Szkodniki w ogrodzie: krety, dziki, sarny,zające
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4803
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: Szkodniki w ogrodzie: krety, dziki, sarny,zające
Jak znajdę ten projekt to wrzucę link,p?ki co mi umknął. Ale masz rację - tymczasowy zakaz mial coś wsp?lnego z wydarzeniem rządowym bodajże. Nie chcę pokrecić.
Z tym odstrzałem to jest jeszcze jedna kwestia - kt?ry weźmie na siebie odpowiedzialność jak trafiony dzik pogna w miasto. A tego nie brakuje,w Krk było już kilka takich przypadk?w gdzie przy odłowie (bo jeszcze dawniej odławiali i wywozili,teraz ze wzgledu na zarazę nie) takie zwierzę nawiewało gdzieś między bloki i gonili za nim funkcjonariusze żeby rozjuszone w panice nie zrobiło nikomu krzywdy.
Piszesz 'najłatwiej' a wcale się to nie okazuje takie łatwe,bo owszem,ogrodzić miasto,ale za tym miastem powinien być rozległy teren nieużywany gdzie te zwierzęta mogłyby być.
A tu nie ma - rolnicy wszystko orają i wycinają,każdy przegania jednocześnie sypiąc mn?stwo jedzenia po zbiorach i z gospodarstw.
To jest złożony problem,ale liczę że wreszcie jakoś zostanie rozwiązany.
Z tym odstrzałem to jest jeszcze jedna kwestia - kt?ry weźmie na siebie odpowiedzialność jak trafiony dzik pogna w miasto. A tego nie brakuje,w Krk było już kilka takich przypadk?w gdzie przy odłowie (bo jeszcze dawniej odławiali i wywozili,teraz ze wzgledu na zarazę nie) takie zwierzę nawiewało gdzieś między bloki i gonili za nim funkcjonariusze żeby rozjuszone w panice nie zrobiło nikomu krzywdy.
Piszesz 'najłatwiej' a wcale się to nie okazuje takie łatwe,bo owszem,ogrodzić miasto,ale za tym miastem powinien być rozległy teren nieużywany gdzie te zwierzęta mogłyby być.
A tu nie ma - rolnicy wszystko orają i wycinają,każdy przegania jednocześnie sypiąc mn?stwo jedzenia po zbiorach i z gospodarstw.
To jest złożony problem,ale liczę że wreszcie jakoś zostanie rozwiązany.
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 1788
- Od: 2 lut 2013, o 19:20
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Szkodniki w ogrodzie: krety, dziki, sarny,zające
Dookoła Krakowa masz tysiące hektarów nieużytków. Tylko w mieście jest łatwiej znaleźć pokarm, więc oportunistyczne zwierzątka przybywają. Płot to był żart, chyba nikt by nie chciał mieszkać w takim gettcie (no dobra, skoro są ludzie kupujący mieszkania w "osiedlach zamkniętych" gdzie sąsiadowi z bloku obok można przez okno na 10 piętrze podać sól bo tak blisko są bloki, to pewnie by się znaleźli amatorzy życia w mieście zamkniętym).
Nie wiem gdzie widziałaś żeby gospodarze sypali dzikom żarcie po zbiorach. U mnie na wsi jedynie myśliwi dokarmiają zimą i na przedwiośniu, żeby sarny nie wchodziły w szkodę. Dzików tu prawie niema. Małe ziemniaki czy marchew sprzedaje się do chowu świnek, krówek, owieczek itd. Koło Charsznicy i Miechowa na polach często zostają ogromne ilości kapusty, ale nie widziałem by coś na niej żerowało.
Nie wiem gdzie widziałaś żeby gospodarze sypali dzikom żarcie po zbiorach. U mnie na wsi jedynie myśliwi dokarmiają zimą i na przedwiośniu, żeby sarny nie wchodziły w szkodę. Dzików tu prawie niema. Małe ziemniaki czy marchew sprzedaje się do chowu świnek, krówek, owieczek itd. Koło Charsznicy i Miechowa na polach często zostają ogromne ilości kapusty, ale nie widziałem by coś na niej żerowało.
Re: Szkodniki w ogrodzie: krety, dziki, sarny,zające
Od strony Skawiny i Skotnik do Krakowa od lat migrują stada dzików, mijając pod drodze dziesiątki hektarów nieużytków, o których piszecie, M. in. obszary łąkowe Skotnik i Kostrza. Gdyby tam sobie zostały to byłaby bajka. Jednak zapędzają się dużo dalej i wolą w biały dzień wąchać smród samochodów np. przy ul. Norymberskiej i Tynieckiej. Więc te wolne przestrzenie chyba nie są im aż tak bardzo potrzebne. Mam raczej wrażenie, że umyśliły sobie żyć blisko ludzi i już. Zapewne ze względu na wszechobecne w mieście zapachy smakołyków, o których również piszecie. No ale przecież miasta nie uda się wysterylizować....
To mój ogród jest dla mnie, a nie ja dla mojego ogrodu
Re: Szkodniki w ogrodzie: krety, dziki, sarny,zające
Wadza dostrzegła zjawisko - dziki naprawdę są w mieście! Eureka! Tak się tu załatwia problemy. Tablice informacyjne z telefonem do Straży Miejskiej i szast prast sprawa z głowy ... Brawo! "Zrobiliśmy co mogliśmy, a że niewiele mogliśmy, to niewiele zrobiliśmy".
"Dzikie zwierzęta w mieście" brzmią jak tytuł filmu klasy B produkcji USA/Kanada. Brakuje mi tylko słowa "zmutowane"
Merytorycznie na tych tablicach wszystko jest oczywiście w porządku, tylko co z tego?

