Witaj Zosiu! Jak tam Bieszczady? Byłaś?
Nie wiedziałam, że i głóg bywa jadalny!

Tak po prostu można jego owoce jeść?!
Widzę, że w międzyczasie piękny domek Ci urósł (mąż sam go postawił?).
A wnusio ma tak kochaną buźkę, że chyba bym go zacałowała.
Pozdrawiam cieplutko!
