Spokojnie, ten właśnie dowcip opowiadała mi moja niewidoma koleżankanemo56 pisze:oczywiście - Boże uchowaj - nie mam nic przeciw niewidomym a nawet im dobrze życzę.
Chodziło tylko o żart sytuacyjny. To tak asekurancko, żeby się ktoś nie obraził. ;:21
Może jakiś kawał...
Aha, bo mi się też parę przypomniało z różnych tematów
:
Co to jest: ropucha i 40 żabek?
Teściowa wiesza firanki.
Policja zatrzymuje blondynkę.
-Nie ma pani powietrza w jednym kole.
-No tak, ale przecież tylko na dole...
Pewien staruszek usłyszał, że pumpernikiel jest dobry na potencję. Poszedł więc do spożywczego i poprosił 20 paczek pumpernikla. Zdziwiona ekspedientka mówi:
-Panie, połowa panu stwardnieje!
-To poproszę czterdzieści!
I jeszcze jeden o teściowej, może słyszeliście:
Idzie przez miasto kondukt żałobny, ktoś podchodzi i pyta:
-Kogo tu chowacie?
-Teściową.
-A dlaczego tą trumnę tak bokiem niesiecie?
-Bo jak przewracamy na plecy, to zaczyna chrapać
Co to jest: ropucha i 40 żabek?
Teściowa wiesza firanki.
Policja zatrzymuje blondynkę.
-Nie ma pani powietrza w jednym kole.
-No tak, ale przecież tylko na dole...
Pewien staruszek usłyszał, że pumpernikiel jest dobry na potencję. Poszedł więc do spożywczego i poprosił 20 paczek pumpernikla. Zdziwiona ekspedientka mówi:
-Panie, połowa panu stwardnieje!
-To poproszę czterdzieści!
I jeszcze jeden o teściowej, może słyszeliście:
Idzie przez miasto kondukt żałobny, ktoś podchodzi i pyta:
-Kogo tu chowacie?
-Teściową.
-A dlaczego tą trumnę tak bokiem niesiecie?
-Bo jak przewracamy na plecy, to zaczyna chrapać
-
Reposit-10
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 8487
- Od: 22 sty 2006, o 11:50
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
To jeszcze dwa:
Jaka to jest teściowa na 102?
100 metrów od domu i 2 metry pod ziemią.
Rozprawa w sądzie. Facet oskarżony o zamordowanie teściowej zapytany co ma na swoją obronę, odpowiada:
-Wysoki Sądzie jestem niewinny! To bylo tak: siedziałem w kuchni i obierałem pomarańczę. Nagle upadła mi skórka, zaraz potem nóż, weszła teściowa, pośliznęła się na skórce i upadła na nóż. I tak siedem razy...
Jaka to jest teściowa na 102?
100 metrów od domu i 2 metry pod ziemią.
Rozprawa w sądzie. Facet oskarżony o zamordowanie teściowej zapytany co ma na swoją obronę, odpowiada:
-Wysoki Sądzie jestem niewinny! To bylo tak: siedziałem w kuchni i obierałem pomarańczę. Nagle upadła mi skórka, zaraz potem nóż, weszła teściowa, pośliznęła się na skórce i upadła na nóż. I tak siedem razy...
- Co Ci tak wesoło?
- Moja teściowa zgubiła 2zł.
- I to Cię tak rozbawiło?
- Mówię Ci chłopie ...taka mała rzecz a cieszy.
Teściowa chciała sprawdzić zięciów czy ją w ogóle lubią. Postanowiła że wskoczy do studni i będzie udawała że się topi. Przygotowała sobie wszystko w studni (jak wskakiwała trzymała się liny).
Przyjechał pierwszy zięć no to teściowa buch do studni. Zięciu podbiega, patrzy, teściowa. Wyciąga ją ze studni i odnosi do domu. Rano budzi się, widzi przed domem maluch z napisem "od teściowej dla zięcia".
