
Tym razem kropelki powstały na skutek podlewania, ale były tak cudne, że nie mogłam się oprzeć


Bea, pomidory, to nasza wspólna praca. Każdy miał swój wsad w powstanie naszych pierwszych krzaczków, zarówno eM, Filip, jak i ja. Ja się nimi zajmowałam najwięcej, ale z kolei ich praca była cięższa. Myślę, że dzięki temu własne pomidorki, będą nam jeszcze bardziej smakować

Pierwszych kwiatów akanta, doczekałam się dopiero po siedmiu latach, ale to tylko dlatego, że na wszystkie miejscówki jakie mu proponowałam, kręcił nosem i nie miał zamiaru tam rosnąć. Dopiero ostatnia mu podpasowała i aż boję się go ruszać, a będę musiała, bo już osiągnął potężne rozmiary

Rozchodnika przygarnę z ochotą, ale może wstrzymaj się jeszcze chwilkę, to po przekwitnięciu dorzucisz mi jeszcze kawalątek szałwii? Nie mam do nich szczęścia, jak na razie żadna z zakupionych, ani dostanych (miedzy innymi od Ciebie


Aniu-anabuko1, tak gorąco ma być podobno aż do połowy lipca, a co dalej, to prognozy jeszcze nie mówią. Mało deszczu, dużo słońca, trzeba będzie podlewać i chronić się przed poparzeniem. W takie upały nie da się długo pracować, zaległości na działce rosną, ale przynajmniej będę mogła poleżeć na leżaczku. Jak na razie, to z leżeniem mi nie po drodze, chociaż już jakieś postępy zrobiłam
W tym roku wszystkie dalie ładnie mi rosną, oprócz jednej. Jak wsadziłam ją z małym kiełkiem, tak zastygła i dalej ani rusz. Ale pozostałym nic nie dolega, a nawet coraz więcej pokazuje się na nich pąków
A widzisz, dopiero teraz pojęłam, że na pewno zachwycasz się tą dalijką z dziwnymi, jakby skręconymi płatkami? Jeszcze do ubiegłego roku nawet nie wiedziałam, że takie istnieją, nigdy takich nie spotkałam. Zobaczyłam dopiero u Marysi-Maski, a na wiosnę natknęłam się na taką w sklepie. Kupiłam z taką dozą pewnej nieśmiałości, czy w ogóle coś takiego może mi się spodobać, a tymczasem już pierwszy kwiat rzucił mnie na kolana
Plamistość niestety pokazuje się na coraz to nowych listkach, coraz więcej róż już zaatakowana. Ale ja nie pryskałam ich niczym, niedługo chyba będę musiała prysnąć na mszycę, bo już jest jej coraz więcej, chociaż jeszcze nie ma tragedii.
Moja ulubienica

Marysiu, nie miej wyrzutów sumienia, któż teraz ma czas? Zaczęły się dla nas gorące dni, nie tylko ze względu na żar lejący się z nieba, ale również z powodu nagromadzenia pilnych do wykonania spraw związanych z ogrodem i nie tylko. Ale naprawdę nie warto, żebyś męczyła się, czy niedosypiała wraz ze mną, sama masz do wykonania ciężkie czasami zadania i zmęczenia aż nadto

Kwiatki rzeczywiście są podobne do szałwii, ale te listki mi trochę mieszają
Bardziej przypominają liście hortensji niż szałwii, chociaż lśniąca ma podobne. Niech będzie w takim razie, że to szałwia, a ja będę ją sobie dalej obserwować. Ten tydzień mam zupełnie spokojny, sporo czasu wolnego, wykorzystuję go na pobyty na działce

Moniko, skoro wszyscy sugerują mi, że to szałwia, to nie pozostaje mi nic innego, jak uznać to za pewnik
Nie znam ich za bardzo, bo żadna z posiadanych nie zdecydowała się na zamieszkanie u mnie i nie zdążyłam na dobre zapoznać się z ich wyglądem.
Goździk, to właściwie jedyny jaki posiadam. Mam jeszcze jednego, ale ten z roku na rok coraz marniejszy, a jeszcze na dodatek dzisiaj wyrwałam go przy pieleniu
ten rośnie w cieniu, pod magnolią i świerczkiem i jak widać takie warunki mu odpowiadają.Moje niszczylistki jakieś sprytne, bo jak próbuję je złapać, to lecą w dół jak pociski. Tylko nieliczne trafiają w moje mordercze łapki
Nie wiem, czy gdybym miała wybór, to kupiłabym ponownie Desdemonę
Być może to wina sadzonki, którą dostałam z uszkodzonym korzeniem. Krzaczek reklamowałam i po wielu przepychankach w końcu reklamacje mi uznano, obiecując nową różę w następnym sezonie, bo w danym już była niedostępna. Niestety nigdy nie otrzymałam nowego egzemplarza, a ten mimo kolejnego sezonu, ledwo sobie radzi. W tamtym roku dałam jej rozwinąć tylko jeden kwiat, a resztę pąków usuwałam, chociaż nie grzeszyła ich nadmiarem. Myślałam, że się wzmocni, ale jak widzę nie przyniosło to żadnych efektów. Może powinnam się upomnieć, ale uważałam, że znana na rynku firma ma takie sprawy pod kontrolą. Uniosłam się więc honorem i już więcej nic u nich nie kupiłam
Zresztą nie mam jakoś farta do reklamacji i trochę mnie to zraziło do internetowych zakupów. Co prawda pewnie nie na długo, bo jednak w miejscowym ogrodniczym tylko czasami trafi się jakaś perełka, ale może nareszcie muszę dojrzeć, że miejsce kurczy mi się rozpaczliwie?Oddychać nie ma czym, ale dziękuję


