesieni a przesadzić na miejsce stałe można najwcześniej dopiero wiosną roku następnego
a najbezpieczniej jest zrobić to jeszcze później.
Moja niecierpliwość pozbawiła mnie kilku dorodnych już krzewuszkowych nóg...

Po zakończonej u mnie inwestycji uzależnionej od inwestycji miejskiej u mnie będzie w przyszłości szpaler krzewuszkowych drzewek...
Zdjęcie nie powinno się tu znaleźć ale chcę pokazać Ci ok .6-7 letnie okazy moich drzewek wyhodowanych wg. w/opisanej metody.


Ja nigdy nie narażam na niebezpieczeństwo moich krzewów szczególnie tych pojedynczych egzemplarzy,
wszystkie eksperymenty prowadzę na pozyskanych z nich pędach,choć z efektem różnie to bywa ,
ale w przypadku krzewuszki mam sukces

Tu wymagana jest cierpliwość,której nie mam zbyt wiele...
Nie polecałabym Tobie plecenia pędów na macierzystym krzewie krzewuszki...
nie teraz jeszcze,może zrób to wtedy gdy będziesz mieć ten krzew w zapasie .
Łatwo się to robi z dereniem ale czy z krzewuszką nie wiem.
aha w początkowej fazie wzrostu pojawiają się odrosty od korzenia,bo przecież krzewuszka to krzew
ale łatwo jest je odrywać,nie są tak uciążliwe jak np odrosty leszczyny - o raju ile tego mam
