Aniu jak widać wymyślanie rabatek nie kolidowało tak bardzo ze studiowaniem

Oj tak, mam trochę znajomych, którzy do domu tylko na święta wracają. Ja bym tak chyba nie wytrzymała. Miasto nie dla mnie.
Z wakacjami to może być różnie, ogródek na pewno zyska, w końcu "pańskie oko konia tuczy", ale z czasem dla FO może być gorzej. Tak czy siak, postaram się zdawać relacje z bałaganu. Nie ma się co na zapas zastanawiać.
Marysiu wróciłam, żyję i o dziwo jestem zadowolona.
Nikt mnie nie stratował, nie oblał piwem i nawet czułam się bezpiecznie w tym tłumie.
Jestem w szoku, że potrafimy się tak dobrze i kulturalnie bawić.
A jakie emocje były! Najpierw szaleństwo radości, a później wszyscy ucichli i z przejęciem oglądali co się dzieje.
Fajnie było zobaczyć coś takiego.
Niby to tylko piłka, ale wydobyła z nas na razie dobre emocje, oby tak dalej.
"koko" nie było... ale przyśpiewek się trochę nauczyłam
Róża na obu zdjęciach ta sama, tylko w różnym oświetleniu.