Kasiu, czasu masz zapewne tyle samo co każdy inny na forum, czyli właściwie nic
Jednak jestem zupełną ignorantka w pomidorowym temacie
Muszę przyznać, że mnie zawstydziłaś i od razu sprawdziłam w internecie i wiesz co? Miałaś rację

Lucynko, przy takich upałach to w ogóle nie chce mi się myśleć, a jeszcze żebym miała myśleć źle? To za duży dla mnie wysiłek

Zdrówko dopisuje, chociaż czasami takie upały gorsze niż mróz


Maryniu, kwiaty są podobne do szałwii, ale te liście? Jednak poddaję się Waszym sugestiom bo ze mnie żaden znawca i z pokorą dziękuję za nazwanie z imienia i nazwiska
Szałwii omączonej nigdy nie widziałam, ale słyszeć o niej, słyszałam Goryczka trojeściowa ma zupełnie inne kwiaty i to nie ta. Obejrzałam w necie i tropikalną i to też nie ta
Upały opanowały chyba całą Polskę, jeżdżę na działkę ale staram się zachować umiar. Mimo wszystko po powrocie do domu jestem okropnie zmęczona i szybko kładę się spać.

Aniu-Annes 77, mszyca też się już u mnie pokazała, ale jeszcze nie ma jej tak bardzo dużo i jeszcze jej nie pryskałam. Za to pod balkonem na kalinie mam ogromne kolonie, odporne jak na razie na wszystko. Na oprysk z sody, tylko zaśmiały mi się w nos, zresztą na Karate zareagowały tak samo
Moje różyczki dopiero nieśmiało zaczynają, ale mam nadzieję, że niedługo dadzą pokaz.
Juz nie wiem co lepsze, czy taka susza jak u mnie czy burza? Deszczu nie było już długo, ale w tej chwili nie spędza mi to snu z powiek, bo nareszcie mam już wodę w kranie. A burzy to już w ogóle dawno nie było

Jutro rano będę jechać na działkę, to zajadę w takim razie do sklepu i kupię kostkę drożdży. Mam nawet w domu, ale zapomniałam ja zabrać jak jechałam do pracy. Myślałam, że z tych drożdży robicie oprysk, a to byłaby już wyższa szkoła jazdy, bo przy takich upałach, nawet nie mam kiedy pryskać. Tylko musze sobie zapisać, kiedy pryskałam, bo za chwilę zapomnę i będę się zastanawiać czy już pora na kolejny, czy jeszcze nie


Edwardzie, dzięki Kasi już wiem, że to bynajmniej nie pszczółki odpowiadają za pomidorowe owoce



Dzisiaj na działkę zawiózł mnie eM jadąc do pracy i byłam tam już o szóstej rano. O takiej godzinie nie decyduję się jechać rowerem, bo za dużo czasu to zajmuje, ale rowerek oczywiście pojechał na dachu. Musiałabym wyjechać z domu o piątej, a wstać odpowiednio wcześniej
. Chciałam wykorzystać czas przed upałem i zrobić cokolwiek, bo po pierwsze w upał się nie da, a po drugie na noc szłam do pracy, to nie mogłam sobie pozwolić na całodzienny pobyt. Wczoraj wszystko podlałam i chwaściki dzięki temu aż rwały się do wywózki na kompost
Podziałałam do dziesiątej i zarządziłam powrót do domu. Skwar był już okropny, ale żeby przynajmniej częściowo ustrzec się jego zgubnych skutków, całą koszulkę zmoczyłam sobie wodą. Całe szczęście, że przy okazji nie było konkursu na Miss Mokrego Podkoszulka, bo przecież wtedy musiałabym koniecznie wziąć w nim udział
Mam podejrzenie, że w tym miejscu ktoś darł pierze z gęsi na pierzynę





































