Jola, pryskam na przędziorki preparatem Vertimec, potas daję w postaci siarczanu potasu. Jak daję ten siarczan, to już magnezowego nie było potrzeby używać. Tak na czuja to wymieniłabym go na magnezowy tylko na jesień i zimę, ale też tylko w razie potrzeby stosowania, bo oba zakwaszają ziemię i inne składniki mogą się gorzej przyswajać w zbyt mocno kwaśnej.
Twój powojnik to istne cudo

. Na żywo to musi być dopiero widowisko

. Mój mógłby być w przyszłości chociaż w połowie taki. Oby tylko nie zmarzł.

Dobrze go zabezpieczę na pewno. Taki widok to marzenie.
Trójlist grandiflorum, ten pojedynczy ma już z 10 lat, ale kilka razy go już dzieliłam i są spore kępki już u mamy i paru sąsiadów

. Ten pełny rośnie u mnie 2 lata. W pierwszym roku po zimie (kupiłam jesienią) wylazł w postaci 1 gałązki. W tym były 3. Rośnie dość wolno. Ja mam u siebie ziemię łąkową, dość ciężką, ale u mojej mamy też jest gliniasta i daje radę. Moja na początku, gdy przywiozłam wręcz kleiła się do rąk i do wszystkiego. Nie można było szpadla wyjąć. Teraz się już trochę rozluźniła. Jeśli miałabym coś doradzić, to ja bym raczej nie rozluźniała torfem (zwłaszcza kwaśnym) i korą, tylko jakimś żwirkiem lub gruboziarnistym piaskiem. One chyba lubią podłoże zasadowe i raczej suche,a torf też trzyma wilgoć, nasiąka jak gąbka i zimą może powodować podmakanie. Może to też być kwestia odmiany albo światła.
Dzisiaj fuksje, wyhodowane ze szczepek pobranych jesienią. Rozkwitły na dobre.
I trochę z innej beczki ceropegie, tu denticulata, sandersonii, stapeliformis i albisepta
i kwiatuszek denticulaty
inne dziwadełko, moja tillandsie. Szok, jak niewiele im do życia jest potrzebne. Wystarczy raz na tydzień wsadzić na 15 sekund pod wodę.
W następnym odcinku, achimeneski i kohlerie

. Pozdrówki
