Dostałam ja w październiku jako piękną,wysoką plecioną z 5 warkoczy roślinę.Osoba,która mi ją podarowała kazała ją podlewać raz na 2 tyg,pachira była w plastikowej doniczce w jakimś torfie.Pryskałam ją codziennie czystą wodą,nieraz kilka razy dziennie.Stała obok okna południowego,w kącie(było tam dość światła,jednak bez bezpośredniego słonka).Stosowałam zalecenia,całą prawie zimę było ok.Około lutego jej liście zaczęły brązowieć od końcówek ku górze i odpadać.Następnie uschły całkiem 2 konary.W międzyczasie dostałam różę zarażoną mączniakiem chyba(grzyb jakiś) co przeniosło się chyba na moją pachirę bo zaczęła marnieć z dnia na dzień.Ale zastosowałam Topsin i zaczęła wypuszczać nowe listki i pędy na konarach które pozostały.Zaczęłam ją tez obficiej polewać bo uznałam że raz na 2 tyg to za mało.Starałam się przelać ją tak,aby woda wyciekła do podstawka,następnie natychmiast wodę wylewałam i czekałam aż podłoże przeschnie.Mimo to znów zaczęły marnieć liście,odpadać.Psykałam ją tez owadum na przędziorka gdyż ma na liściach żółte plamy.Obecnie zwiędł 3 konar mimo podlewania.Dziś przesadziłam ją do ziemi uniwersalnej,postawiłam na mokrym kermazycie.Obejrzałam korzenie,były żywe nie zgniłe itd.Zauważyłam jakiś czas temu,iż konary które uschły przy samym podłożu naciągnęły wody,ale nie gniją,bo są takie same odkąd uschły.Znalazłam przy nich pod ziemią coś białego co przypominało larwę,jednak nie ruszało się i miało budowę podobną do korzeni.To chyba nie robal.Było tylko w jednym miejscu.Gdy ją przesadzałam dokładnie pozbyłam się starego torfu,zostawiając go tylko między korzeniami.Wcześniej przed przesadzeniem przelałam ją,przy przesadzaniu odcisnęłam delikatnie wodę.Po wsadzeniu do nowej ziemi,lecz do tej samej doniczki(bryła korzeniowa była mała,uznałam ze doniczka jest dobra) podlałam bardzo delikatnie.Teraz stoi tuz obok okna południowego,jednak nie świeci na nią nigdy bezpośrednio mocne słońce.Raczej delikatne promyki a najczęściej jest tam po prostu jasno.Starałam się,aby nigdy nie stała w przeciągu.Stała już w kilku miejscach w domu wszędzie miała jasno bez bezpośredniego słońca,jednak musiałam z nią latać po mieszkaniu,gdyż ciągle była narażona na jakiś minimalny dotyk przy przechodzeniu.Teraz już nie jest i gdy zaczęła chorować również nie była.Wydaje mi się,że w zimie było jej zbyt chłodno,gdyż stała w pokoju gdzie temp sięgała 15 st około.To chyba tyle.Krotki czas miałam ją w bloku gdzie miała dobre warunki,jasno,była zraszana kilka razy dziennie i zaczęła puszczać listki.Teraz znów marnieje.Nie wiem co myśleć
Spróbuję dodać fotki,jednakże jestem tu nowa i nie umiem się poruszać zbytnio po tym forum.
A to fotki z dzisiejszego przesadzania.

to coś białe na mojej ręce,to właśnie to co znalazłam przy konarze który usechł i naciągnął wody.
A to jeszcze dokładne zdjęcie dorosłego liścia i tych żółtych plam

I teraz moje pytanie-co jej może być,gdzie popełniłam błąd i jak ją ratować??
Jak widać na zdjęciach w poprzednim poście wypuściła pędy na dole,czy można je zerwać i jakoś rozmnożyć??
Oraz czy powinnam delikatnie wyciąć obumarłe konary nie ruszając ich przy korzeniu tylko w warkoczu??
Bardzo proszę o pomoc,nie daruję sobie jeśli ona umrze całkiem
Ma dla mnie ogromną wartość sentymentalną
A to jeszcze fotka rośliny i warunków jakie ma obecnie-stoi przy południowym oknie jak już pisałam,słońce bezpośrednio jej nie oświetla jednak jest tam z rana jasno a po południu bardzo jasno.Fotka jest kiepskiej jakości bo z tel,w rzeczywistości jest duuużo jaśniej

do tej fotki załączam pytanko-czy ona może sobie tak blisko okna stać?? Bo ja pilnuje aby nie było przeciągów ale otwieram okno na uchylne co dzień i w nocy też jest otwarte-czy jej to nie szkodzi??Tzn nie otwieram gdy jest zimno tylko gdy są upalne dni.A jak chce otworzyć balkon zamykam okno i pilnuje aby w innych pomieszczeniach okna były zamknięte.Był taki okres że okna wszędzie były pootwierane i czasem był przeciąg trochę ale ona wtedy stała na wprost okna koło ściany a nie pod oknem.Nie wiem czy mogę jej na noc zostawiać otwarte okno,czy ona to lubi(wiadomo w nocy chłodniej jest)
I jeszcze taka pajęczynkę znalazłam na konarze,nie wiem czy to jakiś zwykły pająk urządził sobie biwak na mojej roślinie czy to jakiś szkodnik może

w każdym razie na liściach nie ma nic,tylko na konarze była

A to fotka jej liści,w taki sposób umierają młode liście a potem konary

Bardzo bym chciała,żeby Czarodziej na to spojrzał i coś poradził

Bo już kompletnie nie wiem co się dzieje.Jestem przekonana,że pierwsze 2 konary uschły przez to,że podlewałam ją zbyt rzadko(kiedyś jak wyciągnęłam ją aby zobaczyć czemu 2 konary uschły miała ziemię od połowy do góry wilgotną,a na dole suchą),wtedy zaczęłam ja tak przelewać i się poprawiło.I teraz znów kolejny konar więdnie mimo ze podlewam ją już tak dobre 2 mies jak napisałam wyżej.Co robić??
Przepraszam również,że zaśmiecam forum takim samym tematem,ale czytałam tamte wątki i mimo że objawy pasują niektóre to ja się boję coś sama z nią zrobić,żeby jej nie zniszczyć całkiem.No i nie wiedziałam czy wyciąć te uschłe konary czy zostawić

I chciałam,żeby ktoś obeznany dokładnie się temu przyjrzał i coś doradził

No i nie wiem zbytnio co jej jest,czy przędziorek czy grzyb czy usycha czy co...Podobno trzeba ją było od razu przesadzić w inną ziemię a ja nie wiedziałam i zostawiłam w tej co dostałam :(Czy to mogło spowodować że nie miała składników odżywczych i te konarki umierają?? I boję się,że jednak może źle podlewam i jej to szkodzi

Pomocy...