Co roku stosuję krwawnik do zwalczania/zapobiegania kędzierzawości liści brzoskwini.
Latem używam świeżego krwawnika, zbieranego w fazie kwitnienia. Przy okazji zbieram więcej i suszę całe bukiety, żeby mieć surowiec do wiosennych oprysków, kiedy jeszcze krwawnik nie pojawił w gruncie.
Całe bukiety wkładam do gara i zalewam wrzątkiem. Nie gotuję, odstawiam na całą noc. Powstaje ciemnozielona herbatka, pięknie ziołowo pachnąca.
Następnego dnia trzeba zrobić oprysk; podobno jak wyciąg stoi dłużej, to traci wartość.
Wczoraj zrobiliśmy oprysk brzoskwiń i wszystkich krzewów owocowych (w rozcieńczeniu: 1 część wyciągu na 2 części wody).
W pierwszym roku mojego gospodarowania na wsi kędzierzawość mnie zaskoczyła, zanim zdążyłam się ogarnąć z tym wielkim ogrodem.
Przez wiele godzin obrywałam z drabiny liść po liściu, aż usunęłam wszystkie poskręcane. Potem zrobiliśmy oprysk z krwawnika i efekt był wprost spektakularny - nie wyrastały już żadne chore liście.
Polecam ten sposób
