Aniu, ja wiem że jesteś wrogiem doniczkowych i pozostajesz przy podziwianiu ich u innych.
Do niczego nie namawiam. Każdy potrzebuje czegoś innego do życia.
Iwona, kluzja warta jest polecenia, bo w zasadzie nie ma żadnych wymagań. Prócz miejsca.

Też ją lubię.
Janusz, u nas nadal sucho bardzo i trzeba podlewać, bo wysadzam resztę kupionych roślin.
Rośliny zabierane na zimę do domu i piwnicy staranie oglądam i opryskuję od szkodników. Z bulwiastych mam tylko ariezemy, ale z nimi nie ma kłopotu. Chyba, że zgniją.
Ten oprysk to głównie od owadów typu wełnowiec, czy przędziorek. Zimą taki przegląd robię w piwnicy raz lub dwa razy w miesiącu. W domu i oranżerii częściej, bo tam jest ciepło i lepsze warunki do rozwoju szkodników.
A nie myślałeś o tym, żeby bulwy begonii wyjmować z ziemi i przechowywać np. w trocinach? Można tez podlać doniczkowce jakimś roztworem na owady i po przeschnięciu podłoża zabrać dopiero na zimowisko.
A skoro rozmawiamy o doniczkowych, to jeszcze coś pokażę.
Odleciały żurawie.
