Misiu, Jagoda już odpowiedziała. Krogulec. Pierwszy raz go widzieliśmy tak blisko domu. Zapewne zwabiło go stado wróbli w żywopłocie. Dotychczas tylko sroki je przeganiały...
Jagodo, maluch skradł nam serducha to oczywiste, ale rozum podpowiada, że nie można...
Długo nie mogliśmy mu znaleźć takiego domu, który uznalibyśmy za właściwy, więc prawie się pogodziliśmy z myślą o drugim kocie.
Kiedy okazało się, że może wnieść troszkę radości w czyjś smutny chwilowo żywot. Nie zastanawialiśmy się.
Dzisiaj rano okazało się, że kolejna śmierć w rodzinie pokrzyżowała plany. Koteczek jeszcze chwilkę będzie u nas.
Krogulec pojawił się na chwilkę, myślę, że zainteresował go wróbli harmider. Na szczęście dla pierzastych maluchów okolica dosyć ludna, więc drapieżnik nie zagrzał miejsca.
Pytasz o dojazdy. Wolałabym o tym nie myśleć. W czwartek przeżyłam istny horror za kierownicą. Mam nadzieję, że na ten rok wyczerpana ilość drogowych doznań tego typu

.
Pozdrawiam przedferyjnie

.