
Relacja z wyjazdu będzie może jutro, lub w poniedziałek. Ale wreszcie wyjechaliśmy na wieś i jesteśmy zadowoleni z wykonanej pracy, mimo że to i tak niewiele w porównaniu do ogromu czekających nas prac.
Martuś, zrobiłam jeszcze rozsadę pomidorów i wysiałam cebulę.



Carterko, czas pokaże, czy ten mini-foliak oprze się zakusom naszych kotów.


Grażynko, ja jako dziecko bardzo nie lubiłam, jak czasami musiałam pomagać rodzinie na wsi w pieleniu długich zagonów czy to truskawek, czy majeranku. To było dla mnie straszne, ten upał zwłaszcza. Nie znoszę temperatury powyżej 25*. Ale dla siebie pracuje się zupełnie inaczej i ma to jakoś większy sens.

Iwonko, właśnie - foli i pazurki, zwróciłaś uwagę na coś, co może być problemem. No zobaczymy, jak to u nas wyjdzie w praniu. Szkoda, że parę lat temu pozbyłam się starego akwarium.

Olu, nasze kociaki są kotami blokowymi, wychodzą tylko do sąsiadów przez balkon. Wyjazd na działkę byłby chyba zbyt dużym szokiem. Być może kiedyś będzie im dane tam zamieszkać, to będą się oswajać pomalutku z okolicą, ale nie jestem pewna, czy dożyją tych czasów.

Justynko, widzę, że Marysia już Ci trochę podpowiedziała co do samej szklarni. Ja do górki dyniowej dodam, że u nas to się kompostowało przez cały sezon, ale u nas było najgorsze dziadostwo, kłącza perzu, korzenie mniszka, osty itp. No i po takim czasie zostaje z kompostowanych chwastów uwolnione "jedzonko" dla posadzonych dyń.
Jak chcesz to wykorzystać w tym sezonie, to może dodaj trochę nawozu organicznego? Granulowany obornik, zwykły obornik, gnojówki z pokrzyw? My przed sadzeniem nasypaliśmy na tę górkę kilkucentymetrową warstwę ziemi kompostowej, w której sadziliśmy sadzonki dyń, a wszystko zostało wy ściółkowane sianem z koszenia łąki. Możesz użyć skoszonej, podsuszonej trawy. Ściółka min 6 cm, żeby stłumić chwasty. Powiem Ci, że przez cały ostatni upalny sezon nie podlewaliśmy dyń ani razu - jak już w sierpniu mieliśmy to zrobić, bo w końcu oklapły im liście, to akurat spadł w końcu deszcz.
