Choroby i szkodniki rododendrona Cz. 2
Re: Chory Rododendron cz.2
Zgodzę się z Eweliną
to nie jest pieris - to BYŁ pieris
ale może BĘDZIE pieris..o taki jak z obrazka http://www.havlis.cz/katalog_en.php?slo ... &ZOBRAZIT=
to nie jest pieris - to BYŁ pieris
ale może BĘDZIE pieris..o taki jak z obrazka http://www.havlis.cz/katalog_en.php?slo ... &ZOBRAZIT=
- Margo_margo
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1887
- Od: 27 lip 2014, o 13:08
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Chory Rododendron cz.2
Zrobię wszystko co w moich rękach żeby BYŁ. Nie poddaję się tak łatwo no i jeszcze podchodzę do tego ambicjonalnie.
Re: Chory Rododendron cz.2
Margo_margo nie mam wiedzy ani doświadczenia, więc właściwie to powinienem się nie wtrącać. Ale moim zdaniem nie trzeba nic specjalnie kombinować, z każdym krzakiem tak bym postąpił ?Margo_margo pisze:Czy ja także mogę skorzystać z Waszej wiedzy i doświadczenia?
wyciągasz go z doniczki ? TERAZ, wytrzepujesz ziemię z korzeni którą przywiozłaś od koleżanki bo diabli wiedzą czy tam nie ma jakiegoś paskudztwa grzybowego, wycinasz wszystko co wyschło i wygląda żle, wrzucasz całego z łodygami i liśćmi do wody z jakimś odkażaczem (np. do 1% roztworu Topsin) żeby się porządnie wymoczył, sadzisz ? TERAZ w odpowiednią ziemię w odpowiednie miejsce, podlewasz wodą z odkażaczem która Ci została.
Ja bym się nie zastanawiał dlaczego on tak wygląda i ambicje też bym na bok odłożył, a poczytał czego pieris potrzebuje. My z żoną chcemy kupić może ze dwa trzy pierisy, bo są bardzo ładne.
- Margo_margo
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1887
- Od: 27 lip 2014, o 13:08
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Chory Rododendron cz.2
Dobrze prawisz
Nie ma na co czekać, skoro przetrwał zimę to chyba bardziej już mu nie zaszkodzę tymi zabiegami. Mrozów już raczej nie będzie.
Do odkażenia wezmę nadmanganian. Sprawdza się przy nasionach i przy uwiądach powojników więc powinien być skuteczny.


Nie ma na co czekać, skoro przetrwał zimę to chyba bardziej już mu nie zaszkodzę tymi zabiegami. Mrozów już raczej nie będzie.
Do odkażenia wezmę nadmanganian. Sprawdza się przy nasionach i przy uwiądach powojników więc powinien być skuteczny.



