-jeden kwiat totalnie zainfekowany przez białe kreseczki -na łodydze, na zewnętrznej części liści, na ziemi -tzn na korzonkach, ktore wystawały z ziemi -wyglądał tragicznie -jakby snieg go przypruszył -bo te kreseczki właśnie takie jakby były puszyste/z włoskami -nie wiem czy to jakies wczesne stadium wełnowca -ale nie są okragłe i nie ma nigdzie na zadnym z kawiatów pajęczynki. kreseczki nie mają nóżek,czułek itp
-na innym kwiatku znalazlam oprócz niewielkiej ilości tych kreseczek pare tych plamek (zdjecia powyżej) te białe plamki są lekko wypukłe, nie owłosione, zakończone czarną kropką. może to kolejne stadium i z tej białej plamki wychodzi czarny robaczek?
nie chce wyjść na sadystke ale może tego kwiata też powinnam usunąć z domu, też zmarniał a nie chciałabym żeby to coś pozarażało mi inne kwiaty które są w dobrym stanie, zdrowe,duże, zielone no i droższe :P
- z 15 kwiatów jeszcze jeden ma dosłownie pare tych białych kreseczek jedna opisaną wyżej kropke i na jednym liściu znalazlam takiego degenerata


przeszukując pare dni temu neta -gdy jeszcze nie zauwazyłam tego skrzydlaka w doniczce- widziałam własnie takiego szkodnika - ma charakterystycznie zakończone skrzydła w takie paseczki -gołym okiem tego nie było widać -gdyż jest już "ususzony" - ale gdy zrobiłam zdjęcie macro z dużym zbliżeniem to zauważylam że je ma -ale teraz oczywiście nie mogę się dokopać do tej strony gdzie widziałam zdjęcie z tą paskudą. ehhh...
póki co orchidee oddzielilłam od reszty kwiatów - a na wszelki wypadek wszystkim parapetowcom chyba zrobię "kąpiel" w wodzie z płynem do naczyń i denaturatem -tak zapobiegawczo
i jeszcze jedno być może zasuszyłam przez przypadek to cholerstwo bo przez styczeń chyba tylko raz podlałam kwiaty bo nie było mnie w domu... wiec może nie doszło/ nie dojdzie do wylęgu...