Przyjechał drugi zięć, teściowa ten sam numer. Zięć ją ratuje. Rano wstaje a tam polonez z napisem "od teściowej dla zięcia"
Przyjechał trzeci zięć. Teściowa stary numer. Zięć podbiega do studni odcina linę na której wisiała teściowa. Teściowa się topi. Zięć rano wstaje a tam MERCEDES z napisem "dla kochanego zięcia TEŚĆ"
- Moja teściowa zgubiła 2zł.
- I to Cię tak rozbawiło?
- Mówię Ci chłopie ...taka mała rzecz a cieszy.
Teściowa chciała sprawdzić zięciów czy ją w ogóle lubią. Postanowiła że wskoczy do studni i będzie udawała że się topi. Przygotowała sobie wszystko w studni (jak wskakiwała trzymała się liny).
Przyjechał pierwszy zięć no to teściowa buch do studni. Zięciu podbiega, patrzy, teściowa. Wyciąga ją ze studni i odnosi do domu. Rano budzi się, widzi przed domem maluch z napisem "od teściowej dla zięcia".
Przyjechał drugi zięć, teściowa ten sam numer. Zięć ją ratuje. Rano wstaje a tam polonez z napisem "od teściowej dla zięcia"
Przyjechał trzeci zięć. Teściowa stary numer. Zięć podbiega do studni odcina linę na której wisiała teściowa. Teściowa się topi. Zięć rano wstaje a tam MERCEDES z napisem "dla kochanego zięcia TEŚĆ"
- nemo56
- Przyjaciel Forum

- Posty: 1621
- Od: 18 sie 2005, o 15:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Poznań
Dzień przed wizytacja w szkole pani mówi do dziewczynek:
-Dziewczynki, jak Jasiu powie coś głupiego to spuście główki i wyjdźcie.
Dzień wizytacji, wizytatorka pyta Jasia:
-Jasiu co nowego budują w Warszawie?
Jasiu odpowiada: -Jak to co? Burdel!
Dziewczynki spuszczają głowy i wychodzą.
Jasiu na to: -Dokąd to? Dopiero fundamenty wylewają!
-Dziewczynki, jak Jasiu powie coś głupiego to spuście główki i wyjdźcie.
Dzień wizytacji, wizytatorka pyta Jasia:
-Jasiu co nowego budują w Warszawie?
Jasiu odpowiada: -Jak to co? Burdel!
Dziewczynki spuszczają głowy i wychodzą.
Jasiu na to: -Dokąd to? Dopiero fundamenty wylewają!
Jakub . . . . .
-
Reposit-10
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 8487
- Od: 22 sty 2006, o 11:50
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Siedzi krowa na pastwisku i obok niej przechodzi zajączek z papierosem. Krowa do niego: -Taki mały a pali... Na to zajączek: -Taka duża a nie nosi stanika!
;:83
Do sklepu wchodzi zajączek, niedźwiedź i wilk. Kupili piwo, wychodzą i zastanawiają się, jak je otworzyć.
Niedźwiedź mówi:
- Kto przyniesie otwieracz? Ja mieszkam na drugim końcu lasu.
Wilk:
- Ja tak samo. Niech zajączek idzie.
Zajączek:
- Ale jak ja pójdę to wypijecie sami!
- Nie wypijemy!
I zajączek poszedł.
Mija dzień, tydzień, miesiąc, rok, 2 lata... Niedźwiedź mówi:
- Nie ma go i nie ma. Musimy je jakoś sami otworzyć.
W tym momencie wyskakuje z krzaków zajączek i mówi:
- Oj, bo nie pójdę!!! ;:78
;:83
Do sklepu wchodzi zajączek, niedźwiedź i wilk. Kupili piwo, wychodzą i zastanawiają się, jak je otworzyć.
Niedźwiedź mówi:
- Kto przyniesie otwieracz? Ja mieszkam na drugim końcu lasu.
Wilk:
- Ja tak samo. Niech zajączek idzie.
Zajączek:
- Ale jak ja pójdę to wypijecie sami!
- Nie wypijemy!
I zajączek poszedł.
Mija dzień, tydzień, miesiąc, rok, 2 lata... Niedźwiedź mówi:
- Nie ma go i nie ma. Musimy je jakoś sami otworzyć.