"Dzikie zwierzęta w mieście" brzmią jak tytuł filmu klasy B produkcji USA/Kanada. Brakuje mi tylko słowa "zmutowane"

Merytorycznie na tych tablicach wszystko jest oczywiście w porządku, tylko co z tego?

To mój ogród jest dla mnie, a nie ja dla mojego ogrodu
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 1788
- Od: 2 lut 2013, o 19:20
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Szkodniki w ogrodzie: krety, dziki, sarny,zające
A co byś chciał zrobić ? Zgodnie z prawem oczywiście no i realnie.
Re: Szkodniki w ogrodzie: krety, dziki, sarny,zające
Ja? To nie ja jestem stadem urzędników w Wydziale Kształtowania Środowiska Urzędu Miasta abym coś mógł zrobić. Jednak ci ludzie od lat biorą pieniądze za przekładanie papierków i wynajdywanie 10 powodów aby nie móc nic zrobić w dowolnej sprawie.
Pisałem już wcześniej jak śmieszą mnie limity odstrzału dzików oraz okresy ochronne. Dopóki nie zmieni się tej hipokryzji i takich zakłamanych przepisów to można sobie dowolnie fantazjować.
A konkretnie? Z dzikiem nie porozmawiasz i nie wytłumaczysz mu aby sobie poszedł, więc:
1. Płoszenie dzików w bardziej odludne miejsca i strzelanie amunicją usypiającą a potem przewożenie do lasu (czyli podrzucanie niechcianych intruzów komuś innemu).
2. Klasyczny odstrzał bo nie oszukujmy się ? populacja dzików osiągnęła takie granice, że tylko patrzeć a będzie epidemia ?dzikich świń?. Przyroda czasem lubi sama takie rzeczy uregulować.
3. Wykładanie karmy ze środkami ograniczającymi rozród. Tak robiono w przypadku gołębi. Przypuszczam, że istnieje taki środek/substancja odpowiednia dla loch.
4. Wykładanie preparatów odstraszających ale nie Hukinolu na Boga tylko coś na bazie piperyny. Był taki francuski preparat firmy AL'TECH S.A.R.L, który na polskim rynku nosił nazwę Stop Dzik GR. Miał postać granulek z atraktorem i piperyną. Dzik chętnie spożywał (araktor) ale dostawał gwałtownego łzawienia i ślinotoku (piperyna). Unikał potem tego miejsca przez dłuższy czas. Ale środek utracił atest i nie jest już dostępny w Polsce. Bo i po co. Lepiej rozkładać ręce, że nic się nie da.
Wszystko to lepsze niż ustawianie takich idiotycznych tablic świadczących wyłącznie o bezradności służb miejskich. Do tej roboty trzeba niestety mieć jaja. Ale teraz są takie czasy, że każdy tylko pyta czy mu wolno, a inny zaraz szuka dowodu na to, że nie wolno. Czego nie zakazała Unia, śpieszą zakazać lokalne przepisy.
Pisałem już wcześniej jak śmieszą mnie limity odstrzału dzików oraz okresy ochronne. Dopóki nie zmieni się tej hipokryzji i takich zakłamanych przepisów to można sobie dowolnie fantazjować.
A konkretnie? Z dzikiem nie porozmawiasz i nie wytłumaczysz mu aby sobie poszedł, więc:
1. Płoszenie dzików w bardziej odludne miejsca i strzelanie amunicją usypiającą a potem przewożenie do lasu (czyli podrzucanie niechcianych intruzów komuś innemu).
2. Klasyczny odstrzał bo nie oszukujmy się ? populacja dzików osiągnęła takie granice, że tylko patrzeć a będzie epidemia ?dzikich świń?. Przyroda czasem lubi sama takie rzeczy uregulować.
3. Wykładanie karmy ze środkami ograniczającymi rozród. Tak robiono w przypadku gołębi. Przypuszczam, że istnieje taki środek/substancja odpowiednia dla loch.
4. Wykładanie preparatów odstraszających ale nie Hukinolu na Boga tylko coś na bazie piperyny. Był taki francuski preparat firmy AL'TECH S.A.R.L, który na polskim rynku nosił nazwę Stop Dzik GR. Miał postać granulek z atraktorem i piperyną. Dzik chętnie spożywał (araktor) ale dostawał gwałtownego łzawienia i ślinotoku (piperyna). Unikał potem tego miejsca przez dłuższy czas. Ale środek utracił atest i nie jest już dostępny w Polsce. Bo i po co. Lepiej rozkładać ręce, że nic się nie da.