- asprokol
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1892
- Od: 1 cze 2012, o 21:53
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: południowa wielkopolska
Re: Chory Rododendron cz.2
Tak nadmanganian jest tak samo w tym przypadku skuteczny jak pacierz, posadzony przez amatora któremu się nie chciało nawet przeczytać kilka słów na dodatek wsadzony w doniczce.
1. Wyrwać spalić - rada bardzo dobra czas realizacji 10 minut skutek pewny
2. Wyciągnąć z doniczki wykopać dół zasypać torfem i wsadzić ale najpierw obciąć wszystko co suche - czas 1 godzina skutek 50/50 ale szansa jest
3. Polać nadmanganianem zmówić różaniec bo niezbadane są wyroki Pana
Moim zdaniem każdy "ogrodnik" który przywlecze do swojego ogrodu zmarnowany chory krzaczek jest tak samo rozsądny jak schowanie w szafie uciekiniera ze szpitala zakaźnego.
To Wasza sprawa co robicie ze swoim ogrodem to Wasza sprawa jakie opowieści o ratowaniu krzaczka spod śmietnika czy zmarnowanego przez koleżankę wypisujecie.
Chemia nie rozwiąże problemów złego posadzenia nie ma złotych środków ani nawozów które tuszują te błędy
1. Wyrwać spalić - rada bardzo dobra czas realizacji 10 minut skutek pewny
2. Wyciągnąć z doniczki wykopać dół zasypać torfem i wsadzić ale najpierw obciąć wszystko co suche - czas 1 godzina skutek 50/50 ale szansa jest
3. Polać nadmanganianem zmówić różaniec bo niezbadane są wyroki Pana
Moim zdaniem każdy "ogrodnik" który przywlecze do swojego ogrodu zmarnowany chory krzaczek jest tak samo rozsądny jak schowanie w szafie uciekiniera ze szpitala zakaźnego.
To Wasza sprawa co robicie ze swoim ogrodem to Wasza sprawa jakie opowieści o ratowaniu krzaczka spod śmietnika czy zmarnowanego przez koleżankę wypisujecie.
Chemia nie rozwiąże problemów złego posadzenia nie ma złotych środków ani nawozów które tuszują te błędy
Re: Chory Rododendron cz.2
No faktycznie... Margo_margo to może wywal go. Ja się nie znam na chorobach, dla mnie to no wyglądał na częściowo uschniętego.asprokol pisze:Moim zdaniem każdy "ogrodnik" który przywlecze do swojego ogrodu zmarnowany chory krzaczek jest tak samo rozsądny jak schowanie w szafie uciekiniera ze szpitala zakaźnego.
- takasobie
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 9832
- Od: 1 mar 2009, o 22:32
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Poznań
Re: Chory Rododendron cz.2
To już wszystko w rękach Margo!
Ja jednak namawiam mimo wszystko do ratowania. Moje dwie najpiękniejsze i największe sztuki rododendronów były ratowane z zagrzybionych i zasolonych suchelców, teraz wszyscy je podziwiają, kupują w sklepach rododendrony, żeby też mieć, po czym koncertowo je marnują!
Miałam też taki przypadek z kiścieniem.
Ja trzymam kciuki!
Ja jednak namawiam mimo wszystko do ratowania. Moje dwie najpiękniejsze i największe sztuki rododendronów były ratowane z zagrzybionych i zasolonych suchelców, teraz wszyscy je podziwiają, kupują w sklepach rododendrony, żeby też mieć, po czym koncertowo je marnują!
Miałam też taki przypadek z kiścieniem.
Ja trzymam kciuki!
Miłka
Aktualny wątek: Taki - sobie ogród cz.6
Aktualny wątek: Taki - sobie ogród cz.6
Re: Chory Rododendron cz.2
Byliśmy dzisiaj w szkółce, piękne duuuże pierisy w ilku odmianach po 12-15 zł doniczka
W zyciu bym śmieci nie zbierał, nie opłaca się

W zyciu bym śmieci nie zbierał, nie opłaca się
Re: Chory Rododendron cz.2
Czy może ktoś doradzić, czy można przy obecnych warunkach pogodowych (kilka stopni zaledwie, ale sucho) zastosować oprysk Previcur Energy na różanecznik? Na fytoftorozę w początkowym mam nadzieję stadium
- asprokol
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1892
- Od: 1 cze 2012, o 21:53
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: południowa wielkopolska
Re: Chory Rododendron cz.2
no w marcu kiedy roślina się nie obudziła już widać że ją żre grzyb ;) i to od razu najgroźniejszy !!!
Najlepiej ją czymś opryskać
może "Hugo Boss" będzie krzaczek pachniał tak męsko !!!
a poważnie większość myli zimowe przywiędnięcie liści ( naturalna obrona bardzo widoczna u kilku odmian ) z chorobą grzybową fytoftorozą.
Przyjmuję że jesteś fachowcem potrafisz doskonale ocenić zagrożenie i wiesz że praktycznie masz takie same szanse jak w totka trafić szóstkę uratować tą roślinę Previcur Energy
Wiem co dzieje się w sieci i " kilka osobom udało się tego dokonać "
tylko mały problem z potwierdzeniem czy była to choroba czy susza.
Równie dobrze mogą napisać że podlewają wodą Nałęczowianką bo działa jako szczepionka i .....................
MOJE ZDANIE : przywlekliśmy do ogrodu fytoftorozę ( jak ja lubię te posty : koleżanka zmarnowała ale ja chce uratować albo biedna roślinka była na śmietniku ) roślinę bezwarunkowo wyrywamy palimy, miejsce po niej dezynfekujemy i sadzimy coś czego ten grzyb nie tyka . Rączki myjemy ogrodniczki pierzemy min 60 stopni a nasze buciki ogrodowe dezynfekujemy.
Wierzyć czy nie wierzyć
bo do tej pory w naszym kraju stwierdzono 3 przypadki (potwierdzone laboratoryjnie ) u różaneczników tej choroby
Najlepiej ją czymś opryskać

a poważnie większość myli zimowe przywiędnięcie liści ( naturalna obrona bardzo widoczna u kilku odmian ) z chorobą grzybową fytoftorozą.
Przyjmuję że jesteś fachowcem potrafisz doskonale ocenić zagrożenie i wiesz że praktycznie masz takie same szanse jak w totka trafić szóstkę uratować tą roślinę Previcur Energy
Wiem co dzieje się w sieci i " kilka osobom udało się tego dokonać "

