jahra, moje ścieżki nareszcie pokryły się lekką warstewką mchu i dzięki temu nie są takie surowe jak na początku. A przede wszystkim są wygodne i łatwo je sprzątać po zimie. A że u mnie jest co roku mnóstwo opadłego listowia, więc bardzo ułatwia to sprawę.
Margo, jakoś mi się na razie udaje ogarnąć te włości. Właściwie w ogrodzie przydomowym nie ma wiele do roboty. Posprzątać po zimie liście, a potem tylko nawóz rzucić, przyciąć, oprysk czasem zrobić i to wszystko. Rabat już nie zmieniam, niczego nie przekopuję, nic nie dosadzam. Za to na działce można zasuwać jeszcze miesiącami i latami, ale ja to lubię. Dzięki temu mogę marzyć, planować, żyć a nie wegetować. Niedługo będzie tam dach nad głową, bo zaczynamy składać dsrewniany domek.
pelagia, pytasz o donice. No niestety, tej zimy straciłam kilka roślin mieszkających od kilku dobrych lat w donicach. A przecież aż takich wielkich mrozów u nas nie było. Przypuszczam, że rośliny zaczęły wcześnie puszczać soki i wtedy załatwiły je nocne przymrozki.
Kwitną azalie. Dla mnie jest to piękny, kolorowy i radosny miesiąc.
Powojnik Guernsey Cream
