Gupików nie ma...już....
A żonki Marcelowe.....szybsze od światła są....kiepsko mi to idzie...ale ja się nie poddam...
Dziś stracha napędziły mi bocje bandytki. Coś kiepsko działa grzałka...nie chce się wyłaczyc...i co chwilę patrzę na termometr.Normalnie mam 26st.Patrzę dziś,a tam 27,myślę sobie-stopień-to nic....patrzę dalej kontolnym ślepiem...patrzę...a tu w lejku(takie białe coś dla glonków na ikrę kupiłam) leży bocja.....na boku...zero oznak życia...
Myślę sobie-no tak-jednak zaszkodziłam...poszłam po sitko....wkładam je do baniaka...a bocji nie ma

.Za chwilę patrzę...leży koło lotosa....na boku znowu...Ale już się nabrac nie dałam...po chwili moja symulantka równo z koleżankami w podłożu za jedzeniem grzebała

.Uwielbiam te ryby.I niech mi ktoś powie,że baniak to nuuuda....
Gosiu...a co do przerabiania pokrywy-mnie nie pytaj-poszłam z listą do hurtowni,kupiłam wszystkie elementy...a jak Małż dlugo nie brał się za montaż-zaczęłam ostentacyjnie dzwonic po fachowcach...Przychodzę któregoś dnia do domu,patrzę na baniaczek...i oczom nie wierzę...bo oto u moich rybeczek stała się jasnośc

Pozdrawiam,Kinga.
Na skraju lasu jest mały domek...