Równie dobrze mogą napisać że podlewają wodą Nałęczowianką bo działa jako szczepionka i .....................
MOJE ZDANIE : przywlekliśmy do ogrodu fytoftorozę ( jak ja lubię te posty : koleżanka zmarnowała ale ja chce uratować albo biedna roślinka była na śmietniku ) roślinę bezwarunkowo wyrywamy palimy, miejsce po niej dezynfekujemy i sadzimy coś czego ten grzyb nie tyka . Rączki myjemy ogrodniczki pierzemy min 60 stopni a nasze buciki ogrodowe dezynfekujemy.
Wierzyć czy nie wierzyć

- Margo_margo
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1887
- Od: 27 lip 2014, o 13:08
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Chory Rododendron cz.2
Miłka Bardzo Ci dziękuję za wpis dodający otuchy i nadziei
. Z pewnością spróbuję go ratować.
Mam dość duży ogród więc mogę dla niego wydzielić osobne miejsce tak aby nie "zakazić" innych roślin jeśli to coś poważniejszego.
Izolatką tego nie nazwę ale będzie w odosobnieniu
pelikano11 W moim przypadku to nie kwestia za ile można kupić nową sadzonkę. Jeśli uda się uratować tę roślinę, to będę bardzo zadowolona a Pieris odwdzięczy się za parę sezonów pięknym kwitnieniem, jeśli nie- trudno. Ważne jest dla mnie także doświadczenie w postępowaniu z chorymi roślinami. Taka wiedza jest dla mnie bezcenna.
e-apple Z pewnością otrzymasz niebawem odpowiedź od życzliwych Forumowiczów.
asprokol
Pierwszy raz na tym forum spotkałam się z tak złośliwymi i cynicznymi wypowiedziami jak Twoje.
Nic nie wnoszą a jedynie sprawiają przykrość.
Nie prosiłam o ocenę mojej postawy i podejścia do roślin czy ogrodu. To moja osobista sprawa czy wyciągam ze śmietnika, dostaję od koleżanki/ męża/ kochanka czy kupuję w renomowanej szkółce.
Jeśli masz wiedzę, doświadczenie lub pomysł jak mi pomóc w walce o moją roślinę to proszę o wskazówki.
Jeśli natomiast merytorycznie nie masz nic w tej kwestii do dodania to uprzejmie proszę abyś mnie nie obrażał i nie komentował mojego podejścia do ogrodnictwa.

Mam dość duży ogród więc mogę dla niego wydzielić osobne miejsce tak aby nie "zakazić" innych roślin jeśli to coś poważniejszego.
Izolatką tego nie nazwę ale będzie w odosobnieniu

