






W tym czasie popracowałam troche w ogrodzie .
Najpierw pojechała na targowisko kupić pomidorki , papryczkę i ogóreczki do szklarni .
Potem było wielkie sadzenie , mąż zaklejał dziurki w folii , ja mordowałam sie z zadzonkami .
Ale nie było najgorzej . Potem posadzilam do donicy zakupiną na ryneczku fuksję i taką drobniutką surfinie .
Następnie zrobiłam kąpiel moim donicą i skrzynką ,które zimowały sobie w piwniczce. I powędrowały do nich moje pierwse w życiu wyprodukowane pelargonie . Może nie są jeszcze takie wielkie okazy , ale zawsze moje .
Potem pobiegnę z aparatem i porobię fotki........do zobaczenia