Co ja robię bo w około wierzby - NIC a właściwie się cieszę ;) Te wierzby są młodsze niż stawek.
Liście lecą do oczka opadają na dno uwalniają garbniki i pomimo głębokości 150 cm widać dno i każdy listek.
Później z liści zrobi się muł który potrzebują lilie a resztę EM zjedzą.
Raz na jakiś czas co kilka lat pompa z rozdrabniaczem wypompowuje wodę do zera zabierając nadwyżki mułu. Woda z mułem idzie w ogród zamieniając jałowy las na coś co można zagospodarować.
Więc liście drzew są w porządku.
W tym stawku nie ma dużych ryb ( są cierniki, słonecznice) bo wolę ryby podziwiać w akwarium niż oglądać grzbiety w oczku - są żółwie i dla nich kaczeńcowa wysepka, a w tej chwili setki wielkich kijanek.
Gdyby reszta ogrodu była tak bezproblemowa jak rododendrony i oczko to pewnie nic bym nic nie robił tylko kawę pił w ogrodzie.
Wracając do zakupów to też nie mam blisko ale kupuję też wysyłkowo. Pisałaś o OBI no ta sieć to totalna porażka a nie sklep z roślinami.
Mógłbym wymienić parę sieci gdzie przechodzi się obok roślin i "człowiek się zastanawia gdzie ten głupi co to kupi". Część oszustw to zmiana etykiety przez klientów po co płacić 49,90 jak można zapłacić mniej 9,90 a ta przy kasie nie zna się. Widziałem na liliowcach etykiety hibiskusów.
Wielu producentów wysyła rośliny więc kupuję też wysyłkowo bo i tak koszty wysyłki są mniejsze niż marże sklepowe.
Preferuje też zakupy nadwyżek od osób oferujących je na takich forach.
Pisałem że niedawno byłem w szkółkach Kórnik i wróciłem z pustymi rękami bo to co oferowali było pełne życia (mszyce przędziorki i gąsienice) taki IV gatunek sprzedawany jako markowe.
Więc pewnie ktoś powie że w biedrze było lepiej i będzie miał rację.
Czy ludzie którzy kupują w supermarketach nie znają się na ogrodnictwie ? Ja myślę że ludzie którzy sprzedają w supermarketach się nie znają na ogrodnictwie ! O klientach się nie wypowiadam bo jeden ma priorytet tanio drugi szuka coś co sąsiadka nie ma itd.
Napiszę inaczej - działeczki okraszone kwiatkami trudno nazwać ogrodami. Ogród to kompozycja a nie "fotka kfiotka".
Więc jak ktoś ma działkę na niej to co trudno nazwać ogrodem trudno tego kogoś nazwać ogrodnikiem no może działkowcem. Większość to posiadacze ogródka którzy najpierw sadzą a później zastanawiają się jakiego nawozu mu brakuje bo mizerny jakiś się robi. Oczywiście biegną do marketu i słuchają fachowca ( pracuje już 2 miesiące w dziale rośliny ) i ten "fachowiec" poleci oprysk i nawóz. Nie wymagaj abym oceniał kto jest ogrodnikiem i czy Pani Krysia to ogrodniczka bo chodzi w ogrodniczkach. Mogę ocenić czy ktoś jest ogrodnikiem oglądając jego ogród i jego pracę (bywa że ogród prowadzi firma ogrodnicza) nie nazwę ogrodnikiem biznesmena bo ma piękny zakątek a nie odróżni róży od różanecznika.
Trudno na jednej półce położyć ogrody Paryża czy Londynu razem z ogródkami RODOS.
Różnica więc między ogrodem a działką to nie tylko wielkość ale i sposób zagospodarowania.
Różnica pomiędzy tymi co mają pojęcie a tymi którzy się dopiero uczą to ilość zmarnowanych roślin.