pelikano11 W moim przypadku to nie kwestia za ile można kupić nową sadzonkę. Jeśli uda się uratować tę roślinę, to będę bardzo zadowolona a Pieris odwdzięczy się za parę sezonów pięknym kwitnieniem, jeśli nie- trudno. Ważne jest dla mnie także doświadczenie w postępowaniu z chorymi roślinami. Taka wiedza jest dla mnie bezcenna.
e-apple Z pewnością otrzymasz niebawem odpowiedź od życzliwych Forumowiczów.
asprokol
Pierwszy raz na tym forum spotkałam się z tak złośliwymi i cynicznymi wypowiedziami jak Twoje.
Nic nie wnoszą a jedynie sprawiają przykrość.
Nie prosiłam o ocenę mojej postawy i podejścia do roślin czy ogrodu. To moja osobista sprawa czy wyciągam ze śmietnika, dostaję od koleżanki/ męża/ kochanka czy kupuję w renomowanej szkółce.
Jeśli masz wiedzę, doświadczenie lub pomysł jak mi pomóc w walce o moją roślinę to proszę o wskazówki.
Jeśli natomiast merytorycznie nie masz nic w tej kwestii do dodania to uprzejmie proszę abyś mnie nie obrażał i nie komentował mojego podejścia do ogrodnictwa.
Re: Chory Rododendron cz.2
Asprokol, suszę raczej wykluczam, bo je mocno podlewałam i owinęłam agrowłókniną dla ochrony przed wysuszającym wiatrem (i mrozem, którego właściwie nie było).
Z Twojej wypowiedzi zrozumiałam, że prawdopodobne nie jest to fytoftoroza.
Dwa różaneczniki kupiłam na jesieni w szkółce, są prawidłowo posadzone a na zimę owinęłam je grubą warstwą agrowłókniny.
2 dni temu zdjęłam agrowłokninę i się przeraziłam wyglądem jednego z nich - pożółkłe wierzchołki, brązowe plamki na liściach a od spodu kilka liści zwiniętych (drugi też miał trochę pożółkłe wierzchołki, ale nie tak bardzo jak sąsiad).
Wzięłam pod uwagę usunięcie rośliny i odkażenie podłoża, jednak doradzono mi żeby opryskać Previcurem.
Wczoraj jednak, po 1 dniu bez agrowłókniny, różanecznik wygląda trochę lepiej, konkretnie to pożółkłe wierzchołki odzyskały swoją zieloną barwę.
Czy to możliwe, że przesadziłam z grubością agrowłókniny... Tym niemniej brazowe plamki oczywiście nadal są, wiec jakiś grzyb go dopadł.
Chętnie przeczytam Twoją opinię na ten temat (nie zawierającą złośliwości).
Z Twojej wypowiedzi zrozumiałam, że prawdopodobne nie jest to fytoftoroza.
Dwa różaneczniki kupiłam na jesieni w szkółce, są prawidłowo posadzone a na zimę owinęłam je grubą warstwą agrowłókniny.
2 dni temu zdjęłam agrowłokninę i się przeraziłam wyglądem jednego z nich - pożółkłe wierzchołki, brązowe plamki na liściach a od spodu kilka liści zwiniętych (drugi też miał trochę pożółkłe wierzchołki, ale nie tak bardzo jak sąsiad).
Wzięłam pod uwagę usunięcie rośliny i odkażenie podłoża, jednak doradzono mi żeby opryskać Previcurem.
Wczoraj jednak, po 1 dniu bez agrowłókniny, różanecznik wygląda trochę lepiej, konkretnie to pożółkłe wierzchołki odzyskały swoją zieloną barwę.
Czy to możliwe, że przesadziłam z grubością agrowłókniny... Tym niemniej brazowe plamki oczywiście nadal są, wiec jakiś grzyb go dopadł.
Chętnie przeczytam Twoją opinię na ten temat (nie zawierającą złośliwości).
Re: Chory Rododendron cz.2
Margo_margo Asprokol napisał
a zobacz co Ty chcesz zrobić
do tego napisałaś
Dla mnie krótka piłka- sam koszt torfu to 2 dwa ładne zdrowe pierisy i posadzenie na stałe, żeby oko cieszyły. Moim zdaniem - jeśli uważasz, że pieris nie jest chory a był tylko ususzony to posadź go na miejsce stałe. Masz przygotowane miejsce dla takich roślin które lubią kwaśne podłoże?
..chyba nie masz
bo napisałaś
asprokol pisze:Chemia nie rozwiąże problemów złego posadzenia
a zobacz co Ty chcesz zrobić
czyli prawdopodobnie posadzisz go gdzieś w kąt.. I będziesz opryskiwać chemią i obserwować?Margo_margo pisze: wydzielić osobne miejsce tak aby nie "zakazić" innych roślin jeśli to coś poważniejszego
do tego napisałaś
Jak chcesz się nauczyć postępowania z chorymi roślinami jak nie wiesz co twojemu piersiowi jest. A co z tą gliną u Ciebie o której piszesz? Specjalnie dla niego przygotujesz odpowiednie miejsce?Margo_margo pisze: Ważne jest dla mnie także doświadczenie w postępowaniu z chorymi roślinami. Taka wiedza jest dla mnie bezcenna
Dla mnie krótka piłka- sam koszt torfu to 2 dwa ładne zdrowe pierisy i posadzenie na stałe, żeby oko cieszyły. Moim zdaniem - jeśli uważasz, że pieris nie jest chory a był tylko ususzony to posadź go na miejsce stałe. Masz przygotowane miejsce dla takich roślin które lubią kwaśne podłoże?
..chyba nie masz

Margo_margo pisze: U mnie glina więc nie wiem czy dla niego taka ziemia będzie dobra
- aniawoj
- Przyjaciel Forum
- Posty: 3661
- Od: 9 paź 2005, o 19:21
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Klucze - Małopolska
- Kontakt:
Re: Chory Rododendron cz.2
A pieris nie potrzebuje torfu?pelikano11 pisze:
Dla mnie krótka piłka- sam koszt torfu to 2 dwa ładne zdrowe pierisy i posadzenie na stałe, żeby oko cieszyły.

Jeśli chodzi o zimozielone kwaśnolubne to częstą przyczyną usychania i wypadania jest zasolenie ( nie tylko choroby), a wtedy trudno roślinę uratować.
http://kalina-rosliny.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
Re: Chory Rododendron cz.2
Chyba nie doczytałaśaniawoj pisze: A pieris nie potrzebuje torfu?