W tym momencie wyskakuje z krzaków zajączek i mówi:
- Oj, bo nie pójdę!!! ;:78
Złodziej włamał się do mieszkania i szpera w poszukiwaniu łupu. Nagle z ciemności dobywa się głos:
-Duch cię widzi...
Zlodziej zbladł, ale po chwili kontynuuje poszukiwania. Znowu głos:
-Duch cię widzi...
Zlodziej nie wytrzymał, zapalił światło i widzi papugę w klatce.
-Cześć papuga, jak masz na imię?
-Zjawa.
-Zjawa? Głupie imię jak dla papugi.
-A Duch jeszcze głupsze jak dla dobermana...
Niedźwiedź spotyka jeża, który coś akurat je. Pyta:
-Co jesz?
Jeż na to:
-Co niedźwiedź?
Niedźwiedziowi zrobiło się głupio i chciał sie poprawić. Pyta jeszcze raz:
-Co jesz, jeżyku?
A jeż:
-Co niedźwiedź, misiu?
Spotyka lis zajączka, który pisze coś na kamieniu.
-Cześć zajączek, co tam piszesz?
-Pracę doktorską o wyższosci zajączków nad lisami.
Lis się wkurzył, zajączek czmychnął w krzaki, lis za nim, ale za chwilę wychodzi z krzaków cały posiniaczony i z podbitym okiem. Za chwilę z krzaków wychodzi niedźwiedź i mówi:
-Widzisz zajączek, nie ilczy się temat, liczy się promotor!
Student prosi studenta:
-Pożycz mi sto złotych.
-Życzę ci sto złotych!
-Duch cię widzi...
Zlodziej zbladł, ale po chwili kontynuuje poszukiwania. Znowu głos:
-Duch cię widzi...
Zlodziej nie wytrzymał, zapalił światło i widzi papugę w klatce.
-Cześć papuga, jak masz na imię?
-Zjawa.
-Zjawa? Głupie imię jak dla papugi.
-A Duch jeszcze głupsze jak dla dobermana...
Niedźwiedź spotyka jeża, który coś akurat je. Pyta:
-Co jesz?
Jeż na to:
-Co niedźwiedź?
Niedźwiedziowi zrobiło się głupio i chciał sie poprawić. Pyta jeszcze raz:
-Co jesz, jeżyku?
A jeż:
-Co niedźwiedź, misiu?
Spotyka lis zajączka, który pisze coś na kamieniu.
-Cześć zajączek, co tam piszesz?
-Pracę doktorską o wyższosci zajączków nad lisami.
Lis się wkurzył, zajączek czmychnął w krzaki, lis za nim, ale za chwilę wychodzi z krzaków cały posiniaczony i z podbitym okiem. Za chwilę z krzaków wychodzi niedźwiedź i mówi:
-Widzisz zajączek, nie ilczy się temat, liczy się promotor!
Student prosi studenta:
-Pożycz mi sto złotych.
-Życzę ci sto złotych!
-
Reposit-10
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 8487
- Od: 22 sty 2006, o 11:50
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Był sobie król, który miał piękną córkę. Wszystko, czego dziewczyna dotykała, rozpuszczało się. Bez względu na to, co to było - metal, drewno, plastyk. Wszystko się rozpuszczało. Z tego powodu mężczyźni obawiali się, że nikt nie będzie miał możliwości jej poślubić...
Któregoś dnia czarodziej rzekł do króla: "Jeśli znajdzie się coś, co nie rozpuści się po dotknięciu przez twoją córkę, jej przypadłość będzie wyleczona." Król był uszczęśliwiony. Następnego dnia zorganizował turniej - mężczyzna, który przyniesie królewnie coś, co nie rozpuści się w jej dłoniach, będzie mógł ją poślubić i tym samym odziedziczy w przyszłości całe królestwo.
Stawiło się trzech młodych książąt. Pierwszy z nich przyniósł ogromny diament, przekonany iż diament jest najtwardszy i z pewnością nie rozpuści się po dotknięciu przez królewnę. Ale jak tylko dziewczyna dotknęła diamentu, rozpłynął się natychmiast. Książę odszedł zasmucony.
Drugi z książąt przyniósł ze sobą wielką i ciężką sztabę złota i, niestety, sytuacja przebiegła tak samo.
