ana777 pisze:hmmm śni mi się po nocach żółty grudniczek... Ma ktoś może do podzielenia się tym cudem?
nie wiem czy to akurat żółty czy tylko odcień żółci (były pączki)ale wczoraj widziałem rożne takie w LEROY MERLIN po 11 zl.
ana777 pisze:hmmm śni mi się po nocach żółty grudniczek... Ma ktoś może do podzielenia się tym cudem?
Hmmm a w jakim mieście takie widziałeś?niwre37 pisze:ana777 pisze:hmmm śni mi się po nocach żółty grudniczek... Ma ktoś może do podzielenia się tym cudem?
nie wiem czy to akurat żółty czy tylko odcień żółci (były pączki)ale wczoraj widziałem rożne takie w LEROY MERLIN po 11 zl.
U nas 4-letni żółty o ostrych członach właśnie walczy o przetrwanie, jest taki jakiś mizerny, został krótko obcięty i ... czekamy co i czy z niego jeszcze będzie. A szkoda byłoby, bo kwitł przepięknie. I dwa razy do roku. Natomiast różowy ma z dziesięć lat, bardzo duży że aż strach przesadzać, w donicy już chyba tylko korzenie a nie ziemia - i ciągle rośnie i kwitnie.moritius pisze:Tu chyba nie ma reguły. U mnie jak na razie padł łososiowy, właśnie z odmian o ostro zakończonych członach. Z drugiej strony chyba ze trzy razy ukorzeniałem czerwonego ze starych odmian (zaokrąglone człony), a i tak zginął, nie udało się go ocalić.andrzej1050 pisze:A zauważyłem, że odmiany z liśćmi z ostrymi zakończeniami są jakoś mniej żywotne w przeciwieństwie do odmiany z liśćmi zaokrąglonymi.
Czy sądzicie tak samo?
A ja widziałam i na "nowych" odmianach. W ten sposób w zeszłym roku straciłam czerwonego grudnika. Przyniosłam go ze sklepu, szybko przekwitnął i niedługo potem całkiem zniknął.moritius pisze:To jest jakaś choroba starych odmian. Na nowych tego nie widziałem. Podejrzewam, że to jest jakaś mykoza albo bakterioza. Ale nic sobie nie dam uciąć.
Serdeczne dzięki za życzenia, zdjęcie naszego z lutego br. możesz zobaczyć na 6-tej stronie tego wątku, teraz wygląda podobnie i powolutku pokazują się pączki kwiatowe. Mam nadzieję, że nic mu się nie stanie - a jak zakwitnie, pokażę zdjęcie. Żółty zmizerniał w ten sposób, że liście i całe (już długie) łodygi zrobiły się pomarszczone i takie jakieś bez życia. Ucięliśmy je krótko, praktycznie na jakieś 10-15 cm łodyżki ... i czekamy. Wydaje się, że jeszcze żyje.Mirabilis pisze:Andrzeju, trzymam kciuki za Twojego grudnika. Mój też był mniej więcej w tym wieku.
Padł wciągu miesiąca. Po kolei odpadały całe pędy. Nie wiem dlaczego. Na szczęście udało mi się pobrać sadzonki i zaczynam właściwie od zera. A szkoda. Kwitł nieprzerwanie od listopada do maja. Jest to jedyny grudnik, jaki chce u mnie rosnąć. Jeszcze "starej daty", z czasów młodości mojej mamy. Odnawiany co kilkanaście lat. Inne mnie wyraźnie nie lubią.
Hmmm miałam tak w zeszłym roku z białym. Pomogło przesadzenie do ciut większej doniczki (ale minimalnie większej), lekkie zraszanie w cieplejsze dni roślinki i mała przycinka najmarniejszych pędów. Ale dojście do siebie mu zajęło prawie pół roku, jak nie więcej (jak już wyrosły nowe człony to szybko też mizerniały lub nawet usychały). W międzyczasie nawet jak był jeszcze taki pomarszczony to wydał na świat dwa kwiatki dając mi nadzieję albo na przeżycie albo na pożegnanie. Na szczęście już jest ok, choć ślady marszczenia chyba już na zawsze zachowa...andrzej1050 pisze:Żółty zmizerniał w ten sposób, że liście i całe (już długie) łodygi zrobiły się pomarszczone i takie jakieś bez życia. Ucięliśmy je krótko, praktycznie na jakieś 10-15 cm łodyżki ... i czekamy. Wydaje się, że jeszcze żyje.