Wszystko to lepsze niż ustawianie takich idiotycznych tablic świadczących wyłącznie o bezradności służb miejskich. Do tej roboty trzeba niestety mieć jaja. Ale teraz są takie czasy, że każdy tylko pyta czy mu wolno, a inny zaraz szuka dowodu na to, że nie wolno. Czego nie zakazała Unia, śpieszą zakazać lokalne przepisy.
To mój ogród jest dla mnie, a nie ja dla mojego ogrodu
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4803
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: Szkodniki w ogrodzie: krety, dziki, sarny,zające
Macie jakiś pomysł na uszczelnienie siatki metalowej od dołu?
Dziki ryjąc na stoku opierają się o nasze siatki i cielskiem napierają od dolnego przęsła wginając je do środka. My mamy lepszej jakości siatkę, ale sąsiadce wyrwały ją z dołu i wpadły na posesję całą 6szt rodzinką. Nasza p?ki co jest wgięta, ale obawiam się że mogą się tam przenieść, bo mamy za płotem 2 potężne dęby.
A wracając do sytuacji w Krakowie to muszę napisać, że sięgneliśmy dna. Ludzie na własną rękę przeganiają dziki z polnych terenów jednocześnie wganiając je w miasto. Efekt jest taki że dziki latają po osiedlach i tam szukają schronienia. Co gorsza to nadal nie dało do myślenia. Ludzie je oswajają, karmią, podchodzą do nich za blisko i za punkt honoru biorą cyknięcie fotki. Z przerażeniem oglądalam ostatni film relacjonujący tą sytuację gdzie kobietal bierze kilkuletnie dziecko na rączki i podchodzi do stada cykając przy tym fotki. Dzik odsuwa się, a kobieta z dzieckiem na ręku idzie za nim po czym kiedy dziecko wyciąga rączkŕ kobieta ....nachyla się tak żeby malec mógł dotknąć dziczego łba.
Powiedzcie mi, co z ludźmi się dzieje?
Dziki ryjąc na stoku opierają się o nasze siatki i cielskiem napierają od dolnego przęsła wginając je do środka. My mamy lepszej jakości siatkę, ale sąsiadce wyrwały ją z dołu i wpadły na posesję całą 6szt rodzinką. Nasza p?ki co jest wgięta, ale obawiam się że mogą się tam przenieść, bo mamy za płotem 2 potężne dęby.
A wracając do sytuacji w Krakowie to muszę napisać, że sięgneliśmy dna. Ludzie na własną rękę przeganiają dziki z polnych terenów jednocześnie wganiając je w miasto. Efekt jest taki że dziki latają po osiedlach i tam szukają schronienia. Co gorsza to nadal nie dało do myślenia. Ludzie je oswajają, karmią, podchodzą do nich za blisko i za punkt honoru biorą cyknięcie fotki. Z przerażeniem oglądalam ostatni film relacjonujący tą sytuację gdzie kobietal bierze kilkuletnie dziecko na rączki i podchodzi do stada cykając przy tym fotki. Dzik odsuwa się, a kobieta z dzieckiem na ręku idzie za nim po czym kiedy dziecko wyciąga rączkŕ kobieta ....nachyla się tak żeby malec mógł dotknąć dziczego łba.
Powiedzcie mi, co z ludźmi się dzieje?
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 1788
- Od: 2 lut 2013, o 19:20
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Szkodniki w ogrodzie: krety, dziki, sarny,zające
Jedynie bardzo silny pastuch elektryczny, albo beton solidnie wkopany na 40-50cm zadziała. Siatkę duży dzik odgina bez problemu.
Dzików nikt nie da rady przegonić do miasta. Idą do miasta bo tam jest łatwe żarcie, trawniki z pędrakami i generalnie lżej się żyje w dużym mieście. Świnia jest mądra
Co się z ludźmi dzieje? Chyba nic. Przecież ktoś kiedyś musiał dziecko stracić nim oswojono psa czy kota
Dzięki takim ludziom świat idzie do przodu!
Dzików nikt nie da rady przegonić do miasta. Idą do miasta bo tam jest łatwe żarcie, trawniki z pędrakami i generalnie lżej się żyje w dużym mieście. Świnia jest mądra