Trzeci z książąt rzekł do królewny: "Wsuń rękę do mojej kieszeni i poczuj to." Królewna uczyniła, jak jej kazał i zaczerwieniła się... Huraaaa! To coś nie rozpuściło się w jej dłoni!
Król był uszczęśliwiony! A książę poślubił królewnę i żyli długo i szczęśliwie.
Pozostaje tylko pytanie: Czym było to coś, co nie rozpuściło się w dłoniach królewny? (przewiń w dól, aby przeczytać odpowiedź?)
Wiem, o czym myślisz!
To musi być coś twardego!!!
Coś bardzo ciekawego!
Mylisz się!
Odpowiedź: Czekolada M&M - rozpuszcza się w ustach, a nie w dłoni!
Mimo to podoba mi się sposób twojego myślenia...
Któregoś dnia czarodziej rzekł do króla: "Jeśli znajdzie się coś, co nie rozpuści się po dotknięciu przez twoją córkę, jej przypadłość będzie wyleczona." Król był uszczęśliwiony. Następnego dnia zorganizował turniej - mężczyzna, który przyniesie królewnie coś, co nie rozpuści się w jej dłoniach, będzie mógł ją poślubić i tym samym odziedziczy w przyszłości całe królestwo.
Stawiło się trzech młodych książąt. Pierwszy z nich przyniósł ogromny diament, przekonany iż diament jest najtwardszy i z pewnością nie rozpuści się po dotknięciu przez królewnę. Ale jak tylko dziewczyna dotknęła diamentu, rozpłynął się natychmiast. Książę odszedł zasmucony.
Drugi z książąt przyniósł ze sobą wielką i ciężką sztabę złota i, niestety, sytuacja przebiegła tak samo.
Trzeci z książąt rzekł do królewny: "Wsuń rękę do mojej kieszeni i poczuj to." Królewna uczyniła, jak jej kazał i zaczerwieniła się... Huraaaa! To coś nie rozpuściło się w jej dłoni!
Król był uszczęśliwiony! A książę poślubił królewnę i żyli długo i szczęśliwie.
Pozostaje tylko pytanie: Czym było to coś, co nie rozpuściło się w dłoniach królewny? (przewiń w dól, aby przeczytać odpowiedź?)
Wiem, o czym myślisz!
To musi być coś twardego!!!
Coś bardzo ciekawego!
Mylisz się!
Odpowiedź: Czekolada M&M - rozpuszcza się w ustach, a nie w dłoni!
Mimo to podoba mi się sposób twojego myślenia...
- nemo56
- Przyjaciel Forum

- Posty: 1621
- Od: 18 sie 2005, o 15:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Poznań
Pewna żona miałą zawsze pięknie opisane potrawy w zamrażarce.
Na karteczkach widniały nazwy takie jak "Mielone", "Schab", "Łopatka", "Stek", "Wołowina z warzywami" itp...
Jednak ilekroć pytała męża co chce na obiad, nigdy nie prosił o żaden z rodzajów posiłków, które były w zamrażarce.
Postanowiła więc zmienić sposób opisywania potraw, tak aby zawsze mieć to, co jej mąż będzie chciał na obiad.
Od tego dnia na zamrożonych woreczkach pojawiły się karteczki, na których było napisane: "cokolwiek", "Wszystko jedno", "Coś dobrego", "Nie wiem", "Bez znaczenia", "Coś do jedzenia".
Na karteczkach widniały nazwy takie jak "Mielone", "Schab", "Łopatka", "Stek", "Wołowina z warzywami" itp...
Jednak ilekroć pytała męża co chce na obiad, nigdy nie prosił o żaden z rodzajów posiłków, które były w zamrażarce.
Postanowiła więc zmienić sposób opisywania potraw, tak aby zawsze mieć to, co jej mąż będzie chciał na obiad.
Od tego dnia na zamrożonych woreczkach pojawiły się karteczki, na których było napisane: "cokolwiek", "Wszystko jedno", "Coś dobrego", "Nie wiem", "Bez znaczenia", "Coś do jedzenia".
Jakub . . . . .




