
Jesienią zeszłego roku posadziłam kilkadziesiąt nowych narcyzów, tak bardzo się z nich cieszyłam. Obecnie są pod ok 10 cm wody i lodu ze stopniałego śniegu - ze śniegu zrobiła się woda i lód. Nie wiem czy ziemia jest jeszcze zamarznięta i nie przyjmuje tej wody czy też tak nasączona wodą, że już jej nie przyjmuje.
Martwię się oczywiście czy moje narcyzy przetrwają ten potop. Mam cichutką nadzieję, że ziemia jest zamarznięta i woda do narcyzów nie dotarła. Ale nawet gdyby tak było, to pewnie się pod tą pokrywą lodowo-wodną duszą.
Czy mieliście kiedyś taką sytuację i narcyzy przetrwały? Jak długo tak mogą wytrzymać bez szwanku?
Mój M mówi - czekaj do wiosny i zobaczysz, po co się teraz martwić. No ale ja się niestety martwię.

A marzył mi się cały łan narcyzów na trawniku