Co się z ludźmi dzieje? Chyba nic. Przecież ktoś kiedyś musiał dziecko stracić nim oswojono psa czy kota

Dzięki takim ludziom świat idzie do przodu!

Re: Szkodniki w ogrodzie: krety, dziki, sarny,zające
Oj bardzo do przodu. Śmichy-chichy skończą się zaraz po spektakularnym wypadku śmiertelnym z udziałem człowieka. Porozbijanych aut na ulicach mojego miasta wskutek zderzenia z dzikiem (MIASTA mówię) było już sporo. Czy oprócz dzika jakiś człowiek ucierpiał w kolizji? Nie wiem choć to prawdopodobne.newrom pisze:Co się z ludźmi dzieje? Chyba nic. Przecież ktoś kiedyś musiał dziecko stracić nim oswojono psa czy kota![]()
Dzięki takim ludziom świat idzie do przodu!
Analogia dzika do psa czy kota jest atrakcyjna ale nietrafiona. Jako glebogryzarka będzie służył ludziom? Innego zastosowania sobie nie wyobrażam. A może jako kucyk dla dzieci? Poza tym czy zapanujesz nad jego instynktem niszczenia wszystkiego dokoła?
Teraz zagadka: co i gdzie tak pięknie ogrodzono? Ogrodzenie jest pod napięciem, wykonała je profesjonalna firma, ma długość ok. kilometra a koszt wykonania jest owiany tajemnicą choć zapłacili za nie podatnicy (budżet).
Rozwiązanie zagadki. Nie, to nie jest więzienie we Wronkach, Strzelcach Opolskich ani obóz pracy na Żuławach. Tak odgrodzono tereny zielone wokół Kampusu 1000-lecia Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie

To się nazywa "przejść do głębokiej defensywy". Ale taka polityka ma krótkie nogi, jak każda hipokryzja zresztą.
To mój ogród jest dla mnie, a nie ja dla mojego ogrodu
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 1788
- Od: 2 lut 2013, o 19:20
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Szkodniki w ogrodzie: krety, dziki, sarny,zające
Ja się śmieję z ludzkiej głupoty. Znam osobę która w sumie spędziła ze dwa lata w szpitalach i wygląda trochę jak Frankenstein (znaczy jak twór szaleńca). Nocami chyba trzy razy dzika upolował motocyklem. Znałem też zabitego przez łosia.
Pewnych rzeczy nie da się łatwo uniknąć, a niektóre można.
Niech pozwolą właścicielom polować na swojej ziemi to momentalnie problem dzików się rozwiąże
Pewnych rzeczy nie da się łatwo uniknąć, a niektóre można.
Niech pozwolą właścicielom polować na swojej ziemi to momentalnie problem dzików się rozwiąże

