Bożenko, polecałabym tylko oprysk siarczanem potasu, lub odpornościowym Asahi.
Potem gnojówki i opryski ze skrzypu, pokrzywy, mlecza, żywokostu - wszystko po to,
by pogrubić skórkę liścia i uczynić ją mniej dostępną dla grzybów.
Nie jestem za chemizacją ogrodu i opryskami Miedzianem, który kumuluje się w gruncie.
Coraz więcej grzybów jest uodpornionych na środki ochrony roślin.
Jeśli już mamy chorobę, mimo zabiegów wzmacniających róże, to wtedy walcząc orośłiny
stosują pestycydy systemiczne.
Ale nie podlewam ani nie pryskam chemią zapobiegawczo, bo to tylko osłabia.
Smokini, on tylko naprawia to, co popsute - uszkodzone tkanki.
I ochrania przed zniszczeniem ale tylko, gdy oprysk zrobiony w temperaturze dodatniej.
Moja zalana hoja, też " wstała" po Asahi

.
Qurczę, śnieg wali z nieba, jakby to miała być jakaś Gwiazdka ?!
Ewo Janino Krakowska
Oj, było, było to nadzwyczajne ocieplenie i aż humory nam poprawiło, że hej!
W nocy - deszczyk drobny, śliczny i uroczy, sukcesywnie obniżał poziom śniegolodu.
Od 14-tej, śnieży i qurczę podgniłe - robi się znów BIAŁO.
I -3C .
Ale koło południa, było już tak pięęęęknie :
