Witajcie moje drogie różane koleżanki 
 
 
Powoli "wracam z zaświatów" i przyzwyczajam oczy do komputera, a choroba w końcu ustępuje. Dziękuję Wam za życzenia zdrowia i podtrzymujące na duchu słowa 

 . Straszne paskudztwo mi się przyplątało i długo trzymało ale już jest nieźle. 
Wczoraj odwiedziła mnie Alexia i spędziłyśmy miłe, niedzielne popołudnie na pogawędkach w ogrodzie przy kawce i lodach 

 . Niestety większość moich dużych róż jest w tej chwili w "blokach startowych" do kolejnego kwitnienia, z wypasionymi pąkami, więc różana królowa balkonów mogła podziwiać głównie krzaczory 

 . Mam nadzieję, że inne "atrakcje" wynagrodziły jej brak kwiatów różanych... 

 . 
Postaram się dzisiaj odpowiedzieć na wszystkie zaległe wpisy, możliwe że etapami, bo wciąż światło monitora mnie razi (a siedzę przy komputerze w okularach słonecznych 

 ).
Dla miłych gości zostawiam kwitnącą po raz drugi Gruss an Aachen (w odsłonie porannej i wieczornej) oraz dojrzewające w słoneczku figi, którymi aktualnie się zajadamy:
 
 