Re: Szkodniki w ogrodzie: krety, dziki, sarny,zające
Walka jest ostatecznie przegrana. Te szatany z piekła rodem zniszczyły nareszcie gruntownie to nad czym pracowałem prawie 10 lat
Ludzie dziwili się, że mi się chce, mam siłę i czas to parę razy w ciągu roku naprawiać, wyrównywać, dosiewać. Ale koniec syzyfowej pracy, nie ma to sensu.
Jeszcze w maju wyglądało to tak jak na pierwszym zdjęciu. Przechodnie pstrykali fotki, uśmiechali się, wyrażali aprobatę. W końcu rzadko zdarza się aby rododendrony rosły sobie w mieście na poboczu ulicy i pięknie kwitły dla wszystkich przechodniów. Jest ich 6 szt., są spore a rynkowa wartość krzewu o takich wymiarach to 300-400 zł. W czasie suszy podlewałem. Nawoziłem, przycinałem, pielęgnowałem. Wiadomo, Rh są wymagające.
Teraz wygląda to tak, jak na drugim zdjęciu, czyli jak zapuszczony PGR. Prawda jak ładnie? To jest tak "naturalne", że aż szczęka boli z zachwytu
.
Nie będę już walczył z naturą, która niszczy sama siebie. Skoro taka wola, niech i tak będzie. Prawdopodobnie jesienią tym piekielnym szkodnikom uda się nareszcie połamać i wykopać z ziemi krzewy Rh (próbowały już nieraz). W ubiegłym roku poradziły sobie z trzema tawułami japońskimi, które w końcu uschły. Wiele sadzonek cisa zostało stratowanych (no zniknęły po prostu przywalone ziemią). Trzmieliny też nie nie miały szczęścia.
A obrońcy szkodników niech pikietują nadal w ich obronie, aż cały kraj jak okiem sięgnąć będzie wyglądał jak po nalocie bombowym.
Ehhh, gdzie te czasy gdy te szkodniki były bez dyskusji tępione prostym metodami. Za brzydkiej komuny było NIE DO POMYŚLENIA, żeby chociaż jeden dzik włóczył się po mieście. Zaraz by to tzw. "zachodni dziennikarze" wyciągnęli i byłby wielki wstyd.
Teraz ludzie ogłupieli z dobrobytu. Pozują na zacnych miłośników przyrody, inwestując swoje uczucia m.in. we włochate dzikie świnie. I to prawda, że są oszołomy dokarmiające dziki w mieście. Osobiście znalazłem garść pajdek chleba rzuconych pod krzewy tak aby ich nie było widać ale świniaki na pewno by je wywąchały.
Szczerze mówiąc rzygać mi się chce od takiej "ochrony przyrody"...
A tutaj kwintesencja "ochrony przyrody" https://gazetakrakowska.pl/dziki-protes ... r/13801877



Jeszcze w maju wyglądało to tak jak na pierwszym zdjęciu. Przechodnie pstrykali fotki, uśmiechali się, wyrażali aprobatę. W końcu rzadko zdarza się aby rododendrony rosły sobie w mieście na poboczu ulicy i pięknie kwitły dla wszystkich przechodniów. Jest ich 6 szt., są spore a rynkowa wartość krzewu o takich wymiarach to 300-400 zł. W czasie suszy podlewałem. Nawoziłem, przycinałem, pielęgnowałem. Wiadomo, Rh są wymagające.
Teraz wygląda to tak, jak na drugim zdjęciu, czyli jak zapuszczony PGR. Prawda jak ładnie? To jest tak "naturalne", że aż szczęka boli z zachwytu

Nie będę już walczył z naturą, która niszczy sama siebie. Skoro taka wola, niech i tak będzie. Prawdopodobnie jesienią tym piekielnym szkodnikom uda się nareszcie połamać i wykopać z ziemi krzewy Rh (próbowały już nieraz). W ubiegłym roku poradziły sobie z trzema tawułami japońskimi, które w końcu uschły. Wiele sadzonek cisa zostało stratowanych (no zniknęły po prostu przywalone ziemią). Trzmieliny też nie nie miały szczęścia.
A obrońcy szkodników niech pikietują nadal w ich obronie, aż cały kraj jak okiem sięgnąć będzie wyglądał jak po nalocie bombowym.
Ehhh, gdzie te czasy gdy te szkodniki były bez dyskusji tępione prostym metodami. Za brzydkiej komuny było NIE DO POMYŚLENIA, żeby chociaż jeden dzik włóczył się po mieście. Zaraz by to tzw. "zachodni dziennikarze" wyciągnęli i byłby wielki wstyd.
Teraz ludzie ogłupieli z dobrobytu. Pozują na zacnych miłośników przyrody, inwestując swoje uczucia m.in. we włochate dzikie świnie. I to prawda, że są oszołomy dokarmiające dziki w mieście. Osobiście znalazłem garść pajdek chleba rzuconych pod krzewy tak aby ich nie było widać ale świniaki na pewno by je wywąchały.
Szczerze mówiąc rzygać mi się chce od takiej "ochrony przyrody"...
A tutaj kwintesencja "ochrony przyrody" https://gazetakrakowska.pl/dziki-protes ... r/13801877
To mój ogród jest dla mnie, a nie ja dla mojego ogrodu
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4803
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: Szkodniki w ogrodzie: krety, dziki, sarny,zające
Zniszczenia zniszczeniami, ale trzeba być szalencem żeby zasadzić ważne i kosztowne krzewy za płotem bez ogrodzenia i to na skraju lasu 

