Pulpa, a mnie się wydawało, że już tak dawno tu jesteś Aniu, a ty dopiero z wiosną przyszłaś. Chętnie Ci więc pokażę moje rabaty, zapraszam
Halu, fachowcy właśnie tak radzą z sadzeniem tullipanów, jak mówisz. Ale my wiemy swoje i robimy po swojemu, prawda? Zresztą te przecenione cebulki to żadna strata w razie czego.
Miriam, tak jak mówisz Mireczko, sadzenie grupowe jest o wiele efektowniejsze. Natomiast ja już nie wyłapuję tych pojedynczych tulipanów, bo najczęściej już na drugi czy trzeci rok nie zakwitną. Dosadzam po prostu nowe. Pytasz, co przypomnę w następnej kolejności? Jeszcze następne tulipany, a potem to już chyba róże.
Kogra, no fakt Grażynko, trochę ich wiosną było (tulipanów), ale nie liczę na to, że wszystkie zakwitną ponownie, więc dosadziłam nowe, bo zapałałam do nich na nowo afektem, który wcześniej nieco przygasł. Mam takie fazy, że raz je lubię, a raz mnie denerwują, że trzeba je traktować tylko jak jednoroczne.
A_nie, to dobrze, że poprawiłam Ci humor, ponieważ ten listopad zaczął być troszkę przygnębiający ostatnio.
Karolacha, witaj, a więc trafiłaś do mnie. Bardzo się cieszę Karolino i zapraszam na wspomnienia.
Justi, a u mnie z cebulowymi było tamtej zimy zupełnie inaczej. Nakupowałam i nawsadzałam jesienią dużo cebul tulipanów, hiacyntów, krokusów i nie tylko one mi wymarzły, ale i te stare, kwitnące już fajnymi dużymi kepami. Właśnie wtedy obraziłam się na cebulowe i postanowiłam nigdy więcej nie sadzić. Jednak potem mi przeszło.
Jode, to prawda, że gdy zima jest względnie normalna, to cebule tulipanowe mają niesamowitą odporność. Te, które zostawiłaś zapomniane, mogły jednak mieć zielone kiełki, ale wcale nie zakwitnąć. Ja to już raczej nie wsadzam takich zapomnianych cebulek, bo szkoda mi miejsca. Wolę nowe wsadzić.
Anna11, oj, wiosną to rzeczywiście nie ma szans na to, żeby wsadzone wtedy cebulki przetrwały albo w ogóle zakwitły. To już lepiej od razu na kompost wyrzucić. Pytasz o latarenkę. Ona świeci, jak podczas dnia naładuje się promieniami słonecznymi. Ale wiesz, aż tak bardzo mi na tym świeceniu nie zależy, bo rzadko chodzę wieczorami w tamtym miejscu. Traktuję latarenkę tylko jako ozdobę.
Dorotko, witam serdecznie, czekałam na Ciebie cierpliwie, aż zauważysz mój nowy wąteczek i skrobniesz kilka słów
Irminko jakże miło mi cię gościć. Niezwykle lubię ładne nastrojowe zdjecia, bo bardzo mnie podnoszą na duchu, a ty właśnie takie robisz. Miło by było pozostawać w kontakcie z taką osobą, która widzi w przyrodzie inne warstwy niż te widoczne gołym okiem. Tak więc zapraszam Cię częściej
nena08, te odmiany rzeczywiście są piękne, szczególnie Angelique, ma pełne kwiaty, które stopniowo zmieniają barwę od białej do różowej. A w ogóle to jest teraz w handlu mnóstwo cudownych odmian. Ja już za nimi nie nadążam.
KDanuta, o widzisz Danusiu i to jest temat, którego jeszcze dotychczas nie ruszyłam: cebulowe w donicach. Chciałabym tego kiedyś spróbować. Może w przyszłym roku.