Re: Szkodniki w ogrodzie: krety, dziki, sarny,zające
Szkoda, że tylko tyle z tego zrozumiałaś.Foxowa pisze:Zniszczenia zniszczeniami, ale trzeba być szalencem żeby zasadzić ważne i kosztowne krzewy za płotem bez ogrodzenia i to na skraju lasu
To mój ogród jest dla mnie, a nie ja dla mojego ogrodu
- ekopom
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5162
- Od: 3 cze 2010, o 17:32
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: kuj. pomorskie
Re: Szkodniki w ogrodzie: krety, dziki, sarny,zające
Być może dzięki temu dziki uratowały te piękne krzewy, ryły w ziemi, gdyż były tam robaki.
Także miałem problemy ze zwierzyną z lasu i musiałem w końcu całkowicie zrezygnować z uprawy ziemniaków i warzyw na własnym polu, Nawet na dobrze ogrodzony teren wchodzą mi lisy, ale już im nie pobłażam.
Także miałem problemy ze zwierzyną z lasu i musiałem w końcu całkowicie zrezygnować z uprawy ziemniaków i warzyw na własnym polu, Nawet na dobrze ogrodzony teren wchodzą mi lisy, ale już im nie pobłażam.
pozdrawiam Ludwik
Uprawa pomidorów na zbiór jesienny
Uprawa pomidorów na zbiór jesienny
- Jolek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3027
- Od: 12 maja 2013, o 21:24
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Szkodniki w ogrodzie: krety, dziki, sarny,zające
vitoldo myślę że nie jest tak źle bo nie zniszczyły krzewów. Trudno się mówi i nakładem własnych sił da się teren wyrównać.
Ja miałam i mam inny problem, szczególnie po okresie śnieżnej zimy.Ogródek jak by moździerzami ostrzelany. Kopiec przy kopcu i zapadający się trawnik pod nogami ,nie wspominając o wykopanych i zjedzonych roślinach.Wtedy z przygnębienia mam ochotę wszystko wytruć co jest w zasięgu ogrodu. Potem przychodzi opamiętanie i znów zasypuję kopce z wkładką i równam teren. Tak mam bo wokół mam ugór i las. Tylko dzik jeszcze mi spustoszenia nie zrobił bo widząc jak sarny pustoszą mi ogródek postawiłam płot betonowy.
U siebie postawiłam też na koty( obecnie 9) i pozimowe ,,rodeo"dużo mniejsze w ogrodzie.
Tak więc nie zniechęcaj się tylko dbaj o te krzewy jeśli sprawia Ci to dużą satysfakcję bo z naturą zwierząt nie wygramy.
Ja miałam i mam inny problem, szczególnie po okresie śnieżnej zimy.Ogródek jak by moździerzami ostrzelany. Kopiec przy kopcu i zapadający się trawnik pod nogami ,nie wspominając o wykopanych i zjedzonych roślinach.Wtedy z przygnębienia mam ochotę wszystko wytruć co jest w zasięgu ogrodu. Potem przychodzi opamiętanie i znów zasypuję kopce z wkładką i równam teren. Tak mam bo wokół mam ugór i las. Tylko dzik jeszcze mi spustoszenia nie zrobił bo widząc jak sarny pustoszą mi ogródek postawiłam płot betonowy.
U siebie postawiłam też na koty( obecnie 9) i pozimowe ,,rodeo"dużo mniejsze w ogrodzie.
Tak więc nie zniechęcaj się tylko dbaj o te krzewy jeśli sprawia Ci to dużą satysfakcję bo z naturą zwierząt nie wygramy.